W oparach azotu

Rafał FabisiakRafał Fabisiak
opublikowano: 2015-08-27 22:00

Lecznicze właściwości zimna znane są nie od dziś. Dzięki polskiej firmie krioterapia nabiera jednak nowego, mobilnego znaczenia.

Zgrupowania walijskich rugbistów w Spale i Gdańsku budziły spore zainteresowanie brytyjskich mediów ze względu na przygotowania drużyny do najważniejszych zawodów w tej dyscyplinie, czyli mistrzostw świata w 2011 r. i Pucharu Sześciu Narodów. Za sprawą krioterapii, którą Walijczycy raczyli się w polskich ośrodkach, i doskonałych wyników, jakie osiągali na ważnych imprezach, ich wyjazdy niemal obrosły na Wyspach legendą. — Teraz krioterapię wykorzystują drużyny rugby na całym świecie, co wynika też ze specyfiki tego sportu.

Piotr Piedryga z zarządu Kriosystemu i dr Ktrzysztof Zimmer z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu
Tomasz Walków

Rugbiści w trakcie meczów odnoszą wiele mikrourazów. Szybka regeneracja jest bardzo istotna — tłumaczy Krzysztof Liedel, prezes Polskiego Związku Rugby. Kriogenika to polska, a dokładniej wrocławska specjalność. Sportowcy, którzy przyjeżdżali zakosztować polskiego chłodu, teraz mogą zabrać go ze sobą. Polska firma opracowała pierwszą na świecie mobilną kriokomorę, a współpraca z wrocławskim lekarzem pomogła jej pozyskać klientów.

Centrum kriogeniki

Takie rozwiązanie stworzył Kriosystem z Wrocławia. Działalność firmy skupia się wokół skroplonych gazów: LNG, tlenu, azotu, argonu, neonu, wodoru i helu. Spółka od początku, czyli 1991 r., współpracuje z naukowcami głównie jako dostawca aparatury laboratoryjnej. Piotr Grzegory, prezes Kriosystemu, wspomina, że trzy lata temu zdecydowano się tę współpracę umocnić, co zaowocowało realizacją kilku przedsięwzięć z najwyższej naukowej ligi.

Dla Europejskiego Ośrodka Badań Jądrowych (CERN) w pobliżu Genewy — tego samego, w którym znajduje się słynny Wielki Zderzacz Hadronów, czyli największy na świecie akcelerator cząstek (hadronów) i zarazem największa maszyna świata — Kriosystem opracował helową skrzynię dystrybucyjną do rozdziału i mieszania zimnych strumieni helu. W hamburskim DESY (laboratorium fizyki i ośrodek badawczy) wraz z Politechniką Wrocławską zbudowano helową infrastrukturę kriogeniczną, a dla projektu W7X w Greifswald (budowa eksperymentalnego reaktora fuzji jądrowej) spółka stworzyła instalację zabezpieczającą reaktor przed nadmiernym wzrostem ciśnienia.

— Z propozycją współpracy przy projekcie mobilnej kriokomory zwróciliśmy się do doktora Krzysztofa Zimmera w pierwszym kwartale 2013 r. Przedsięwzięcie realizowaliśmy samodzielnie od strony technologicznej i projektowej, ale nie mamy doświadczenia w wykorzystaniu tej metody terapii. Doświadczenie i wiedza doktora Zimmera okazały się nieodzowne — wspomina Piotr Pietryga z zarządu Kriosystemu.

Zwłaszcza że rynek był właściwie niezbadany. Mobilna kriokomora mogła się przydać, ale bez szczegółowej analizy nie było wiadomo, jaki potencjał handlowy w niej drzemie. Ryzyko było spore.

Polskie pięć groszy

Dr Krzysztof Zimmer, specjalista chirurgii ręki i urazów sportowych, a także mikrochirurgii rekonstrukcyjnej, jest związany z Uniwersyteckim Szpitalem Klinicznym we Wrocławiu. Pierwsze szlify w pracy ze sportowcami zdobywał w latach 90. w Stanach Zjednoczonych. Pracował na Uniwersytecie w Kentucky z jedną z najbardziej utytułowanych drużyn koszykówki uniwersyteckiej — Kentucky Wildcats.

Powrót do Polski był dla niego nie mniej ciekawy. Do świata kriogeniki wciągnął go w 1997 r. prof. Zdzisław Zagrobelny, którego badania w Katedrze Rehabilitacji we Wrocławiuistotnie wpłynęły na rozwój tej metody leczenia. Prof. Zagrobelny kładł duży nacisk nie tylko na pozytywne efekty krioterapii, ale również na jej bezpieczeństwo dla zdrowia. Jego prace bardzo się przysłużyły rozwojowi i popularyzacji tej metody.

— Początkowo krioterapia wspomagała głównie rehabilitację po urazach i leczenie chorób reumatoidalnych. Z czasem, widząc pozytywny wpływ tej metody na regenerację i wyniki sportowców, zaczęliśmy coraz szerzej stosować ją także podczas przygotowań do zawodów. Pozytywne efekty było widać bardzo wyraźnie w trakcie treningów polskich lekkoatletów biegających na 400 metrów. Niektórym udawało się osiągać znacznie lepsze wyniki, a po zawodach czuli się nadspodziewanie dobrze. Krioterapię wykorzystywał także chodziarz Robert Korzeniowski. Zresztą lekkoatleci od dawna zdawali sobie sprawę z regenerujących właściwości zimna. Od wielu lat okładali zmęczone stawy lub mięśnie lodem — wyjaśnia doktor Krzysztof Zimmer.

Polscy sportowcy już od kilkunastu lat korzystają z kriokomór i traktują krioterapię jako podstawowe narzędzie podczas przygotowania do sezonu, w jego trakcie i po startach. Stopniowo metoda zyskiwała zainteresowanie sportowców na całym świecie głównie za sprawą rugbistów z Walii, którzy pierwsze doświadczenia z krioterapią całego ciała zdobyli w polskich ośrodkach przygotowań olimpijskich. Zainteresowali się nią też sportowcy amerykańscy, którzy o dobroczynnym wpływie krioterapii ogólnej dowiedzieli się od rugbistów, próbujących sił w futbolu amerykańskim. Dzisiaj wykorzystują ją też m.in. koszykarze Dallas Mavericks.

Przez sport na rynek

Poszukiwanie klientów mobilnej kriokomory w klubach i ośrodkach sportowych wydawało się naturalnym krokiem. — Branża sportowa zawsze pierwsza wie, jakie rozwiązania z zakresu utrzymania, poprawy zdrowia i rehabilitacji zawodników się sprawdzają. Ośrodki i kluby na całym świecie działają prężnie, by wychwytywać nowości i zwiększać efektywność treningów i potencjał zawodników — mówi Krzysztof Zimmer.

Drużyny, które poznały zalety krioterapii ogólnej w programie przygotowań do startów, np. drużyna narodowa Walii w rugby, inwestowały w kriokomory stacjonarne. Kriokomora mobilna mogła być uzupełnieniem, a w wielu przypadkach jedynym rozwiązaniem ze względu na brak miejsca w ośrodkach treningowych.

Spopularyzowanie metody wśród zawodowych sportowców sprawia, że najlepsi i najbogatsi (np. piłkarz Cristiano Ronaldo, bokser Floyd Mayweather) korzystają z jednoosobowych kriosaun, które wyglądają jak stojące pionowo łóżka solarium z tą różnicą, że z urządzenia musi wystawać głowa pacjenta. Wdychanie gazu — par azotu, którym jest schładzana kriosauna — może być niebezpieczne. Głowa, czyli ośrodek z największą liczbą receptorów zimna, nie uczestniczy w sesji krioterapeutycznej. To sprawia, że taka forma krioterapii nie jest równie skuteczna i nie tak bezpieczna jak zabiegi w kriokomorze.

Mobilna kriokomora cieszyła się dużym zainteresowaniem, ale początkowo właściciele klubów sportowych podchodzili z rezerwą do skuteczności działań terapeutycznych krioterapii i dlatego nie inwestowali w zakup urządzenia, ale jedynie go wypożyczali, by zebrać doświadczenie w krioterapii ogólnej. Drogę do pozyskania kluczowego klienta utorował partner Kriosystemu, spółka Air Products, dostarczająca gazy przemysłowe, w tym ciekły azot, którym chłodzona jest mobilna kriokomora. Włoska filia Air Products zainteresowała kriokomorą mobilną legendę włoskiej piłki nożnej — klub AC Milan.

— Nie było to łatwe i szybkie, ponieważ wymagało bardzo dobrego przygotowania ze względu na duże wymagania i oczekiwania klienta — wspomina Piotr Pietryga, od początku odpowiedzialny za projekt AC Milan.

Jego zdaniem, kluczowym elementem sukcesu było połączenie oferty technicznej z przygotowanymi dla klubu protokołami stosowania krioterapii i zapewnieniem specjalistycznych szkoleń medycznych przeprowadzonych przez dra Zimmera. Klub AC Milan znany jest też z własnego ośrodka naukowo-badawczego Milan Lab, który stara się optymalizować wyniki swoich sportowców. Jego przedstawiciele nie dali się długo przekonywać i mobilna kriokomora Kriosystemu trafiła do klubu już na początku 2015 r.

Ściśnięta elegancja

Pierwsza mobilna kriokomora powstała dość szybko, bo już w 2013 r. Inżynierowie Kriosystemu, którymi kierował Kamil Kędzierski, nie mieli jednak łatwego zadania. — Urządzenie musiało funkcjonować tak jak stacjonarna kriokomora, ale jednocześnie spełniać dodatkowe normy bezpieczeństwa potwierdzone certyfikatami. Od początku zakładaliśmy, że mobilna kriokomora będzie wielkości standardowego kontenera 20-stopowego. Pierwszym wyzwaniem było zmieszczenie w tej przestrzeni niezbędnego osprzętu i pozostawienie wystarczającej powierzchni do swobodnego poruszania się osób w niej przebywających — opowiada Piotr Pietryga.

Dodatkowo całość musiała być estetyczna i wytrzymała. Pomogła w tym Wiktoria Lenart z wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych odpowiedzialna za wystrój wnętrza mobilnej kriokomory. Ostatecznie udało się zrealizować cel. Kriokomorę można ustawić wszędzie, bo wykorzystuje zasilanie wewnętrzne lub zewnętrzne. Inżynierowie z Kriosystemu zadbali także o jej łatwą obsługę, stosując nowoczesny panel dotykowy do sterowania urządzeniem. Wzornictwo to kwestia gustu, ale podobno Włosi, słynący z przywiązania do dobrego stylu, są nim zachwyceni.

— Mieliśmy już zapytania o możliwość budowy kriokomory w domu, ale skupiamy się na sprzedaży mobilnych kriokomór klientom biznesowym ze świata sportu. Kriokomora trafiła m.in. do francuskiego klubu piłkarskiego AS Saint-Étienne, zainteresowane są też kluby z Wielkiej Brytanii i USA. Nasza lista odbiorców się powiększa — mówi Piotr Pietryga.

Zimno nie czyni mistrza

Dlaczego ekstremalne zimno tak dobrze wpływa na organizm? Dr Zimmer tłumaczy, że to wielostronny i skomplikowany proces. Wynika z odmiennej termoregulacji w warunkach zwykłego zimna (odczuwanego w zimie) i temperaturach poniżej -100 st. Celsjusza. Do -60 st. C jest nam po prostu zimno. Poniżej -100 st. C poszczególne narządy reagują inaczej. Krótkotrwała ekspozycja na temperatury od -100 do -160 st. C (zwykle 3 minuty) stanowi bardzo silny bodziec dla organizmu.

— Działanie na układ nerwowy powoduje silny efekt przeciwbólowy i znaczącą poprawę samopoczucia w wyniku masywnego uwolnienia endorfin, czyli substancji poprawiających nastrój. Wpływ na układ ruchu jest bardzo spektakularny. Działanie spazmolityczne, czyli zmniejszające napięcie mięśni, ma ogromne znaczenie po męczącym treningu. Obniżenie temperatury wnętrza stawów działa przeciwzapalnie i ochronnie dla chrząstki stawowej, co jest bardzo istotne w trakcie ciężkiego programu biegowego. Stymulacja układu odpornościowego pozwala sportowcom skuteczniej zapobiegać infekcjom. Wszystkie rodzaje oddziaływania skrajnie niskich temperatur na organizm umożliwiają intensyfikację treningu bez negatywnych skutków przeciążeń — wyjaśnia Krzysztof Zimmer.

Bezpośrednio po zabiegu krioterapii ogólnej zalecany jest krótki program kinezyterapii (rower stacjonarny, gimnastyka), by w pełni wykorzystać pozytywny wpływ na układ ruchu. Dużą zaletą krioterapii ogólnej w medycynie sportowej jest to, że może być stosowana bezpośrednio po ciężkim treningu. Przykładowo, do sauny można wejść dopiero na drugi dzień. Dr Zimmer, wykorzystując tę metodę terapii, odkrył także psychologiczne aspekty leczenia. Jej beneficjentami są zwyczajni pacjenci.

— Jest zauważalna różnica między pacjentami, którzy znajdują się w komorze z innymi kuracjuszami, a tymi, którzy te 3 minuty spędzają razem z zawodowymi sportowcami. W drugiej grupie pozytywne efekty są wyraźnie lepsze. Bywają sytuacje, że starsi ludzie z dość poważnymi urazami robią dużo większe postępy — opowiada.

Przestrzega jednak przez mitologizowaniem krioterapii jako cudownej metody osiągania lepszych wyników. — Krioterapia pomaga w realizowaniu sportowych celów. Poprawia ważne elementy funkcjonowania organizmu, ułatwia leczenie kontuzji, ale nigdy nie zastąpi ciężkich treningów i pracy nad sobą. Korzystanie z kriokomory nie uczyni z nikogo mistrza, ale może wydatnie pomóc w osiąganiu mistrzowskich wyników — sumuje dr Krzysztof Zimmer. &