Notowania ropy naftowej bijące ostatnio rekordy cenowe poddały się wyraźnej korekcie. Światowe giełdy zareagowały przeceną na wieść o wzroście zapasów tego surowca w Stanach Zjednoczonych. Wystarczyło, że Amerykański Instytut Paliw poinformował o wzroście zapasów ropy w minionym tygodniu do poziomu najwyższego od kwietnia 2001 r., aby przerwać ostatnią falę zwyżek cen tego surowca. Zapasy ropy wzrosły o 6,5 mln baryłek (2,1 proc.) do 322 mln baryłek, a benzyny o 1,9 proc. do 209 mln baryłek. Teraz są one wyższe niż rok temu aż o 8,7 proc.
Zachodni analitycy rynku paliwowego oceniają, że w związku z wysokim poziomem zapasów, notowania ropy powinny spaść o 3-4 USD na baryłce. Tymczasem pierwsze godziny handlu po ujawnieniu tej informacji przyniosły przecenę ropy w dostawach majowych na Międzynarodowej Giełdzie Paliw w Londynie o 86 centów. W Stanach Zjednoczonych obniżka była jeszcze mniejsza i wyniosła 56 centów. Jeśli potwierdzą się przypuszczenia specjalistów, to notowania ropy mogą spaść poniżej 25 USD/baryłkę.
Jednak część analityków nie podziela tego poglądu i ocenia, że cena ropy może poruszać się w przedziale 26-27 USD/baryłkę. Jednocześnie ostrzegają, że wycena tego surowca może okazać się faktycznie wyższa z uwagi na nieustabilizowaną sytuację na Środkowym Wschodzie.
Specjaliści z Societe Generale przestrzegają, że w razie wybuchu zbrojnego konfliktu w rejonie Zatoki Perskiej ceny ropy mogą oscylować wokół 35 USD/baryłkę, co w porównaniu z obecnym poziomem oznacza wzrost o około 30 proc. W sytuacji tak gwałtownych zmian nad rynkiem ropy mogłaby jedynie zapanować organizacja OPEC. W razie tak zdecydowanego wzrostu cen ma ona możliwość uruchomienia dodatkowej produkcji, co ostudziłoby popyt i obniżyło notowania.