Zapewne byki miałyby ułatwione zadanie, gdyby nie informacje z europejskich gospodarek, które nie zapowiadają najbliższych miesięcy jako pasma szczęśliwości. Coraz wyraźnie w twardych informacjach makroekonomicznych pojawiają się sygnały świadczące o wchodzeniu Europy w recesję. Większość analityków wyraża nawet pogląd, że będzie to dużo dłuższa i głębsza recesja niż w Stanach z uwagi na mniejszą elastyczność europejskich rynków.
Dzisiejsza sesja będzie oczekiwaniem na wynik
wyborczy w USA. Na tą informację lub chociaż wstępne prognozy wyczekiwać będzie
nie tylko Ameryka, ale również cały świat. W końcu walka toczy się o
najważniejsze stanowisko na świecie. Teoretycznie naturalną kontynuacją polityki
obecnego prezydenta byłby wybór McCain-a , ale skoro wszystkie sondaże dają
przewagę Obamie to rynki są przygotowane na każdą ewentualność i z każdej
decyzji inwestorzy powinni się cieszyć.
Zanim zobaczymy
stabilizację indeksy powinny zwyżkować, co będzie konsekwencją 6 procentowych
wzrostów rynków w Azji. Taka poprawa nie wynika jednak z żadnego fundamentalnego
powodu, a jedynie z informacji o cięciu stóp procentowych w Australii. Trudno
oczekiwać, że tak egzotyczny fakt będzie miał znaczenie dla wycen naszych
spółek.
Krzysztof Barembruch
A-Z
Finanse