Przez kilkanaście lat trzej kolejni prezesi PZU gromadzili miliony złotych na tajnych kontach w raju podatkowym - wynika ze śledztwa "Rzeczpospolitej". Według niej, pieniądze były prowizją za umowy reasekuracyjne. Wypłacał je brytyjski broker, który współpracował z państwowym gigantem ubezpieczeniowym.
Niemal rok temu "Rzeczpospolita" ujawniła, że na tajnych kontach w bankach na wyspie Jersey znajdują się miliony złotych wyprowadzonych z PZU i PZU Życie przez Grzegorza Wieczerzaka i Władysława Jamrożego.
Teraz "Rzeczpospolita" dotarła do dokumentów zarejestrowanej na wyspie Jersey firmy Warren Trustees Group, która zarządza dyskretnymi funduszami powierniczymi. Jej działalność polega m.in. na zakładaniu spółek, których prawdziwi właściciele pozostają w ukryciu. Jest to sposób wykorzystywany często do zacierania śladów prania pieniędzy przez skorumpowanych urzędników i przestępców.
Dokumenty są prawdziwą bombą: faksy, listy, przelewy i sprawozdania z posiedzeń zarządów. Wśród klientów firmy widnieją nazwiska m.in. obywateli Turcji, RPA, Hiszpanii, Mołdawii, Kuwejtu, a także Polski - podkreśla "Rzeczpospolita.
W dokumentach tych, "Rz" znalazła dowody korupcji kolejnych szefów PZU: Krzysztofa Jarmuszczaka (1990-1993), Romana Fulneczka (1993-1996) oraz Władysława Jamrożego (1998-2001). Zgromadzili oni na tajnych kontach miliony złotych. Pieniądze pochodziły z prowizji za zawarcie kontraktów z brytyjskim brokerem ubezpieczeniowym Robertem Browne'em, z którym PZU blisko współpracował przez całe lata 90. Według obowiązujących wówczas przepisów posiadanie takiego konta za granicą było nielegalne - zaznacza "Rzeczpospolita".