Tokijska giełda wróciła do łask

Justyna DąbrowskaJustyna Dąbrowska
opublikowano: 2017-01-08 22:00

Lepszy klimat inwestycyjny Japonii ma szansę utrzymać się także w 2017 r. Skorzystają na tym fundusze.

Słabość, jaką okazywała tokijska giełda w pierwszych trzech kwartałach 2016 r., zamieniła się w wyraźną siłę w ostatnich tygodniach minionego roku — mówi Jarosław Niedzielewski, dyrektor departamentu inwestycji w Investors TFI.

Od początku grudnia Nikkei urósł o 6,6 proc., ale rajd rozpoczął już na początku października — zwyżka od tego czasu sięga 17 proc. Do września tokijski indeks był jednym z najsłabszych na świecie. Jarosław Niedzielewski podkreśla, że perspektywy na cały rok 2017 trudno jednoznacznie nakreślić, ale przy założeniu kontynuacji trendu celem będzie szczyt z 2015 r., znajdujący się na poziomie 20937 pkt. To 7 proc. wyżej niż obecnie.

Siły sprawcze

Ekspert Investors TFI uważa, że motorem dla japońskiej giełdy ma być rynek walutowy i oczekiwana słabość jena względem innych walut, w szczególności dolara amerykańskiego. Przez ostatnie 3 miesiące kurs USD/JPY wzrósł o 12,5 proc. Ale to nie wszystko.

— Nastąpiła znacząca zmiana polityki monetarnej prowadzonej przez bank centralny Japonii (BoJ), który od września przystąpił do ochrony sponiewieranego ujemnymi stopami sektora bankowego, ogłaszając dążenie do utrzymania rentowności długoterminowych obligacji na poziomie zera. Ponadto dane napływające w drugiej połowie roku sugerowały, że spowolnienie w pierwszym półroczu zakończyło się i rozpoczęłosię odreagowanie — wyjaśnia Jarosław Niedzielewski.

Na posiedzeniu 20 grudnia 2016 r. BOJ utrzymał stopę procentową na poziomie minus 0,1 proc. i zobowiązanie do utrzymania rentowności 10-letnich obligacji blisko 0 proc. W komunikacie poinformował, że gospodarka kontynuuje umiarkowany wzrost, a słaby jen i odbicie w popycie zewnętrznym pomoże w przyspieszeniu jej ożywienia. W I kw. 2016 r. PKB Japonii wzrósł o 1,9 proc. r/r. W II kw. było to 0,7 proc., a w III — 1,3 proc. (wstępne dane o PKB za trzeci kwartał opublikowano 14 listopada). Według prognoz ekonomistów, realny PKB za rok 2016 wyniósł 0,9 proc., a w 2017 r. wyniesie 1 proc. W listopadzie produkcja przemysłowa wzrosła o 4,6 proc., a sprzedaż detaliczna o 1,7 proc. w ujęciu r/r.

Spółki w rozkwicie

Zdaniem Andrzeja Domańskiego, zarządzającego Eques Investment TFI, japoński rynek, wspierany przez ekspansywną politykę monetarną banku centralnego, wysoka ekspozycja na przyspieszający globalny wzrost PKB oraz mocne wskaźniki wyprzedzające koniunktury pozwalają oczekiwać bardzo dobrych wyników japońskich przedsiębiorstw.

— Oczekuję dalszego osłabiania jena, co jest korzystne dla japońskich spółek eksportowych. Natomiast tym, których zyski zależą od siły lokalnego konsumenta, sprzyjać będą rosnące wynagrodzenia. Sektor bankowy ma natomiast szansę korzystać na wyższych rentownościach obligacji na świecie. Warto także podkreślić, że już teraz obserwujemy rosnącą skalę skupu akcji własnych przez japońskie podmioty, co także zwiększa wskaźnik zysku na akcję.

Dodatkowo, wyceny są moim zdaniem dosyć atrakcyjne — argumentuje zarządzający Eques Investment TFI. Tomasz Bursa, wiceprezes Opti TFI, również widzi szanse na poprawę notowań japońskich firm. — Obecna relacja C/Z [cena do zysku — red.] wynosi mniej więcej 19. Niemniej biorąc pod uwagę poziom stóp procentowych w japońskiej gospodarce, można oczekiwać ruchu na poziomie 10-15 proc. Rynek z perspektywy historycznej nie jest bardzo drogi i ma potencjał do poprawy wycen. Nie wróżyłbym jednak temu trendowi przyszłości dłuższej niż pół roku — zaznacza Tomasz Bursa.

Krótkoterminowa przystań

Zdaniem eksperta Opti TFI, w krótkim okresie Japonia może być dobrą przystanią dla kapitału, przede wszystkim za sprawą powrotu długoterminowych stóp procentowych powyżej zera, które mogą kusić inwestorów do dywersyfikowania portfeli właśnie na tamtejszym rynku. Niemniej w dłuższym terminie brakuje fundamentalnych czynników, przemawiających za trwałąpoprawą w gospodarce Kraju Kwitnącej Wiśni. — Konsumpcja, odpowiadająca za 70-80 proc. PKB, od dłuższego czasu jest w stagnacji, inwestycje opierają się głównie na wydatkach publicznych, a jen znajduje się w koszyku walut relatywnie stabilnych, co może ograniczać pole do wsparcia eksportu ze strony deprecjacji waluty. W związku z tym, nie wróżyłbym przyszłości obecnemu poziomowi kursu jena.

Co więcej, wydaje mi się, że potencjał do deprecjacji japońskiej waluty powoli się wyczerpuje i nie sądzę, żebyśmy zobaczyli wyższe poziomy niż 125 na parze USD/JPY [obecnie kurs wynosi 116,6 — red.]. Dotychczasowe działania japońskiego banku centralnego, zmierzające do podwyższenia inflacji oraz decydentów gospodarczych próbujących podnieść konsumpcję są nieefektywne i nie wpływają na realne wskaźniki gospodarcze. Dlatego uważam, że w dłuższym terminie brakuje podstaw do tego, aby przewidywać lepsze zachowanie rynku japońskiego niż np. Europy czy Stanów Zjednoczonych — mówi Tomasz Bursa.

Inflacja w odstawce

Również zdaniem Jarosława Niedzielewskiego, na postulowane od lat przez premiera Abe 2 proc. inflacji, która mogłaby się utrzymać dłużej niż przez kilka miesięcy, nie ma co liczyć. Procesy deflacyjne, obecne w japońskiej gospodarce od 1998 r., jednoznacznie wspiera bowiem tamtejsza demografia.

— Wyjście z deflacji w Japonii jest mało prawdopodobne, głównie przez niekorzystną strukturę demograficzną, która determinuje nasycenie tamtejszego rynku. Starsi ludzie z reguły nie kupują tak dużo nowych produktów jak młodsze pokolenia. Dlatego uważam, że BoJ z tej perspektywy ma dość ograniczone pole działania — potwierdza Grzegorz Zatryb, główny strateg w Skarbcu TFI.

Ekspert, pomimo braku zauważalnych efektów ekspansywnej polityki monetarnej Banku Japonii, przynajmniej w tym kontekście uważa jednak, że tamtejsza giełda może być atrakcyjna zarówno bez inflacji, jak i poprawy krajowej konsumpcji. — Uważam, że japońskim firmom, które wyrosły na eksporcie, popyt wewnętrzny nie jest bardzo potrzebny do rozwoju. Myślę, że Japonia może pozytywnie zaskoczyć mimo braku inflacji — twierdzi zarządzający Skarbca.

Zagrożenie z Zachodu

Zdaniem Jarosława Niedzielewskiego, znaczącym ryzykiem dla całej Azji, w tym Japonii, może być przejście od słów do czynów przez nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych, czyli wprowadzenie ograniczeń w handlu międzynarodowym. — Izolacjonizm USA byłby niewątpliwie dużym problemem dla eksporterów silnie reprezentowanych na japońskiej giełdzie. Słabość jena mogłaby w takich warunkach nie być wystarczającym czynnikiem wspierającym ich notowania — mówi zarządzający Investors TFI.

Fundusze nie miały lekko

Na rynku dostępne są obecnie dwa fundusze akcyjne, skupione na rynku japońskim. Znajdziemy je w ofercie NN Investment Partners i PKO TFI. NN (L) Japonia w zeszłym roku stracił 6,6 proc., PKO Akcji Rynku Japońskiego 9,4 proc. Wyniki za krótszy okres wyglądają jednak zdecydowanie lepiej. Półroczna stopa zwrotu funduszu NN Investment Partners wyniosła 22,8 proc. W tym samym czasie fundusz z oferty PKO wypracował 13,7 proc. Na koniec listopada 2016 r. NN (L) Japonia zarządzał aktywami o wartości 281,7 mln zł. W przypadku rozwiązania z oferty PKO było to 112,4 mln zł. Przez 11 miesięcy z pierwszego odpłynęło blisko 140 mln zł, z funduszu PKO około 26 mln zł.