Zortrax jest głodny kapitału

Mariusz BartodziejMariusz Bartodziej
opublikowano: 2022-03-13 20:00

Rezygnacja z wartej 65 mln USD umowy z rosyjskim Rusatomem nie przekreśla planów producenta drukarek 3D. Wróci do rozmów z innymi inwestorami, bo mierzy znacznie wyżej niż obecnie sięga.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • co dla Zortraksu oznacza rezygnacja z negocjowanej umowy z Rusatom Additive Technologies
  • jak ważne i dlaczego jest dla spółki znalezienie innego inwestora
  • jak Mariusz Babula, prezes Zortraksu, ocenia aktualny poziom przychodów
  • jak duży jest popyt na drukarki spółki
  • które branże i który rynek są dla niej szczególnie istotne
  • jakie cele rada nadzorcza postawiła przed nowym prezesem

Zortrax, producent drukarek 3D z NewConnect, którego kapitalizacja sięga 160 mln zł, był krok od historycznej transakcji. W lipcu ubiegłego roku zaczął wyłączne negocjacje z Rusatom Additive Technologies (RAT) – spółką będącą częścią energetycznego molocha z Rosji. Oferowała ona 65 mln USD za nie więcej niż 50 proc. akcji polskiej firmy. 1 marca Zortrax wycofał się, ponieważ w obliczu rosyjskiej agresji przeciwko Ukrainie postanowił odciąć się od kapitału rosyjskiej państwowej spółki. Widzi jednak dla siebie inne możliwości.

Jak nie Rosjanie, to ktoś inny

Spółka podkreśla, że wzrost biznesu takiego jak jej, opartego na hardwarze, wymaga sporych nakładów, dlatego rozmawiano z kilkoma inwestorami – zarówno branżowymi, jak i finansowymi.

– Pozyskanie przy obecnym kursie prawie 300 mln zł pozwoliłoby nam realizować plany, które teraz musimy odłożyć do szuflady. Dodatkowo partnerstwo z RAT zapowiadało się jako idealne połączenie od strony biznesowej – my specjalizujemy się w drukarkach termoplastycznych oraz fotopolimerowych, a RAT w technologii laserowego spiekania proszków metali – tłumaczy Mariusz Babula, prezes Zortraksu.

Zaznacza, że firma wycofała się z transakcji na ostatniej prostej, już po ustaleniu wszelkich warunków brzegowych. Z powodu wyłączności negocjacji musiała też zrezygnować z rozmów z innymi potencjalnymi partnerami, dlatego teraz w pewnym stopniu zaczyna od zera.

– Priorytetem jest dla nas rozwój organiczny, który jesteśmy w stanie finansować. Sporo pracy włożyliśmy w 2021 r. w wyjście z problemów, które stworzyła pandemia. Pierwsze efekty widać już w wynikach za IV kw. 2021 r. Wzrost mógłby być jednak bardziej dynamiczny, dlatego wysoko na naszej liście priorytetów jest znalezienie partnera bądź inwestora. W obecnej sytuacji trudno cokolwiek przewidywać, ale jest szansa, by jeszcze w tym roku dojść do zaawansowanych rozmów – stwierdza Mariusz Babula.

Stabilny biznes:
Stabilny biznes:
Zortrax, którym kieruje Mariusz Babula, nie odczuwa poważnego wpływu wojny w Ukrainie na swój biznes, ale musi liczyć się ze wzrostem kosztów logistyki. Podkreśla, że kryzysowe sytuacja stymulują rozwój branży, ponieważ drukarki mogą łatwo i szybko zastąpić w fabrykach część produkcji oraz uzupełnić braki.
materiały prasowe

Oczekiwania większe niż przychody

Zortrax miał w IV kw. 2021 r. 11,9 mln zł przychodów i 760 tys. zł zysku EBITDA. Sprzedaż w całym roku sięgnęła 20,1 mln zł.

– Połączenie z Corelensem nastąpiło w połowie 2021 r., więc zaraportowane wyniki nie odzwierciedlają przychodów z biznesu druku 3D za cały rok. Gdyby połączenie nastąpiło 1 stycznia, raportowane przychody przekroczyłyby 30 mln zł. Wciąż jednak byłoby to znacznie poniżej naszych oczekiwań – wyjaśnia Mariusz Babula.

W poprzednim kwartale firma zwiększyła moce produkcyjne o „niskie kilkadziesiąt procent”. Zleca część produkcji, dlatego nie wymagało to od niej dużych inwestycji w infrastrukturę, a jedynie dodatkowych pieniędzy na kapitał obrotowy. Wygospodarowała je, poprawiając efektywność.

– Zwiększone moce są już w całości wykorzystane. Kolejka naszych klientów nigdy nie była tak długa, na zamówienia trzeba czekać nawet do czerwca. Gdybyśmy tylko mogli realizować je szybciej, to sprzedawalibyśmy jeszcze więcej. Potrzebujemy jedynie zwiększenia finansowania kapitału obrotowego – mówi menedżer.

W jego ocenie sytuacja na giełdzie nie sprzyja pozyskiwaniu finansowania z emisji akcji – notowania wielu spółek, w tym Zortraksu, wciąż nie wróciły do poziomu sprzed giełdowego krachu spowodowanego rosyjską inwazją na Ukrainę. Poza tym spółka wciąż czeka na dopuszczenie do obrotu akcji powstałych w wyniku połączenia z Corelensem. Dlatego rozważa ona różne ścieżki zdobycia pieniędzy, w tym starania o granty, gdy tylko pojawią się odpowiednie programy.

– Niestety z powodu słabych rezultatów w czasie pandemii tradycyjne finansowanie bankowe też jest chwilowo poza naszym zasięgiem. Zmieni się to wraz z poprawą wyników – te za IV kwartał pokazują, że zaczęliśmy iść w dobrym kierunku. W 2022 r. utrzymuje się bardzo wysoki popyt, a nasze zdolności produkcyjne są nieco większe niż wcześniej – informuje Mariusz Babula.

Duży potencjał

Pytani przez nas w ubiegłym roku eksperci byli zgodni, że zainteresowanie ze strony Rusatom Additive Technologies dobrze świadczy o Zortraksie, a poważne dokapitalizowanie ułatwiłoby mu międzynarodową ekspansję. Zdaniem Pawła Ślusarczyka, prezesa CD3D i twórcy portalu Centrum Druku 3D, pozwoliłoby też polskiej spółce na jeszcze szybszy rozwój produktów i zwiększenie konkurencyjności na tle pozostałych europejskich czołowych producentów drukarek 3D, jak holenderski Ultimaker czy czeski Prusa. By osiągnąć te cele, Zortrax musi jednak znaleźć nowego partnera.

Apetyt na USA

Zortrax uzyskuje ok. 70 proc. przychodów ze sprzedaży drukarek, ok. 25 proc. z materiałów do druku, a pozostałą część z usług, w tym uruchomionego pod koniec 2020 r. systemu inCloud do zdalnego zarządzania drukarkami 3D.

– Jego znaczenie będzie rosło. Pośrednio ten system przekłada się też na sprzedaż drukarek, co widać np. po nawiązanej współpracy ze Skriware – mówi Mariusz Babula.

Spółka ma sieć ponad 150 partnerów w 90 krajach na sześciu kontynentach. Przychody są bardzo zróżnicowane pod względem geograficznym – w pierwszej dziesiątce znajdują się Francja, USA, Australia i Japonia, a żaden kraj nie ma dwucyfrowego udziału. Do czołówki przebił się polski rynek, który długo nie przekraczał 5 proc.

Firma zamierza zwiększać moce, by obsłużyć obecny popyt. Następnie chce zająć miejsce na rynku stomatologicznym i odbudować pozycję w USA.

– Patrząc na światowy rynek druku 3D, ten kraj powinien odpowiadać za 30-40 proc. przychodów, a nie 6-7 proc. jak obecnie. Z odpowiednim finansowaniem bylibyśmy w stanie zbudować solidną markę w tym kraju – uważa szef Zortraksu.

Kosmos i edukacja

Menedżer podkreśla, że skoro godzi ze sobą działalność w tak odległych od siebie branżach, jak edukacyjna i kosmiczna, to jej drukarki nadają się do wszystkich sektorów rynku – od robotyki przez stomatologię aż po motoryzację.

– W Polsce funkcjonuje ok. 14 tys. szkół podstawowych i od 1 września każda z nich będzie musiała mieć przynajmniej jedną drukarkę 3D. Nawet ułamek tego rynku to duża skala. Skriware, nasz partner, dysponuje programami edukacyjnymi także dla innych krajów, a pierwsze zestawy SkriLab z naszymi drukarki trafiły już do Irlandii i Nowej Zelandii. Dlatego w długim terminie wiążemy duże nadzieje z tą umową i całym sektorem edukacji – mówi Mariusz Babula.

Równie ważna jest dla Zortraksu branża kosmiczna. Zrealizował już nieduże zlecenia od Europejskiej Agencji Kosmicznej potwierdzające jego kompetencje i otwierające mu drogę do większych projektów, a w tym tygodniu przedstawiał swoje osiągnięcia na branżowej konferencji w USA.

Rynek druku 3D dynamicznie się rozwija, dlatego cykl życia produktów jest stosunkowo krótki. W tym roku czeka nas przynajmniej jedna premiera – następcy naszej pierwszej drukarki fotopolimerowej, której sprzedaż zakończyliśmy w ubiegłym roku. Następnie przyjdzie czas na urządzenia drukujące z termoplastów.

Mariusz Babula
prezes Zortraksu

Cele nowego prezesa

Rada nadzorcza powołała Mariusza Babulę na prezesa 17 września 2021 r. – zastąpił Małgorzatę Misiewicz. Postawiła przed nim przede wszystkim dwa cele. Pierwszym jest uodpornienie firmy na ewentualne kolejne kryzysy logistyczne dzięki zwiększeniu geograficznej dywersyfikacji produkcji. Drugim – wzrost skali działalności, która zapewni rentowność na wysokim poziomie.

– Wzrost przychodów będzie oznaczał dynamiczną poprawę zysku na poziomie operacyjnym, ponieważ mamy wiele kosztów stałych – głównie badawczo-rozwojowe – które nie będą rosły wraz ze wzrostem skali – wyjaśnia Mariusz Babula.

Tłumaczy, że z rentownością w branży druku 3D bywa różnie. U pionierów rynku przejściowo spadła po pojawieniu się konkurencji, a firmy stawiające na wzrost balansują na granicy.

– Rynek jednak bardzo prężnie się rozwija, a druk 3D ma zastosowanie we wszystkich branżach – zwłaszcza tych najszybciej rosnących, w tym medycznej i kosmicznej – dlatego perspektywy są bardzo dobre – podsumowuje menedżer.