O kontrowersjach związanych z Ent One Investments (EOI), filmową spółką kontrolowaną i zarządzaną przez Emila Stępnia, pisaliśmy w „PB” kilkakrotnie. Na podstawie naszych publikacji prokuratura wszczęła śledztwo — najpierw w sprawie działania na szkodę inwestorów dwóch filmów: czekających na premierę „Dziewczyn z Dubaju” oraz planowanego „Gromu”, a potem także podejrzenia oszukania osób, które wyłożyły pieniądze na trzy produkcje z głośnej serii „Pitbull”. Okazuje się, że to nie wszystko. Śledczy badają też, czy Emil Stępień dopuścił się karalnej niegospodarności i przywłaszczył sobie z pieniędzy EOI prawie 12 mln zł.
Z firmowego na prywatne
Kiedy w maju 2021 r. sąd ogłosił bankructwo EOI, wyznaczony przez sąd syndyk Marek Malecha za swoje główne zadanie uznał prześwietlenie pod kątem ubezskutecznienia umów, jakie upadła spółka zawarła w listopadzie 2019 r. z maltańską firmą Ent One Studios (EOS), należącą do Emila Stępnia i jego małżonki — Doroty Rabczewskiej-Stępień, pseudonim Doda. W sierpniu 2020 r. ujawniliśmy w „PB” , że to na podstawie tych właśnie umów prawa autorskie do filmów przejęła EOS, a do maltańskiej firmy trafiły też wszystkie pieniądze EOI, czyli 12,3 mln zł.
Kwota ta była ponaddwukrotnie mniejsza niż suma wpłat zebranych przez EOI od inwestorów. Co się stało z resztą? Światło na to może rzucić doniesienie, jakie kilka tygodni temu skierował do prokuratury Marek Malecha. Z informacji “PB” wynika, że syndyk EOI zawiadamia w nim o możliwości popełnienia przez Emila Stępnia dwóch grup przestępstw.
Po pierwsze — chodzi o niegospodarność i przywłaszczenie w latach 2015-19 pieniędzy EOI w kwocie około 10,5 mln zł i 300 tys. EUR (1,38 mln zł) poprzez „wypłacenie ich i przelanie na konto prywatne mimo braku podstawy prawnej oraz bez wskazania tytułu, który wiązałby te transakcje z określonymi zdarzeniami gospodarczymi”. Po drugie — chodzi o niegospodarność na kwotę co najmniej około 100 tys. zł „poprzez wydatkowanie pieniędzy EOI na cele prywatne i niezwiązane bezpośrednio z działalnością spółki, takie jak zakup oprawek do okularów przeciwsłonecznych, suplementów diety, odzieży, kosmetyków, biżuterii, zegarków, wykonania badań i zabiegów medycznych oraz usług medycznych”.
- Nasze śledztwo zostało rozszerzone o wątki, wynikające z zawiadomienia syndyka EOI – przyznaje Aleksandra Skrzyniarz, rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
To oznacza, że zdaniem śledczych istnieje uzasadnione podejrzenie, że doszło do przestępstw, o których zawiadomił Marek Malecha.

Duet prokuratury i fiskusa
Kwota 10,5 mln zł i 300 tys. EUR to suma kilkudziesięciu przelewów i wypłat na rzecz Emila Stępnia, jakich syndyk doszukał się w historii rachunków bankowych EOI. Tytuły przelewów były nader lakoniczne (typu „wypłata”, „wypłata do kasy”, „produkcja filmowa”, „przelew własny” czy „zwrot”) i tym samym uniemożliwiały weryfikację, na co w rzeczywistości poszły te pieniądze. To dlatego Marek Malecha uznał, że „mogło dochodzić do wyprowadzania pieniędzy” z EOI.
W przypadku drugiej kwoty (około 100 tys. zł) syndyk EOI powołuje się głównie na ustalenia Mazowieckiego Urzędu Celno-Skarbowego. Zgodnie z nimi w koszty działalności filmowej spółki w latach 2017-18 mogły zostać zaliczone wydatki na zakupy i usługi na cele prywatne, na kwotę co najmniej 82,4 tys. zł. Dodatkowo syndyk w historii rachunków bankowych EOI natknął się na zakup w sierpniu 2017 r. kolczyków Cartiera za 4,6 tys. EUR (ponad 21 tys. zł).
Jak wynika z naszych informacji fiskus przygląda się prawidłowości w rozliczaniu podatków i prześwietla deklaracje zarówno Ent One Investments, jak i Emila Stępnia oraz jego małżonki Dody (kiedyś razem kontrolowali EOI, dziś piosenkarka nie ma z polską spółką nic wspólnego). Wstępne ustalenia skarbówki są przy tym na tyle „rozwojowe”, że jej materiały zostały dołączone do akt śledztwa prokuratury, a obie instytucje zaczęły współpracować.
Komornik i konflikt z Dodą
To nie wszystkie problemy szefa EOI. „PB” ustalił też, że Emila Stępnia jako osobę fizyczną ściga komornik. Od sierpnia 2021 r. prowadzona jest egzekucja, dotycząca wierzytelności z weksla o wysokości nominalnej 200 tys. zł. Przez prawie trzy miesiące jej prowadzenia komornikowi udało się zabezpieczyć u producenta filmowego jedynie około 13 tys. zł, a dalsza egzekucja z rachunków bankowych i wierzytelności pozostaje bezskuteczna.
Jak to wszystko komentuje Emil Stępień? Przez kilka dni nie odpowiedział na nasze pytania mejlowe, a kiedy udało nam się do niego dodzwonić, poprosił o kontakt w późniejszym terminie. Tak też zrobiliśmy, ale jedyne, co wtedy usłyszeliśmy, to że „nasza współpraca się nie układa” i szef EOI nie będzie rozmawiał z „PB”.
Szefowi EOI nie układa się też współpraca z małżonką. Para celebrytów jest w trakcie procesu rozwodowego, a w mediach co i rusz pojawiają się informacje o sporach między nimi, w tym dotyczących praw do filmu „Dziewczyny z Dubaju”, który ma mieć premierę za niecałe trzy tygodnie. Dorota Rabczewska-Stępień, producentka kreatywna tego filmu, była współwłaścicielka EOI, a także dyrektorka i wspólniczka maltańskiej EOS, w mediach mówiła m.in., że jej małżonek jest winny inwestorom aż 45 mln zł.
Długi nie do policzenia
Emil Stępień nie odpowiedział na nasze prośby o komentarz do tych słów. Warto jednak przypomnieć, że w kwietniu 2021 r. wysłał do sądu upadłościowego wykaz wierzycieli EOI, zawierający imiona i nazwiska 145 inwestorów oraz sumujący się do kwoty około 12,7 mln zł. Jak jednak informowaliśmy, zestawienie to było nieprawdziwe, bo niepełne. I okazuje się, że potwierdził to nawet… sam Emil Stępień.
W czerwcu 2021 r. szef EOI wysłał bowiem do tego samego sądu wykaz wierzycieli spółki, zawierający już imiona i nazwiska ponad 200 inwestorów i sumujący się do kwoty 22 mln zł (plus dodatkowe prawie 5 mln zł wierzytelności spornych). Nawet ta dłuższa lista, złożona pod rygorem odpowiedzialności karnej, wciąż budzi jednak wątpliwości.
- Mam dowody, że dane podane przez Emila Stępnia są nieprawdziwe. Tylko w przypadku największego inwestora EOI, którego jestem pełnomocnikiem, kwota w wykazie jest o 1,2 mln zł niższa niż jego faktyczna wpłata – mówi Tomasz Piec, prezes firmy Promoney, która była jednym z wnioskodawców ogłoszenia upadłości EOI.
Dodaje, że do syndyka filmowej spółki zgłosiło się już ponad 220 inwestorów na ponad 30 mln zł, a to nie koniec. W najbliższych dniach Tomasz Piec chce bowiem zgłosić kolejne wierzytelności, warte około 12 mln zł, głównie z tytułu należnych, a nie wypłaconych zysków z filmów z serii „Pitbull”.