W ujawnionym dziś zapisie grudniowego posiedzenia Federalnego Komitetu ds. Otwartego Rynku (FOMC), ciała decydującego o polityce pieniężnej w USA, znalazły się stwierdzenia dotyczące prawdopodobnego zakończenia w tym roku wartego 85 mld USD miesięcznie programu skupu aktywów, znanego jako QE3.
Dyskusja dotyczy tylko tego, czy miałoby to nastąpić już w połowie roku, czy dopiero pod jego koniec.
To pierwszy od wybuchu kryzysu finansowego przed pięciu laty sygnał ze strony władz monetarnych, że polityka może być zacieśniona - a aby być bardziej precyzyjnym w interpretacji - że nie będzie przynajmniej rozluźniana.Oczywiście nic nie wskazuje na to, by stopy procentowe mogły zostać podniesione w najbliższym czasie.
Sygnał z FOMC wystarczył jednak, by indeksy na Wall Street cofnęły się po imponującej zwyżce w środę, kiedy S&P500 zyskał 2,5 proc. - najwięcej od września 2011 r. Korekta była zasłużona, ale i wspomniany sygnał zinterpretowano nie zgodnie z powiedzeniem, że szklanka jest do połowy pełna (a więc: w gospodarce się poprawia, więc nadzwyczajne działania nie będą już potrzebne), ale raczej że jest do połowy pusta (czytaj: amunicja się wyczerpuje, a skup aktywów nie daje pożądanych rezultatów).
Na zamknięciu sesji indeks S&P500 spadł o 0,2 proc. do 1459 pkt, DJ również o 0,2 proc. do 13391 pkt, a Nasdaq o 0,4 proc. do 3100 pkt.