Polskie huty zaczynają inwestować. Miast jednak budować nowe zakłady, stawiają na modernizację.
Po trzech kwartałach tego roku — jak podała Hutnicza Izba Przemysłowo-Handlowa — w Polsce spada produkcja stali. Spadek wynosi 23,2 proc. w stosunku do trzech kwartałów 2004. Mimo to ekonomiczna sytuacja hut jest stabilna. Gorzej z inwestycjami. Z zeszłorocznego raportu firmy konsultingowej Eurostrategy, monitorującej na zlecenie Komisji Europejskiej polskie huty, wynika, że inwestycje się opóźniają. Z kolei wrześniowy raport „Monitorowanie przebiegu procesu restrukturyzacji hutnictwa żelaza i stali w Polsce, w tym bieżącego stanu sektora i rynku wyrobów hutniczych” pokazuje, że w pierwszej połowie 2005 roku na zaplanowane inwestycje i modernizacje wydano zaledwie 17,7 mln zł, czyli 6,4 proc. rocznego planu.
Potentat inwestuje
Nie oznacza to jednak, że nic się nie dzieje.
— Większość hut stalowych skupia się głównie na modernizacji, a nie na nowych inwestycjach. Modernizują się wszystkie zakłady, którym udało się wyjść na prostą i poprawić wyniki po ostatnich 2 latach dobrej koniunktury w branży — mówi Karina Wściubiak, prezes Alchemii, właściciela Huty Batory.
Cztery duże inwestycje zaplanował Mittal Steel. Zgodnie z umową prywatyzacyjną, podpisaną przez LNM Holdings NV z Ministerstwem Skarbu Państwa, koncern musi zakończyć je do końca 2006 r. A łączna wartość jego wszystkich inwestycji do końca przyszłego roku ma przekroczyć 2,4 miliarda złotych. Pierwszą z nich jest modernizacja walcowni walcówki stali jakościowej w Sosnowcu. Koncern chce na nią przeznaczyć około 130 mln zł. Modernizacja pozwoli na zwiększenie wydajności i umożliwi obniżenie kosztów produkcji oraz rozszerzenie asortymentu wyrobów ze stali jakościowej. Kolejną inwestycją Mittal Steel jest budowa drugiej linii powlekania blach w Świętochłowicach. Dzięki tej inwestycji huta zwiększy zdolność produkcyjną o 100 ton rocznie. A głównym odbiorcą tych blach jest sektor AGD, który ostatnio zaczął inwestować i rozbudził nadzieje na zwiększenie popytu. Rozpoczyna się też budowa walcowni gorących blach w Krakowie. Jej moc produkcyjna wyniesie 2,4 mln ton rocznie. Koncern inwestuje około 1 mld 150 mln zł, by poprawić jakość taśm gorącowalcowanych.
— Inwestycje są warte łącznie 1 mld 581 mln zł — podsumowuje Filip Kuźniak z Mittal Steel.
Z kolei w lipcu Mittal Steel podpisał umowę z SMS Demag na budowę linii ciągłego odlewania stali w Dąbrowie Górniczej. To czwarta duża inwestycja hutniczego potentata. Nowa linia — dzięki wyeliminowaniu odlewania wlewków klasycznych — umożliwi ograniczenie kosztów produkcji. A dzięki produkcji slabów o wysokiej wartości dodanej na nowej maszynie koncern będzie mógł wejść na bardziej wymagające rynki. Przy okazji powstaną również: dwużyłowa maszyna do odlewania slabów, sprzęt pomocniczy oraz stanowisko odsiarczania surówki i dwustanowiskowa piecokadź.
Na inwestycje Mittal Steel zerkają wszyscy, bo pojawia się pytanie, czy potentat wyrobi się z nimi na czas.
Dobrze i tanio
Wszystkie inwestycje zmierzają do jednego — obniżenia kosztów i zwiększenia produkcji.
— Trzeba pamiętać, że rynek hutniczy jest rynkiem globalnym, na którym panuje ogromna konkurencja. Wygrywają te przedsiębiorstwa, które produkują dobrze, tanio, chroniąc środowisko - podkreśla Ewa Karpińska z Huty LW.
Huta Batory inwestuje, bo wzrósł popyt na rury.
— W naszej hucie inwestycje zmierzają do zwiększania mocy produkcyjnych. W najbliższych latach skupimy się bardziej na modernizacjach niż nowych inwestycjach, uruchomimy w stalowni dodatkowy, niewykorzystywany do tej pory piec do wysokiej jakości wlewków stopowych oraz znacząco zwiększymy moce w walcowni rur — wylicza Karina Wściubiak.
Konkurencyjność
Inwestycje pozwolą podnieść konkurencyjność polskich hut w Unii Europejskiej. Zakłady, które nie dorównają jakością i cenami zachodnim konkurentom, mogą stracić rynek. Wiadomo jednak, że inwestycje muszą przynieść efekt.
— Huty tak inwestują, by poprawić swoją wydajność, ograniczyć zły wpływ na środowisko naturalne, obniżyć koszty wytwarzania oraz zagwarantować wysoką jakość wyrobów. Chodzi o to, by skutecznie konkurować z innymi producentami stali — kwituje Ewa Karpińska.