Nie będzie powtórki z Lehman Brothers

Kamil ZatońskiKamil Zatoński
opublikowano: 2014-12-17 00:00

Kiedy Ameryka kicha, Europa ma grypę. Ale kiedy Rosja zachoruje na grypę, świat dostanie co najwyżej kataru — uspokajają eksperci

Euro po 6,40 zł, frank po 5,70 zł, a WIG20 na poziomie około 1200 pkt., czyli 45 proc. niżej niż obecnie — tak za pół roku wyglądałby rodzimy rynek finansowy, gdyby rosyjski kryzys wywołał tsunami o sile porównywalnej do kataklizmu z 2008 r. Jego symbolem był upadek amerykańskiego banku inwestycyjnego Lehman Brothers.

INNA SKALA:
INNA SKALA:
Zawał systemu finansowego w USA, którego symbolem był upadek banku Lehman Brothers, był poważny i rozległy. Choroba Rosji takich konsekwencji mieć nie powinna.
Bloomberg

— Powtórki nie będzie — nie ma wątpliwości Piotr Kuczyński, ekspert DI Xelion, a wtórują mu także inni specjaliści.

— Niestety, jeśli kraj uzbrojony w broń jądrową szybko wpada w zapaść gospodarczą, to w krótkim terminie niektórym inwestorom mogą puścić nerwy. Najbliższe dni mogą przynieść obrazy pustych półek w rosyjskich sklepach, informacje o bankructwach firm zadłużonych w walutach obcych, kolejki w oddziałach Sberbanku, zrzucanie przez Kreml winy za te problemy na Zachód i Amerykę. W tych warunkach również na GPW może pojawić się panika. W dłuższym terminie nie mamy czego się bać, o ile oczywiście Rosjanie nie zatankują taniej ropy do czołgów i nie rozpoczną kolejnej awantury — dodaje Adam Łukojć, zarządzający Skarbca TFI.

Polityka i gospodarka

Podobnego zdania jest Marcin Sulewski, ekonomista BZ WBK, który przyczyn światowego kryzysu obawia się tylko z przyczyn politycznych, a nie ekonomicznych, bo Rosja to gospodarczy średniak, a nie gigant, więc konsekwencje jego problemów będą ograniczone.

— O ile sytuacja nie wymknie się spod kontroli, to kryzys w Rosji nie przełoży się na nastroje na globalnych rynkach finansowych.Mierzone wielkością PKB znaczenie gospodarki rosyjskiej dla światowej jest nieporównanie mniejsze niż Stanów Zjednoczonych. Rosja nie jest też centrum światowych finansów — przypomina Piotr Bujak, ekonomista PKO BP.

Według danych Banku Światowego, Rosja to dziewiąta gospodarka globu. PKB naszego wschodniego sąsiada jest osiem razy mniejsze niż produkt Stanów Zjednoczonych i cztery razy mniejszy niż Chin. I właśnie kondycja obu tych krajów, a także państw strefy euro, ma największy wpływ na decyzje, podejmowane przez najbardziej zasobnych inwestorów, którzy rozdają karty na światowych rynkach. W tej grze ważne są jednak także emocje, dlatego inwestorzy ewakuują się z Rosji szybciej niż po upadku Lehman Brothers: według rosyjskiego banku centralnego w tym roku z Rosji odpłyną 134 mld USD, czyli więcej niż w 2008 r. i ponad dwa razy więcej niż w zeszłym roku.

Krótkoterminowe konsekwencje ponoszą także Polska i inne kraje regionu, więc na chwile nerwowości trzeba być przygotowanym. Słowa „krach” nikt jednak przez przypadki nie odmienia — przynajmniej na razie.

— Okresy rynkowej paniki czy tzw. awersji do ryzyka, a więc czas, w którym następuje ucieczka do bezpiecznych przystani [takimi są np. dolar, obligacje niemieckie i amerykańskie — red.], rządzą się swoimi prawami. Są bardzo dynamiczne, gwałtowne i bolesne, a co ważniejsze — trudno przewidzieć moment ich zakończenia — mówi Jarosław Niedzielewski, dyrektor departamentu inwestycji w Investors TFI.

Bufor bezpieczeństwa

Niektórzy eksperci analogii do obecnej sytuacji szukają raczej pod koniec poprzedniego stulecia niż kryzysu hipotecznego w USA. W 1998 r. Rosja ogłosiła częściową niewypłacalność, bo rubel tracił na wartości równie gwałtownie, jak obecnie. Kraj ten miał jednak wówczas mniejsze rezerwy walutowe (obecnie to około 420 mld USD, o około 95 mld mniej niż na początku roku), w których teraz specjaliści widzą bufor bezpieczeństwa — ma on zadziałać przynajmniej przez jakiś czas. Nawet jednak w łagodniejszej wersji kryzysu uczestnicy rynku — jak podpowiada historia — mogą reagować nerwowo. Piotr Bujak, ekonomista PKO BP, przewiduje, że w najbliższych dniach rosyjskie władze zdecydują się na ponowną kontrolę przepływu kapitałów, której celem będzie powstrzymanie przeceny rubla. Pod lupę mogłyby trafić przepływy kapitału prywatnego, możliwy byłby również odgórny, nałożony na firmy nakaz zamiany przychodów dewizowych na rodzimą walutę. Podobne ograniczenia obowiązywały do 2006 r., kiedy rubel stał się walutą wymienialną.

 

OKIEM EKSPERTA
MARCIN SULEWSKI, analityk BZ WBK: Bank Rosji jest bezradny

Działania banku centralnego Rosji są doraźne i można je porównać do remontowania tamy układaniem patyków. Nawet stopy procentowe na poziomie 20-30 proc. nie skłonią inwestorów do powrotu do Rosji, zwłaszcza że nie wiadomo, czy za chwilę nie zostanie ogłoszona kontrola kapitału. Interwencje na rynku walutowym z wykorzystaniem rezerw były już podejmowane i nie przyniosły rezultatu. Usztywnienie kursu również nie ma sensu, bo walutę trzeba byłoby co chwilę dewaluować. To, co zrobi bank centralny, nie ma w gruncie rzeczy większego znaczenia, bo przyczyny problemu nie leżą w sferze monetarnej, ale politycznej. Dlatego dopóki sytuacja na Ukrainie się nie uspokoi, dopóty rubel będzie pod ostrzałem.
79 Do takiego poziomu wzrósł wczoraj na chwilę kurs USD/RUB.