Zasoby ropy dalekie od wyczerpania

Marek WierciszewskiMarek Wierciszewski
opublikowano: 2012-07-06 00:00

Geopolityka znów podbija ceny ropy, ale w długim terminie bardziej prawdopodobny jest ich spadek. Rośnie bowiem produkcja surowca

Globalny rynek ropy naftowej czeka rewolucja. Przed końcem dekady produkcja czarnego złota wzrośnie o blisko jedną piątą. To wynik analizy sporządzonej przez ekspertów z Uniwersytetu Harvarda, którzy wzięli pod lupę największe projekty wydobywcze na świecie i oszacowali ich przyszłe wydobycie.

Koniec czarnowidztwa

— Wzrost produkcji, jakiego należy spodziewać się w tej dekadzie, będzie największy od lat 80. — wynika z raportu przygotowanego pod kierownictwem Leonardo Maugeriego.

Te prognozy to przełom w porównaniu z projekcjami z ostatnich lat. Jeszcze 3 lata temu eksperci byli pewni, że światowe rezerwy wyczerpują się w szybkim tempie. Z ostatnich szacunków wprawdzie wciąż wynika, że przy obecnej konsumpcji udokumentowane konwencjonalne złoża ropy starczą zaledwie na 40 lat, jednak faktyczne rezerwy mogą być nawet kilkakrotnie większe.

Największe nadzieje naukowcy wiążą jednak z niekonwencjonalnymi złożami paliw kopalnych. Dzięki ich wykorzystaniu punkt ciężkości naftowego świata przeniesie się znad Zatoki Perskiej do Ameryki. I wcale nie chodzi tylko o wydobywane już na skalę przemysłową w USA ropę i gaz łupkowy.

Dzięki eksploatacji tzw. piasków bitumicznych aż o dwie trzecie zwiększy się produkcja ropy w Kanadzie. Na wydobycie cięższych odmian niskogatunkowej ropy postawi Wenezuela.

Z kolei Brazylia wiąże nadzieje z ropą uwięzioną pod pokładami soli na dnie Atlantyku. Produkcja ropy w największej gospodarce Ameryki Łacińskiej wzrośnie w ciągu najbliższych dziewięciu lat ponad dwukrotnie. To zmiany, które nie pozostaną bez wpływu na układ sił w światowej polityce.

— Odbiorcą największej części bliskowschodniej ropy stanie się Azja. Chiny będą musiały w większym stopniu zaangażować się w tym regionie. Zachodnia półkula zyska teoretyczną samowystarczalność, jaką cieszyła się przed II wojną światową, a Stany Zjednoczone będą mogły znacznie zmniejszyć potrzeby importowe — wyliczają autorzy raportu.

Notowania pod presją

Spośród znaczących światowych producentów ropy jedynie czterech obniży wydobycie. Z wyczerpywaniem się złóż będzie to miało związek tylko w przypadku Wielkiej Brytanii i Norwegii. W pozostałych przyczyną są czynniki natury politycznej.

Odwołanie alarmu związanego z obawami o wyczerpywanie się ropy może wywierać presję na niższe ceny, bo oczekiwanej większej ilości ropy na rynku towarzyszy słaba kondycja strony popytowej. Już teraz możliwości produkcyjne przekraczają zużycie surowca o 4 mln baryłek dziennie. Wolne moce wytwórcze są na tyle duże, że ich uruchomienie może zniwelować skutki np. wstrzymania dostaw ropy z Iranu.

— Koszt wyprodukowania każdej kolejnej baryłki ropy to obecnie poniżej 80 USD. Ceny surowca zbliżone do 100 USD nie znajdują uzasadnienia w relacji popytu i podaży — wynika z raportu.

Nawet przy spadku notowań do 70 USD opłacalne byłoby wydobycie w czterech na każdych pięć projektów będących obecnie na etapie realizacji. Głębsze spadki cen byłyby już jednak dla światowej gospodarki niekorzystne. Dlaczego? Zbyt wczesna i zbyt szybka przecena surowca mogłaby zaburzyć realizację trwających inwestycji.

Do tego doprowadzić mogłoby chociażby twarde lądowanie chińskiej gospodarki albo rozwiązanie napiętej sytuacji wokół jednego z ważnych producentów ropy, jak np. Iran czy Wenezuela.

Nadprodukcja na horyzoncie

Negatywne konsekwencje dla dostaw w długim terminie miałby zwłaszcza trwały spadek cen poniżej 50 USD jeszcze przed 2015 r. (wtedy w kluczową fazę wejdzie największa część projektów). Skutkiem przeceny mogłoby być zamrożenie niektórych inwestycji. Jeżeli jednak relatywnie wysokie ceny utrzymają się przez najbliższe trzy lata, projekty zostaną doprowadzone do końca, a ropa popłynie o wiele szerszym strumieniem. To najkorzystniejszy scenariusz dla światowej gospodarki.

Trwała nadprodukcja ropy oznaczać będzie niższe ceny także na polskich stacjach. Zanim jednak nadejdzie naftowe eldorado, trzeba będzie trochę poczekać.