Po wojnie częściowo odbudowano Warszawę: Starówkę, Trakt Królewski z ważnymi budynkami historycznymi sprzed XIX wieku. Dokonano rzeczy niezwykłej, bo w latach 70. odbudowano również Zamek Królewski. Od zera. Mam wielki szacunek dla tych, którzy odbudowali miasto. Oddaję hołd profesorowi Janowi Zachwatowiczowi. Niestety bardzo zaniedbano i wręcz niszczono Warszawę XIX-wieczną i XX-wieczną, tę secesyjną, eklektyczną, przedwojenną. Uważano tę architekturę za coś gorszego. Symbol burżuazji. Wielu architektów zakochanych w modernizmie niestety myśli tak i dziś.
Inne miasto. Nie wszystko, co — nawet pokiereszowane — przetrwało wojnę, trzeba było burzyć, wiele budynków dałoby się odbudować. Na przykład w Śródmieściu Południowym nie było intensywnych walk. Kamienice na placu Politechniki zburzono, ale część przy ulicach Noakowskiego, Wilczej, Poznańskiej ocalała. Niektóre odremontowano. Dziś tutaj, tak jak wokół Mokotowskiej, toczy się życie. W parterach zrewitalizowanych kamienic powstają sklepy, kafejki...
Ludzie lubią tu przychodzić. Niestety przedwojenne kamienice burzono jeszcze dlugo po wojnie, np. w 1976 r. tę na rogu ulic Lwowskiej i Koszykowej. Przykładów bezsensownych wyburzeń są zresztą tysiące, np. pałac Kronenberga przy zbiegu ulicy Królewskiej i placu Małachowskiego rozebrano w latach 60., chociaż nadawał się do remontu. Miała tam być ambasada francuska, ale Władysław Gomułka uznał, że to zbyt prestiżowe miejsce dla przedstawicielstwa burżuazyjnego kraju.
Teraz stoi tam Hotel Victoria. Jakość i ponadczasowość tej architektury każdy może sam ocenić. Trzeba się przyznać do bolesnej prawdy: w dużej mierze dodatkowo zniszczono Warszawę po 1945 r. z myślą o stworzeniu „nowego” miasta dla „nowego” człowieka. Zdemontowano wiele tego, co dałoby się uratować. Ale trzeba było w gęsto zabudowanym Śródmieściu Południowym zbudować MDM, by wprowadzić proletariat do centrum.
Jak się okazało, mieszkania na placu Konstytucji budowano ze służbówkami. Czyżby proletariat miał mieć służbę? Skasowano kamienice na obecnym placu Defilad, żeby wybudować Pałac Kultury. Marszałkowska była przed wojną osią miasta, na której toczyło się życie — dużo węższa, miała około 30 m szerokości — wieczorami ludzie wychodzili na ulicę, zapełniały się kafejki, restauracje. Dzisiaj między Alejami Jerozolimskimi a ul. Królewską jest bezduszną autostradą, samochody przyspieszają, a piesi muszą schodzić pod ziemię, by przejść na drugą stronę (przy rondzie Dmowskiego).
To trzeba zobaczyć. Polecam Ogród Krasińskich, przepiękny park, któremu przywrócono dawny kształt. I rejon Muranowa. Do Muzeum Historii Żydów Polskich, które pokazuje bogate tradycje Żydów w Polsce, każdy powinien pójść przynajmniej raz. Warto się przespacerować po Muranowie, zaczynając od muzeum, ulicami wybudowanymi na przełomie lat 40. i 50. na gruzach getta. Z tego powodu fronty domów są na innej wysokości niż ich tyły. Teren był nierówny, zasypany pozostałościami zburzonych kamienic.
Zwałowiska dochodziły do sześciu metrów. Policzono, że oczyszczenie 200 hektarów zajęłoby cztery lata. Doprowadzono więc gruzowiska do wysokości maksymalnej trzech metrów. Stawiano domy szybko, tworząc nową tkankę na gruzach umarłej dzielnicy żydowskiej. Ale to jedna z udanych architektonicznie realizacji powojennych. Harmonijna, spokojna dzielnica. Warto przejść dawną ulicą Nalewki, obecnie Bohaterów Getta (na jej śladzie częściowo wytyczono też dzisiejszą ul. Generała Andersa).
Dojdzie się do Arsenału. Później można skręcić w ul. Długą i dojść do placu Krasińskich. Z lewej widać nowoczesny gmach Sądu Najwyższego i... pustkę po nieodbudowanym pałacu Badenich. Jeśli pójdzie się w prawo, ul. Miodowa doprowadzi do Krakowskiego Przedmieścia i placu Zamkowego.
Podczas spaceru mostem Śląsko-Dąbrowskim od strony praskiej, spod cerkwi, zobaczymy panoramę Warszawy. Po prawej Starówkę, po lewej warszawski skyline. W dole Wisłostrada i po lewej bryła Centrum Nauki Kopernik niemal wchodząca w rzekę. To jedna z najpiękniejszych promenad stolicy.
Andrzej Kawalec
Współzałożyciel i prezes Fenix Group specjalizującej się w rewitalizacji historycznych budynków. Studiował w Paryżu zarządzanie i nauki polityczne. Od 1996 do 2000 r. pracował w departamencie M&Abanku J. P. Morgan w Paryżu i Londynie. Od 2005 r. analityk giełdowy w spółce Moneta Asset Management.
Trakt Królewski jest obowiązkowy. Można nim pojechać do końca, zobaczyć pałac w Wilanowie i zrewitalizowany park pałacowy. Warto wpaść do BUW-u przy ul. Dobrej, gdzie jest teraz ekspozycja o architekturze. Budynek Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego wart jest odwiedzenia w środku i spaceru po obrośniętym ogrodem dachu. Centrum Nauki Kopernik — coś dla rozrywki umysłowej — jest tuż obok. Metrem warto pojechać na stację przy placu Wilsona. Piękna, nowoczesna architektura. Jedna z najładniejszych stacji metra w Europie.
Niedługo. Za jakiś czas ciekawym miejscem będzie ul. Świętokrzyska między Marszałkowską a Nowym Światem. Dzisiaj są tam płoty grodzące plac budowy metra, ale kiedy znikną, odsłonią pierzeje ul. Mazowieckiej, miejsca artystów i siedziby warszawskich klubów. Z drugiej strony plac Powstańców Warszawy, przed wojną Napoleona. Będzie można oglądać w pełnej krasie zabytkowy budynek Prudentialu. Wybudowany w stylu art deco na początku lat 30. dwudziestego wieku, był siedzibą Towarzystwa Ubezpieczeniowego Prudential — stąd jego nazwa. We wrześniu 1939 r. został zniszczony przez niemiecką artylerię. Wielokrotnie trafiony ciężkimi pociskami w czasie Powstania Warszawskiego, przetrwał jako szkielet wśród ruin. Po wojnie gmach odbudowano, „zdobiąc” elewację socrealistycznymi dodatkami. Stał się siedzibą Hotelu Warszawa. Obecnie jest w remoncie.
Co zjeść. Często chodzę do restauracji Soul Kichten na Noakowskiego — znakomita kuchnia w pięknych surowych wnętrzach. Latem stoliki na zewnątrz, z widokiem na dziedziniec zrewitalizowanej kamienicy. Lubię też restaurację Nolita. Powstała w odnowionej kamienicy na rogu Wilczej i Poznańskiej. Znakomita kuchnia, może nawet mogłaby pretendować kiedyś do gwiazdki Michelina. Na południowej ścianie placu Bankowego, do którego można dojść spacerem z Muranowa, mieści się stylowa knajpka Der Elefant. Są tam dobre dania rybne.
Rewitalizacja i druga odbudowa? Przeszliśmy okres pierwszej transformacji, gdy ludzie chcieli się zachłysnąć wolnością, nowoczesnością i bezgranicznym konsumeryzmem. Teraz oczekują czegoś więcej: jakości życia i otoczenia. Chcą się identyfikować z pięknym miastem, budowanym dla pokoleń, a nie dla zaspokojenia ego architektów czy napełnienia kieszeni deweloperom. Mają dość budynków, które stają się brzydkie już po 10 latach.
Odczuwa się potrzebę powrotu do klasycznej architektury. Jest zatem szansa na drugą odbudowę, nawiązującą do XIX-wiecznej urbanistyki, którą tak kochali warszawiacy i którą im po wojnie odebrano, tworząc gorsze miasto. Jednym z największych wyzwań dla samorządu jest kontrola rozwoju stolicy. Idąc na żywioł, nie tworzy się miasta z harmonią, spójnego.
Samorząd musi dać wytyczne do nowej zabudowy i rewitalizacji, np. w granicach historycznej zabudowy powinno się budować gęsto i nisko. Musi mieć wizję dla deweloperów. To powinno przyświecać Warszawie, która dziś jest największym placem budowy między aglomeracją paryską a moskiewską. Mówimy o mieście, w którym oficjalne statystyki nijak się mają do rzeczywistości. GUS podaje, że stolica ma 1,7 mln mieszkańców, ale jeśli dodać niezameldowanych i osoby z miejscowości wchłoniętych przez aglomerację, to naliczymy trzy miliony. Jest bardzo prawdopodobne, że kiedyś Warszawa będzie pięcio-, sześciomilionową metropolią (15-20 proc. ludności kraju), więc najwyższy czas zdecydować, w jakim mieście chcemy żyć. &
