VIG/C-Quadrat TFI: Potencjał WIG się wyczerpał

Stanisław BorawskiStanisław Borawski
opublikowano: 2025-03-26 20:00

Hossa na GPW nie potrwa długo, twierdzą eksperci towarzystwa, podkreślając konieczność głębokiej reformy rynku kapitałowego. Inspiracji radzą szukać w Szwecji i Holandii.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Od początku roku WIG urósł prawie 23 proc., co czyni go gwiazdą wśród giełd światowych. Paneuropejski indeks Stoxx 600 wzrósł w tym czasie o 8,3 proc., amerykański S&P 500 stracił 2,1 proc., a MSCI Emerging Markets, grupujący największe spółki rynków wschodzących, wzrósł o niecałe 6 proc. Wiele czynników napędziło hossę na polskiej giełdzie, ale inwestorzy liczą przede wszystkim na rychłe zakończenie wojny w Ukrainie, bo pokój na wschodzie zdejmie ciężar kraju przyfrontowego i przyciągnie kapitał z powrotem nad Wisłę. To przekonanie ma jednak kruche podstawy, uważa Michał Szymański, prezes VIG/C-Quadrat TFI, które zarządza aktywami o wartości 783,27 mln zł.

- Potencjał wzrostu nie jest duży. Wszystko zależy od dalszego rozwoju negocjacji dotyczących Ukrainy. Rozwiązanie pokojowe musi być stabilne – tylko wtedy pozytywnie wpłynęłoby na ogląd naszego rynku i Europy Środkowej, ale na to raczej się nie zanosi – mówi Michał Szymański.

Argumentuje, że wycena GPW nie jest już tak atrakcyjna jak na początku roku – od stycznia wskaźnik cena do wartości księgowej (C/WK) indeksu WIG wzrósł o 15 proc. i jest znacznie powyżej dziesięcioletniej średniej, a wskaźnik premia/dyskonto w marcu sięgnął 20 proc., podczas gdy jeszcze w grudniu wyniósł 40 proc. To nadal taniej niż na innych rynkach wschodzących (nie licząc Chin), ale utrzymanie trendu będzie niezmiernie trudne, zaznacza Marek Kaźmierczak, zarządzający funduszami.

- Na koniec roku poziomy indeksów będą niższe. Kwartały, w których rośniemy po kilkadziesiąt procent, rzadko się zdarzają. Inwestorzy rozegrali już koniec wojny, nie mamy nowych spółek na giełdzie, więc naturalnie spada potencjał do dalszego wzrostu. Brakuje nam katalizatora, który dałby dodatkowy impuls – uważa Marek Kaźmierczak.

Uczmy się od innych

Impuls wzrostowy na polskim rynku nie przesłania jego fundamentalnych problemów i potrzeby głębokich reform, podkreślają eksperci VIG/C-Quadrat TFI. Według ich obliczeń w latach 2015-24 wartość pierwszych ofert publicznych na GPW wyniosła średnio 3,4 mld zł rocznie, podczas gdy średnia wartość udzielonych kredytów korporacyjnych sięgnęła 134 mld zł. Dla porównania – w Holandii spółki debiutujące w tym samym czasie pozyskały łącznie średnio 2,1 mld EUR rocznie, a szwedzkie – 2,6 mld EUR.

- Problem naszego rynku jest strukturalny, bo w polskiej gospodarce jest potencjał – nie jesteśmy biedniejsi od innych. Szwecja miała czterokrotnie wyższą wartość IPO, podczas gdy Polska gospodarka jest o 15 proc. większa. Dodam, że polski PKB na mieszkańca jest też większy niż średnia rynków wschodzących – mówi Michał Szymański.

Jego zdaniem przykład wymienionych krajów pokazuje, że rynek kapitałowy może funkcjonować dużo lepiej. W Holandii państwowe fundusze emerytalne zarządzają aktywami o łącznej wartości 1,9 bln EUR, co stanowi 165 proc. tamtejszego PKB. Tymczasem aktywa rodzimych OFE stanowią tylko 7 proc. polskiego PKB. W Szwecji natomiast obowiązuje składka emerytalna w wysokości 2,5 proc. rocznych zarobków, która potem jest inwestowana. W efekcie szwedzkie gospodarstwa domowe trzymają średnio 15 proc. oszczędności na kontach bankowych, a ponad 70 proc. pracuje na rynku. Polacy 50 proc. oszczędności trzymają w skarpecie.

- Sukces Szwecji dzięki promocji zróżnicowanej oferty rynku oraz zbudowaniu szerokiej dystrybucji produktów inwestycyjnych na bazie prostych rozwiązań podatkowych służy za przykład, tak samo jak sprawność instytucji rynku w Holandii – mówi Michał Szymański.

USA nie powiedziały ostatniego słowa

Eksperci nie podzielają widocznego w ostatnich notowaniach pesymizmu wobec spółek amerykańskich. Choć niepewność wokół polityki celnej Donalda Trumpa i dalszych obniżek stóp procentowych przez Fed skłoniła inwestorów do częściowego wyjścia z rynku amerykańskiego, była to bardziej okazja do kupna niż oznaka przemijającej dominacji Wall Street.

- Obecna korekta jest porównywalna do tej z sierpnia zeszłego roku. Jednak wskaźniki zysku na akcje największych spółek technologicznych nie spadły, co oznacza, że spadki były okazją do kupna, a plany się nie zmieniły. Jak największe spółki są gotowe wydawać 350-370 mld USD rocznie na budowę centrów danych, to nie wierzymy w scenariusz recesji w USA – mówi Michał Kaźmierczak.

Tylko w tym roku Microsoft planuje wydać 80 mld USD, a jego rywal Meta między 60 a 65 mld na budowę centrów danych. Nie można też zapomnieć o wielkim przedsięwzięciu OpenAI – twórcy ChatGPT, SoftBanku, Oracle'a i MGX, którzy w ramach joint venture chcą przekazać 500 mld USD (60 proc. polskiego PKB w 2023 r.) na budowę infrastruktury dla sztucznej inteligencji. Początkowo premiera modelu R1 sztucznej inteligencji firmy DeepSeek położyła się cieniem na ocenie ogromnych inwestycji spółek amerykańskich, ale to USA dalej wiodą prym w wyścigu innowacji, uważa Michał Szymański.

- Rynki szukają nowych pomysłów, a te są w Stanach Zjednoczonych. Wystarczy obejrzeć ostatnią konferencję Nvidii, gdzie prezes Jen-Hsun Huang zaprezentował roboty humanoidalne i zagwarantował, że wejdą one do powszechnego użytku w zakładach produkcyjnych w ciągu mniej niż pięciu lat – mówi Michał Szymański.