Wonga, firma pożyczkowa należąca do Grupy Kruk, zmieniła ofertę i zrobiła się jeszcze bardziej selektywna wobec klientów niż dotychczas. To odpowiedź na działania legislatorów, którzy tymczasowo (nowe reguły obowiązują od 1 kwietnia 2020 do 8 marca 2021 r.) tarczą antykryzysową obniżyli roczny limit kosztów pozaodsetkowych dla pożyczek udzielanych na więcej niż 30 dni z 55 (25 proc. kosztów stałych plus 30 proc. uzależnionych od okresu kredytowania) do 21 proc. (15 plus 6 proc.). Ponadto wprowadzili nowy pięcioprocentowy limit dla pożyczek nieprzekraczających 30 dni. Wyśrubowane warunki mają chronić konsumentów przed spiralą zadłużenia w czasach kryzysu wywołanego koronawirusem. Klientom nowe podejście jednak się nie podoba.

Niepewna przyszłość
— Do niedawna pożyczaliśmy pieniądze na okres od 1 dnia do 60 miesięcy. Zmieniliśmy warunki ze względu na rentowność. Zrezygnowaliśmy z pożyczek krótkoi bardzo długoterminowych. W praktyce oznacza to, że udzielamy finansowania na 30 dni, dwa lub trzy miesiące albo od 24 do 36 miesięcy, przy czym z tej oferty mogą skorzystać klienci z najwyższym scoringiem. Ponadto obniżyliśmy maksymalną kwotę finansowania z 20 tys. zł do 15 tys. zł — mówi Tomasz Fedyna, prezes Wongi.
Przekonuje, że ograniczenie oferty długoterminowej wynika z niepewnej przyszłości. Zdaniem prezesa Wongi trudno dziś przewidywać skutki kryzysu i to, czy pożyczkobiorca będzie miał pracę za dwa-trzy lata. Dalej podkreśla, że zgodnie z polityką firmy Wonga nigdy nie udziela finansowania osobom, których nie stać na uregulowanie długu ze stałych źródeł przychodów.
Niezadowoleni klienci
Wonga zasięgnęła opinii klientów. W wielu przypadkach nie zostawiają oni na nowej ofercie suchej nitki. Jedna z osób pisze, że „kwota i okres spłaty powinien być dostępny w każdym wariancie”, bo przy obecnych warunkach „koszty są znacznie wyższe niż u konkurencji”. Ponadto nie rozumieją, dlaczego kiedyś mogli pożyczyć pieniądze na dłuższy okres, a dziś nie mogą tego zrobić. Nie rozumieją też, dlaczego dziś mają zapłacić wyższą ratę niż w przeszłości, skoro obniżono limit kosztów pozaodsetkowych. „Wnioskowałem o pożyczkę na 60 rat po 260 zł, ale okazało się że mogę dostać na 30 rat po 530 zł. To nie na moją kieszeń” — żali się klient Wongi. „Niestety oferta pożyczki 3 tys. zł na trzy raty mnie nie satysfakcjonuje ze względu na krótki okres kredytowania (…)” — stwierdza kolejny.
Jeszcze inny klient jest niezadowolony z tego, że Wonga przyznała mu o 400 zł niższą pożyczkę od kwoty, o którą wnioskował: „poprzednią pożyczkę spłaciłem z ponadrocznym wyprzedzeniem, uważam się za wiarygodnego klienta (…); nie pożyczam kwoty, która mi się nie przyda”.
„Wnioskowałam o kwotę 20 tys. zł i nie została mi przyznana. Miałam już wcześniej dwie pożyczki i zostały spłacone. Ostatnią pożyczkę spłaciłam o ponad półtora roku wcześniej. Myślę, że jestem wiarygodnym i wypłacalnym klientem. Jestem zainteresowana kwotą 20 tys. zł i inne mnie nie interesują. Jeżeli tej kwoty od państwa nie otrzymam, to wezmę kredyt u innego pożyczkodawcy” — grzmi klientka.
Zdaniem prezesa Wongi z zaciągnięciem pożyczki ratalnej w konkurencyjnej firmie będzie szalenie trudno, bo gros podmiotów zmieniło ofertę na krótkoterminową. Z obserwacji poczynionych w maju tego roku wynika, ze około 90 proc. rynku nie pożycza na dłużej niż dwa miesiące, z czego zdecydowana większość tylko na miesiąc. Patrząc na przychody pożyczkodawcy, nie powinno to dziwić. Przykładowo, przy pożyczce w wysokości 3 tys. zł na 30 dni koszty prowizyjne wynoszą 465 zł, a na 60 dni — 480 zł. Każdy kolejny miesiąc finansowaniaprzyniósłby dodatkowe 15 zł. Tymczasem koszty związane z oceną ryzyka kredytowego czy koszty pozyskania kapitału na prowadzenie akcji pożyczkowej są wysokie.
Większość firm finansuje się obligacjami, a ten rynek nie ma ostatnio najlepszej passy. Dostęp do kredytu ze względu na kryzys został ograniczony. Ponadto rynek pożyczkowy od marca tego roku kurczy się w zawrotnym tempie — zarówno pod względem liczby pozytywnie rozpatrywanych wniosków, jak i sumy finansowania. Według najnowszych szacunków rynku od 29 czerwca do 5 lipca liczba wniosków pożyczkowych spadła o 60 proc. r/r i 6,3 proc. t/t. Z kolei wartość udzielonego finansowania między 22 a 28 czerwca 2020 zmniejszyła się o 62,8 proc. r/r i 14,3 proc. t/t.
Poszukiwania trwają
Wonga nie ujawnia najświeższych wyników finansowych ze względu na giełdowego właściciela, który nie opublikował jeszcze raportu. Nie odbiega od reszty rynku, który jest w trendzie spadkowym z powodu wyśrubowanych regulacji. Pomimo trudności pożyczkodawca wierzy, że przetrwa trudny czas i już rozgląda się za nowymi kanałami sprzedaży. Obecnie sprzedaje przez własną stronę internetową i Bancovo, czyli internetowego pośrednika.
— Właśnie ruszamy ze sprzedażą poprzez telefoniczne centrum obsługi — informuje Tomasz Fedyna.
To jednak nie koniec poszukiwań. Wonga zastanawia się m.in. nad ewentualną współpracą z klasycznymi pośrednikami finansowymi, działającymi w terenie. Przez lata Wonga kreowała się na gracza ściśle online’owego, promującego się w mediach telewizyjnych i cyfrowych. Dziś wobec braku konkurencyjnej oferty na rynku offline taka strategia nie wystarcza.
— Szukamy nowych kanałów dotarcia do klienta. Zastanawiamy się nad współpracą z klasycznymi pośrednikami z małych miejscowości, z których sukcesywnie wycofują się chociażby banki — mówi prezes Wongi.
Zapędy pożyczkodawcy hamuje orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej dotyczące zwrotu prowizji klientowi w przypadku wcześniejszej spłaty zobowiązania, niż wynika z umowy. Zwrot prowizji klientowi pociąga za sobą również korektę wynagrodzenia pośrednika finansowego, a to zniechęca do sprzedaży tego produktu. Rynkowe dane wskazują, że aż 80 proc. kredytów konsumenckich spłaca się przed umownym terminem.
56 proc. O tyle r/r skurczył się rynek pożyczek pozabankowych w czerwcu tego roku pod względem wartości udzielonego finansowania, wynika z danych CRIF…
39 proc. ...a o tyle pod względem liczby udzielonych pożyczek.
OKIEM EKSPERTA
Dla sprawdzonych klientów
AGNIESZKA WACHNICKA, prezes Fundacji Rozwoju Rynku Finansowego
Od trzech miesięcy obserwujemy wyraźne załamanie na rynku pożyczek pozabankowych. Prowadzone przez nas analizy rynku wskazują, że nie jest ono wynikiem wpływu samej pandemii, lecz raczej efektem zmian regulacyjnych. Wskutek obniżenia limitu kosztów pozaodsetkowych wiele spółek zaprzestało prowadzenia akcji pożyczkowej. Od momentu wejścia w życie przepisów obserwujemy wyraźny spadek liczby aktywnych firm pożyczkowych, tj. takich, które udzieliły choć jednej pożyczki — w czerwcu było ich niemal o 1/3 mniej niż w analogicznym okresie 2019 r. Firmy aktywne musiały na czas obowiązywania przepisów maksymalnie ograniczyć koszty i zmodyfikować ofertę. W konsekwencji z rynku praktycznie zniknęły oferty za 0 zł. Ponadto wiele firm skraca okres spłaty oraz zmniejsza wartość pojedynczej pożyczki. Wynika to z konieczności ograniczania ryzyka kredytowego w celu minimalizowania strat. Firmy pożyczkowe udzielają dziś pożyczek właściwie wyłącznie swoim klientom. Nowym, nawet tym z dobrym scoringiem, może być aktualnie trudno uzyskać finansowanie, ponieważ generują wyższe ryzyko, którego firmy nie byłyby w stanie pokryć z uzyskiwanych przychodów.