Sielanka menedżera: ciepła posada prezesa w dużej korporacji bankowej. Zarobki na poziomie kilkunastu średnich krajowych, bonusy, władza, szacunek i pewne wakacje w uroczym zakątku Włoch. Jeśli delegacja, to minimum w pięciu gwiazdkach, jeśli restauracja, to z kartą win od kilkuset złotych w górę. No i pewność, że niech się wali, niech się pali, ale konfitury są, a do tego znajdzie się czas na własne pasje.

Sytuacja godna pozazdroszczenia, prawda? Nie w przypadku Sebastiana Buczka. U niego do głosu doszedł gen przedsiębiorczości, potrzeba niepewności. Zostawił bezpieczną przystań w ING i na razie zew genów nie odpuszcza. A konfitury i tak są, tyle że własnej roboty i z większą domieszką adrenaliny.
— Wahałem się i kalkulowałem dłuższy czas. Były argumenty za i przeciw. I jak to u mnie bywa, nie okazało się nagle, że wybór jest oczywisty. Szalę przechyliła obawa. Przed tym, co będzie, gdy jako 60-latek zapytam siebie z żalem, dlaczego nie spróbowałem sił na swoim, mając trzydzieści lat z hakiem. Pewnie gdybym wiedział, co nas czeka po starcie własnego biznesu, zostałbym w ciepłym fotelu prezesa w korporacji — tłumaczy Sebastian Buczek, profesor nadzwyczajny SGH.
Klapki na Giewoncie
Ten wciąż nienasycony 38-latek od czterech lat z okładem udowadnia, że bankowa ośmiornica — kilka wielkich marek rodem z początków zeszłego wieku — jeszcze nie oplotła każdej złotówki.
Quercus TFI, którego Buczek jest twórcą i prezesem z pakietem ponad 30 proc. udziałów, skutecznie podgryza pozycję gigantów w zarządzaniu aktywami. Co kwartał kolejne tysiące zamożniejszych Polaków powierzają Buczkowi i jego drużynie swój majątek, licząc, że spece z Quercusa pomnożą go, omijając inwestycyjne rafy w stylu niesławnego DSS.
Na razie idzie dobrze, choć rynek przypomina wchodzenie na Giewont w japonkach. (...)
Dąb kontra bambus
To, co wyjątkowo wyróżnia Buczka jako gracza, to nietypowy rys psychologiczny. Dla prezesa Quercusa chciwość nie jest dobra, tu mu z Gekko nie po drodze. Już sama nazwa funduszu (po łacinie oznacza dąb) podsuwa trop w inną stronę — dobre są zyski.
(...)