Polskie drogi będą szorstkie jak papier ścierny — alarmowali niedawno wykonawcy budowlani. Branżowe organizacje napisały list do Jerzego Szmita, wiceministra infrastruktury, prosząc o spotkanie, którego dotychczas nie udało się zorganizować. Kwestionowały zapisane w rządowym rozporządzeniu normy poślizgowe oraz — jeszcze bardziej restrykcyjne — wymogi szorstkości wpisywane przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) w specyfikacjach przetargowych, jako pozacenowe kryterium oceny ofert.

Ofertowa fikcja
Tymczasem w ofertach — na przykład na projektowanie i budowę dwóch odcinków drogi S61 — prawie wszyscy startujący przedsiębiorcy budowlani zapisali maksymalne wskaźniki wymagane przez GDDKiA.
— Dyrekcja postawiła wykonawców w trudnej sytuacji. Wymaga osiągnięcia paramentów, których nie da się uzyskać. Przedsiębiorcy składają więc oferty, wiedząc, że i tak nie są w stanie ich wykonać. Jeśli jednak wszyscy zdecydowaliby, że nie wezmą udziału w przetargach, narażą się na oskarżenie o zmowę. Nie mogą zresztą pozwolić sobie na nieskładanie ofert, bo przecież muszą pozyskiwać nowe kontrakty,by funkcjonować — mówi Barbara Dzieciuchowicz, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa.
Jej zdaniem, część wykonawców po prostu uwzględniła w ofertach kary za niedotrzymanie parametrów albo przeprowadzenie tuż przed odbiorem i przed upływem okresu gwarancji tzw. procesu uszorstnienia.
— Z przetargami na budowę dróg jest trochę jak z kredytem w banku. Jeśli pożyczymy 100 tys. zł, a może nawet milion — to nasz problem, ale jeżeli pożyczymy 100 mln zł, jest to też kłopot banku. W przetargach drogowych natomiast jest tak: GDDKiA powierza firmom projektowanie dróg oraz zezwala na optymalizację, dając ogólną, często kiepskiej jakości dokumentację. Każdy wykonawca inaczej interpretuje jej zapisy, wiedząc jednocześnie, że wymagania odbiorowe, nie tylko związane z kryteriami oceny ofert na S61, ale także wynikające z instrukcji dyrekcji dotyczącej wszystkich zamówień, są niemożliwe do spełnienia. Wykonawcy zakładają, że podczas odbiorów dyrekcja nie będzie mogła zakwestionować robót na wszystkich kontraktach, bo zniszczy polski rynek budowlany — twierdzi jeden z branżowych specjalistów.
Oficjalnie przedsiębiorcy budowlani deklarujący dotrzymanie parametrów GDDKiA i niedrogo wyceniający oferty nie chcą się wypowiadać. — Spółka na razie nie odpowiada na pytania dotyczące oferty. Dopiero po ewentualnym podpisaniu umowy — twierdzi Aneta Kucharska, odpowiedzialna za PR firmy Strabag, która bierze udział w przetargach na S61, a niedawno prowadziła takżebadania szorstkości polskich dróg, porównując je z niemieckimi parametrami.
Wyjątek
W przetargach na S61 jedynie PORR nie zaryzykował wpisania wskaźników wymaganych przez GDDKiA, ale przedstawił parametry zapisane w rozporządzeniu. — Obecnie nie osiągamy maksymalnych wartości wymaganych w przetargach GDDKiA. Być może inni wykonawcy zakładają, że za 2-3 lata, kiedy będzie dobiegać końca realizacja kontraktów, opracują technologię pozwalającą uzyskać wyśrubowane wskaźniki dyrekcji — mówi Piotr Kledzik, prezes PORR. Jego zdaniem, problem dotyczy nie tylko wskaźników szorstkości, ale także parametrów tzw. równości podłużnej nawierzchni.