
Wicekanclerz Robert Habeck, który nadzoruje politykę gospodarczą i energetyczną, ogłosił w środę, że do 2030 r. dwie trzecie zapasów wodoru w kraju będzie pochodziło z importu. Dostawy zabezpieczą planowane rurociągi z Hiszpanii, Afryki Północnej i Norwegii.
Umowy z Brazylią i Kolumbią
Kluczowe znaczenie ma również transport wodoru, a Habeck pośredniczył w zawarciu umów o partnerstwie energetycznym podczas niedawnych wizyt w Brazylii i Kolumbii. W ubiegłym tygodniu omówił również tę kwestię podczas spotkania ze swoimi odpowiednikami w Indiach.
Małe perspektywy Niemiec na niezależność energetyczną
Strategia importowa to dowód na to, że w Niemczech brakuje odnawialnych źródeł energii, żeby osiągnąć niezależność energetyczną - podobnie jak w przypadku paliw kopalnych. Kraj ma stosunkowo małą linię brzegową, wiatry są silne i stabilne i przez większą część roku jest mało słońca.
Większość importu z Norwegii
Administracja kanclerza Olafa Scholza przewiduje, że kraj będzie miał 130 terawatogodzin zapotrzebowania na wodór do 2030 r. Aby pokryć tego część, władze federalne zamierzają zainstalować ok. 10 gigawatów mocy elektrolizy - technologii rozbijającej cząsteczki wody na wodór i tlen - w ciągu najbliższych siedmiu lat, czyli dwukrotnie więcej niż wcześniej.
Większość importu ma początkowo pochodzić z Norwegii w postaci niebieskiego wodoru - pochodzącego z gazu ziemnego - za pośrednictwem rurociągu przebiegającego przez morskie farmy wiatrowe.