Po wiosennych nominacjach do Rady Polityki Pieniężnej w tym gremium ukształtuje się większość potrzebna do przeforsowania obniżki stóp procentowych, wynika z notowań kontraktów na stopę procentową. To oznaczałoby przełamanie oporu tych decydentów, którzy uważają, że koszt pieniądza jest już dostatecznie niski. Prezes Marek Belka oceniał w październiku, że obecna polityka pomaga w utrzymywaniu umiarkowanego tempa wzrostu gospodarczego.
Zdaniem wszystkich ankietowanych przez Bloomberga ekonomistów na środowym posiedzeniu RPP utrzyma główną stopę procentową na najniższym w historii pułapie 1,5 proc. Jak jednak wynika z notowań na rynku instrumentów pochodnych, do kwietnia koszt pieniądza pójdzie w dół o 25 punktów bazowych. Nawet dalej idzie Marcin Kujawski, ekonomista BNP Paribas, według którego na marcowym posiedzeniu można spodziewać obniżki głównej stopy aż o 50 punktów bazowych.
„Marcowe posiedzenie najprawdopodobniej będzie pierwszym, na którym nowi członkowie będą w stanie przegłosować prezesa Marka Belkę” – zauważał w raporcie Marcin Kujawski.
Jego zdaniem nowe prognozy ekonomiczne, które otrzyma RPP, będą wskazywały na nieco wolniejszy wzrost i niższą inflację w 2016 r., jednak nie skłoni to obecnego składu Rady do złagodzenia polityki. Otwarcie o tym, w którą stronę powinna zmierzać polityka pieniężna, wypowiadał się tymczasem w ubiegłym tygodniu poseł Prawa i Sprawiedliwości Henryk Kowalczyk. Według niego istnieje pole do obniżenia stóp o 25-50 punktów bazowych, a bank centralny powinien w większym stopniu skupić się na wspieraniu wzrostu gospodarczego.
- Istnieje ryzyko, że polityka zostanie przesadnie złagodzona – przyznawał w rozmowie z Bloombergiem Piotr Kalisz, ekonomista Citigroup.
Sam prezes Marek Belka ostrzegał przed mieszaniem się polityków w kompetencje banku centralnego, zaznaczając jednak, że obecnie nie widzi zagrożenia dla niezależności instytucji.
