Eksperci od dawna przekonują do szerszego otwarcia drzwi dla imigrantów z Ukrainy. Ostatnio także wśród rządzących jest coraz więcej głosów, że siła robocza zza wschodniej granicy jest w Polsce mile widziana, a rząd zapowiada, że szykuje dla nich ułatwienia. Pracodawcy nad Wisłą już dawno docenili naszych sąsiadów i pokazują, że mają dla nich coraz więcej ofert zatrudnienia. Ubiegły rok przyniósł nowe rekordy.

Chętnych nie brakuje…
Według danych resortu pracy udostępnionych „PB”, tylko w 2016 r. pracodawcy złożyli w pośredniakach 1,3 mln oświadczeń o zamiarze powierzenia pracy cudzoziemcowi — pozwalających na podjęcie legalnego zatrudnienia przez 6 miesięcy w ciągu roku — z czego ponad 95 proc. było adresowanych do Ukraińców.
W tym samym czasie Ukraińcy dostali przeszło 100 tys. zezwoleń na pracę, trafiło do nich cztery na pięć dokumentów dla obcokrajowców. Eksperci resortu pracy ostrzegają,żeby nie wyciągać zbyt pochopnych wniosków z liczby ofert zatrudnienia, jakie pojawiają się w urzędach pracy.
— Na dziś nie jest znana konkretna liczba cudzoziemców faktycznie pracujących w związku z zarejestrowanym oświadczeniem. Jest ona na pewno niższa niż liczba wydanych dokumentów, m.in. dlatego, że dla części z cudzoziemców zarejestrowano więcej niż jedno oświadczenie — wyjaśnia ministerstwo.
Szacuje, że na jednego obcokrajowca pracodawca rejestrował średnio 1,5 oświadczenia. Dodatkowo cudzoziemiec mógł nie otrzymać wizy albo z innych powodów zrezygnować z przyjazdu do Polski. Nie zmienia to faktu, że popyt ze strony przedsiębiorców na siłę roboczą ze Wschodu oraz same przyjazdy biją — od czasu wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej i recesji w tamtejszej gospodarce — kolejne rekordy.
…czas ich zatrzymać
Eksperci są przekonani, że to dobry moment, aby na poważnie pomyśleć o zachętach dla migrujących za chlebem do Polski. Tym bardziej że obserwujemy zmianę trendu wśród przyjeżdżających. Z analiz Narodowego Banku Polskiego (NBP) wynika, że obecnie statystyczny Ukrainiec w Polsce ma 32,8 lat, a jeszcze przed 2014 r. średnia była o dekadę wyższa.Nowa fala migracyjna sprowadziła nad Wisłę więcej mężczyzn (57,9 proc.) oraz mniej osób posiadających dzieci — 46 proc. wobec 75,6 proc. przyjeżdżających jeszcze 3 lata temu.
Zdaniem ekspertów banku centralnego, to może być sygnał, że część z tych osób nie wróci do ojczyzny i będzie chciała pozostać w Polsce na stałe lub migrować dalej. Obecnie na stabilne formy zatrudnienia liczyć nie mogą, bo w oświadczeniach zaledwie 18 proc. to umowy o pracę, z czego na czas nieokreślony zaledwie 5 proc. Pozwolenia na pracę zaś nie łatwo uzyskać.
Warsaw Enterprise Institute przekonuje, że nie ma żadnych realnych argumentów dla zamykania się przed przybyszami. Imigranci ze Wschodu zaś to nie tylko bieżąca korzyść dla rynku pracy, ale także pomoc w łagodzeniu negatywnych trendów demograficznych i polityczny zysk z powolnego wyciągania Ukrainy ze strefy rosyjskich wpływów.
Niedawno „DGP” informował o trwających pracach specjalnego międzyresortowego zespołu nad ułatwieniami w poszukiwaniu pracy i przyspieszeniu w uzyskaniu stałego pobytu. Jednak nasze drzwi nie otworzą się szeroko dla wszystkich. Rządzący widzą sens w ułatwieniach przede wszystkim dla młodych i mających deficytowe na naszym rynku pracy kwalifikacje.