Największy
optymista Marcin Mrowiec z Banku Pekao uważa, że pod koniec miesiąca za euro
zapłacimy mniej niż 4,30 zł.
- Jesteśmy już w mocnym trendzie wzrostowym złotego -mówi Marcin Mrowiec.
Maja Goettig z Banku BPH jest ostrożniejsza. Uważa, że dobra passa skończy się w drugiej połowie miesiąca.
- Wtedy możliwe jest przebicie przez złotego ważnego oporu na 4,40 względem euro -twierdzi ekonomistka.
Tej bariery nie udało się przełamać trzykrotnie w ostatnich dniach.
Im
bliżej będzie końca miesiąca, tym - zdaniem Mai Goettig - na nastrojach
inwestorów (a w konsekwencji - na wartości złotego) ciążyć będą wyniki finansowe
firm z pierwszego kwartału. O tym, jak szybko wahadło może się wychylić w drugą
stronę, inwestorzy przekonali się wczoraj, kiedy ogromnymi stratami banków
inwestorów wystraszył znany analityk Mike Mayo z Calyon Securities.
Uwaga na finisz
Słabszego złotego spodziewa się też Jarosław Janecki z Societe Generale.
- Kilkakrotnie zdarzało się, że nasza waluta dostawała zadyszki w ostatnich dniach miesiąca. Wtedy na jednej sesji straty sięgały kilkunastu groszy. Teraz może być podobnie - uważa ekonomista.
- Koniec kwietnia, z uwagi na zbliżający się długi weekend, może sprzyjać realizacji zysków z krótkich pozycji w walutach - dodaje Marcin R. Kiepas, analityk X-Trade Brokers.
Większość specjalistów prognozuje, że jeszcze przez tydzień-dwa dobre nastroje na rynkach finansowych będą pchać naszą walutę w górę, co powinno pozwolić na pokonanie trudnej ostatnio do przeskoczenia bariery 4,40 zł względem euro. Później jednak będzie już gorzej.
Wzrosty bez pokrycia
O tym, że obecnie obserwowane umocnienie złotego ma wątłe podstawy, przekonani są zwłaszcza specjaliści Raiffeisen Banku.
- Za umocnienie złotego w ostatnim czasie odpowiadają głównie czynniki globalne. Lepszy sentyment do ryzyka to jednak wątła podstawa do trwałego wzrostu wartości złotego. Chociaż wierzymy, że w dłuższym, 12-miesięcznym horyzoncie nasza waluta będzie zyskiwała, to jednak gwałtowne fale osłabienia złotego związane z powrotem awersji do ryzyka będę się w dalszym ciągu zdarzały i wypychały kurs EUR/PLN wyraźnie powyżej poziomów notowanych obecnie - ocenia Marcin Grotek, analityk Raiffeisen Banku.
Pesymistą pozostaje również Piotr Popławski z Banku BGŻ, który prognozuje stopniowy powrót kursu euro do 4,60 zł. Biorąc pod uwagę dynamiczne zmiany na rynku, nie jest to scenariusz pozbawiony podstaw.
- Wzrosty na rynkach akcji nie znajdują odzwierciedlenia w gospodarce i prawdopodobnie zostaną zweryfikowane w ciągu miesiąca. Poza gorszym sentymentem na rynkach, złotemu szkodzić będą oczekiwania na dalsze obniżki stóp procentowych oraz słabe dane makro - wylicza analityk.
Dodaje jednak, że osłabienie wobec dolara oraz franka szwajcarskiego będzie raczej ograniczone wobec wcześniejszych posunięć Fedu oraz Szwajcarskiego Banku Narodowego, czyli - odpowiednio - drukowania dolara i interwencji mających na celu osłabienie franka.