Vezzi błyszczy w galeriach i e-commerce

Mariusz BartodziejMariusz Bartodziej
opublikowano: 2024-02-08 20:00

Między najtańszą a jubilerską biżuterią rodzinna firma znalazła niszę, w której rośnie ekspresowo. W budowie skali pomogły lata doświadczenia w hurcie. Teraz pora pokazać się za granicą.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • co i komu oferuje Vezzi
  • od czego właściciele marki zaczynali biznes
  • co pomogło im rozwinąć sprzedaż detaliczną na szeroką skalę
  • z jak dużymi inwestycjami m.in. w budowę własnej sieci sklepów się to wiązało
  • jaki mają plan na dalszy wzrost w kraju i za granicą
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Polski rynek biżuterii ma się świetnie, potwierdza to m.in. rozwój W.Kruka, który ciągnie wyniki giełdowej grupy VRG. Konsumenci kupują coraz więcej nie tylko drogich akcesoriów.

Rodzima marka Vezzi oferująca biżuterię ze stali chirurgicznej pokrywaną 14-karatowym złotem plasuje się między najtańszym asortymentem a produktami z metali szlachetnych (srebra i złota). W 2022 r. mniej więcej podwoiła przychody (do 32,3 mln zł), oraz wyniki (netto do 6,1 mln zł, a operacyjny do 7,6 mln zł). Ubiegły rok przyniósł kolejny rekord.

– Zwiększyliśmy przychody do ok. 44,4 mln zł – szczególnie zadowala nas rozwój sprzedaży internetowej, której udział to mniej więcej jedna trzecia – a zysk netto przekroczył 12 mln zł. To efekt m.in. pracy całego zespołu, rozszerzenia oferty biżuterii i zegarków, intensyfikacji promocji oraz inwestycji w IT, w tym wymianę platformy e-commerce. Na ten rok zakładamy dwucyfrowy wzrost przychodów. Planujemy wdrożenie płatności InPost Pay, kreatora biżuterii spersonalizowanej, wirtualnych kart podarunkowych oraz programu lojalnościowego wraz z aplikacją mobilną – komentuje Tomasz Wołek, wiceprezes K&T Fashion, właściciela Vezzi.

Od hurtu do detalu

Tomasz Wołek rozkręcił biznes z żoną, Katarzyną. On ukończył ekonomię, ona – zarządzanie. Brakowało jej w Polsce rozbudowanej oferty jakościowej biżuterii w rozsądnej cenie. Z podróżny poślubnej do Chin przywieźli pierwszy kontakt z dostawcą i w 2010 r. założyli działalność gospodarczą pod szyldem Katherine. Pierwsze zamówienie sfinansowali z weselnych oszczędności. Nie bez obaw – sporo słyszeli np. o dostawach kontenerów samych lewych butów.

– Pierwszymi klientami byli znajomi, a kolejnymi – podwarszawscy handlarze. Pozytywny odzew zachęcił nas do uruchomienia, wówczas innowacyjnej, internetowej hurtowni. Już w 2012 roku zarejestrowaliśmy markę detaliczną Vezzi, ale z powodu kosztów nie udało nam się zmienić profilu. Nawiązaliśmy za to współpracę kontraktową z kilkoma sporymi sieciami modowymi, dzięki której nauczyliśmy się tworzyć profesjonalne kolekcje akcesoriów – wspomina Tomasz Wołek.

Rozwój w detalu Vezzi zaczęło w 2019 r., od sklepu internetowego i siedmiu stacjonarnych. Przełom przyniosła pandemia COVID-19, która w dużej mierze zamroziła handel.

– Firmy wstrzymały rozbudowę sieci oraz przestały zamawiać towar i zlecać promocję influencerom. Zarządcy chętnie wynajmowali nam więc przestrzeń na tzw. wyspy handlowe na atrakcyjnych warunkach, ale większym przebojem okazał się e-commerce. Tydzień po tygodniu nawiązywaliśmy współpracę z gwiazdami z pierwszych stron czasopism modowych, dzięki czemu od kwietnia do grudnia e-sprzedaż wyniosła 3,4 mln zł wobec zaledwie 65 tys. zł w całym 2019 r. – mówi przedsiębiorca.

Miliony na sklepy, produkcję i logistykę

Firma przekonuje, że od początku stawia na biżuterię na każdą kieszeń – w dobrym stosunku jakości do ceny – bez aspiracji do luksusu w szerokiej ofercie obecnie ponad 3 tys. produktów, by zgodne z trendami dodatki mogły służyć różnym stylizacjom. Postawiła na własną sieć sklepów (na koniec 2023 r. miała ich już 74), by zachować pełną kontrolę nad kluczowymi procesami – zwłaszcza prezentacją biżuterii i obsługą klienta.

– Wyspy w galeriach handlowych świetnie się w naszym przypadku sprawdzają m.in. dzięki dobrym warunkom do ekspozycji produktów i elastycznym umowom. Planujemy kolejne otwarcia, ale już nie z taką dynamiką jak dotychczas, ponieważ przywiązujemy dużą wagę do rentowności placówek – a ta jest mocno skorelowana z czynszem. Na ten rok zaplanowaliśmy dziesięć nowych stoisk, większość w galeriach w dużych miastach. Pracujemy też nad rozpoczęciem sprzedaży w lokalach centrów i parków handlowych – mówi Tomasz Wołek.

Na budowę sieci stacjonarnej Vezzi wydało ok. 7 mln zł (nie licząc opłat za liczne usługi), a model własnościowy preferuje też w produkcji i logistyce. Organizacja własnej produkcji w Chinach, gwarantującej ciągłość i terminowość dostaw mimo szybko rosnącej skali biznesu, kosztowała ją już ponad 5 mln zł.

– W połowie roku chcemy uruchomić własne centrum logistyczne w Ożarowie, którego koszt szacujemy na ok. 5 mln zł. Jego powierzchnia to ok. 1,4 tys. m kw., łącznie będziemy mieli do dyspozycji ok. 3 tys. m kw. przestrzeni biurowo-magazynowej. Dzięki m.in. wysokiej automatyzacji skrócimy czas realizacji zamówień, a także szkolenia nowych pracowników magazynowych z nawet trzech tygodni do jednego, dwóch dni – informuje współwłaściciel Vezzi.

60proc.

Mniej więcej na tyle grupa VRG szacuje udział biżuterii szlachetnej w polskim rynku jubilerskim wartym w 2021 r. prawie 3,7 mld zł…

23proc.

…na tyle udział zegarków…

18proc.

…a na tyle biżuterii sztucznej.

Rodzinny biznes, zagraniczna ekspansja

Spółka dojrzała już do zagranicznej ekspansji. Do połowy roku planuje uruchomić e-sklep w Rumunii, a następnie kilka placówek w największych miastach kraju. Na bazie zdobytego doświadczenia zaplanuje dalsze działanie.

– Na naszej mapie ekspansji są m.in. Czechy, Chorwacja, Słowacja i Węgry. Jednak marzeniem moim i żony jest sprawdzenie sił na rynkach zachodnich. Szczególnie hiszpańskim i brytyjskim, gdzie biżuteria jest bardzo popularna – wyjaśnia Tomasz Wołek.

O akwizycjach nie myśli, o otwarciu się na inwestora też nie. Tłumaczy, że rodzinny charakter biznesu jak dotąd dobrze się sprawdza, a z racji dbałości o zrównoważony wzrost zastrzyk zewnętrznego finansowania nie zmieniłby wiele.

– Mam wrażenie, że w Niemczech, gdzie bywamy na targach mody, przekazywanie biznesu z pokolenia na pokolenie jest o wiele bardziej popularne niż u nas. A naturalna i niewymuszona sukcesja jest bardzo pozytywnym zjawiskiem, ponieważ z uwagi na rodzinny, emocjonalny związek z firmą wspiera motywację sukcesora do pełnego zaangażowania się w jej rozwój. Mamy córkę i syna, którzy już w wieku nastoletnim doświadczają kontaktu z „żywym biznesem”. Dzięki temu Vezzi ma z czasem szansę na przejście w ręce kolejnych rodzinnych właścicieli – mówi Tomasz Wołek.

Okiem eksperta
Przypływ świeżości
Agnieszka Górnicka
prezeska Inquiry

Polski rynek sklepów z biżuterią był przez ostatnie lata dość stabilny. W segmencie premium działa kilka marek o ustabilizowanej pozycji: przede wszystkim W.Kruk, Yes i Apart. Jest również wiele salonów niezrzeszonych i mniejszych sieci bez ogólnopolskiego zasięgu, a o udziały walczą też firmy zagraniczne jak Pandora czy Tous, które wyróżniają się charakterystycznym designem.

Od dłuższego czasu nie pojawiła się marka z ambitnym zamiarem zmiany status quo. Wydaje się więc, że Vezzi trafia na właściwy moment, by z czasem zmienić układ sił na rynku dzięki inwestycjom w e-commerce i wyspy w centrach handlowych. Firma wykorzystała w pełni szansę rozwoju sprzedaży w internetowej w pandemii, co stworzyło jej dobre fundamenty pod budowę własnej sieci detalicznej. Na uznanie zasługują też inwestycje w łańcuch dostaw i logistykę, co w przyszłości zapewni stabilną podstawę do rozwoju także międzynarodowo.

Vezzi to jedna z niewielu polskich firm rodzinnych, które zbudowały dostatecznie silną pozycję, by zawalczyć o rynki zagraniczne. Ponadto działa w segmencie przyciągającym klientów, którzy szukają tańszych produktów, ale oferta masowa nie jest dla nich atrakcyjna. Nie każdy chce kupować pierścionki czy kolczyki za ponad tysiąc złotych, co nie wyklucza jednak pewnych aspiracji.