Rosja jest jak tonący, który brzytwy się chwyta — uważają specjaliści z TFI. Ich zdaniem, podwyżka stóp procentowych o 6,5 pkt. proc. to jedynie objaw paniki tamtejszego banku centralnego, po tym jak od paru dni kapitulowali inwestorzy, patrząc na kurs rubla i notowania giełdowe. Efekt tego desperackiego zabiegu był jednak odwrotny od zamierzonego, bo rosyjska waluta, zamiast drożeć, potaniała we wtorek o jedną czwartą. Paniczna wyprzedaż rubla przeniosła się na rynki giełdowe w regionie i dotknęła również Polskę. Złoty stracił wobec euro niecały 1 proc., a indeksy giełdowe straciły po ponad 2 proc.

— Sytuacja w Rosji przekłada się na polski rynek akcji, ale mocno zniżkowały wszystkie większe giełdy w Europie: niemiecki DAX stracił 1 proc., hiszpański IBEX zanurkował o 2,4 proc., a rynki skandynawskie o 1,5 proc. Obserwujemy więc ogólny odwrót od bardziej ryzykownych aktywów — tłumaczy Tomasz Bursa, wiceprezes Opti TFI.
Podobnego zdania jest Adam Łukojć, zarządzający funduszami Skarbca TFI, który uważa, że złoty i WIG traciły z dwóch powodów: pierwszym jest strach inwestorów, a drugim umorzenia z funduszy.
— Zachodnie fundusze, które inwestują na rynkach wschodzących, zwłaszcza w Europie Wschodniej, mogą mieć w najbliższych dniach problemyz realizowaniem umorzeń — nie ma chętnych na aktywa denominowane w rublu, więc sprzedają te instrumenty, które są wyceniane w złotym — wyjaśnia Adam Łukojć.
Nie ma jednak powodów do obaw. Zdaniem ekspertów, krach na rosyjskiej giełdzie należy traktować jako katalizator wyprzedaży i element o mniejszym znaczeniu — zdecydowanie krótkoterminowym. Dużo ważniejsze dla warszawskiej giełdy jest to, co się dzieje na zachodnich rynkach i w Polsce.
— Inwestorzy na GPW obawiają się głównie zakończenia hossy w USA przy jednoczesnym słabym popycie na akcje ze strony instytucji krajowych. Niestety, na WIG20 naruszony został poziom 2300 pkt. i jeżeli szybko nie wrócimy powyżej niego, to potencjał spadkowy konsolidacji z całego roku będzie znaczny. Dla inwestorów nastawionych spekulacyjnie i operujących na bazie wykresów analizy technicznej kursy spółek wchodzących w skład WIG20 zaczynają wyglądać niebezpiecznie — ostrzega Łukasz Wardyn, dyrektor zarządzający na Europę Środkowo-Wschodnią w City Index.
Tomasz Bursa podkreśla, że problemy Rosji nie są nowe i długoterminowi inwestorzy zdążyli już je zdyskontować.
— Do końca roku trzeba się liczyć z podwyższoną zmiennością w regionie, ale w perspektywie 2015 r. zdecyduje otoczenie polityczne i postawa rosyjskich polityków. Należy również pamiętać, że jeszcze żaden kraj nie wygrał wojny ze spekulantami, a rynek traktuje dziś Rosję jak bankruta, choć posiadającego znaczące rezerwy walutowe — dodaje Tomasz Bursa.