Co popsuła nowa strategia, to naprawiły wyniki. Na początku września giełdowe notowania Orange zaświeciły na czerwono po tym, jak spółka przedstawiła strategię do 2020 r., zakładającą duże inwestycje, głównie w światłowody, a co za tym idzie, brak dywidendy. Rynek przyjął to chłodno i przez kolejne tygodnie kurs spółki spadał — łącznie o blisko 20 proc. W czwartek, po publikacji wyników kwartalnych, doszło do bardzo solidnego odbicia. W trakcie sesji notowania telekomu rosły nawet o ponad 12 proc., co było zdecydowanie najlepszym wynikiem w WIG20. W III kw. przychody telekomu spadły o 1,3 proc. rok do roku, do 2,81 mld zł, a wynik na poziomie EBITDA pogorszył się o 6,6 proc., do 776 mln zł. To w części rezultat nowych regulacji roamingowych, wymuszonych przez Unię. Obsługa połączeń na terytorium wspólnoty po tych samych stawkach co w kraju w ciągu kwartału obniżyła wynik Orange o 72 mln zł na poziomie EBITDA, podczas gdy spółka wcześniej szacowała, że może być to 50 mln zł.

— Efektem nowych regulacji jest bardzo duży wzrost ruchu w roamingu, zwłaszcza transmisji danych, co dla nas oznacza znacznie wyższe koszty rozliczeń z innymi operatorami. Gdyby nie to, w trzecim kwartale nasza EBITDA by rosła. Widoczne są już rezultaty nowej strategii, zakładającej większą koncentrację na wartości usług, nie na ich wolumenie — mówi Jean-Franćois Fallacher, prezes Orange Polska.
Paweł Puchalski, szef działu analiz DM BZ WBK, który ostatnio wydał negatywną rekomendację dla Orange, teraz zauważa, że inwestorzy za pozytywne dla spółki i jej perspektyw mogli uznać m.in. poprawę średniego przychodu na klienta w segmentach stacjonarnym i komórkowym, a także zapowiedź wyniku EBITDA w tym roku w górnej granicy wcześniej deklarowanych widełek (3 mld zł) i stabilizację zysku na tym poziomie w przyszłym roku.
— Mogło to zostać uznane za sygnał, że spółka doszła już do momentu przełomowego i inwestorzy mogą zakładać, że gorzej już nie będzie, ale może być tylko lepiej. Tak silna reakcja kursu nie znajduje jednak uzasadnienia ani w wynikach, ani w tym, co przy okazji ich publikacji mówił zarząd. Spółka była wyceniana bardzo tanio, jeśli chodzi o wskaźnik EV/EBITDA, część inwestorów mogła więc uznać to zwyczajnie za dobrą okazję do kupna — mówi Paweł Puchalski.
Według analityka niezłe wyniki w trzecim kwartale i duży wzrost kursu nie oznaczają jednak, że problemy Orange się skończyły.
— W najbliższych miesiącach na wynikach spółki mocno może odbić się ofensywa T-Mobile, w wyniku której w Orange albo spadnie tempo przyłączania klientów, albo spółka będzie musiała wydać dużo więcej na marketing. Spółka pozostanie też pod presją wysokich kosztów regulacji roamingowych, ujemnego kapitału obrotowego i zbliżającej się płatności 0,6 mld zł kary od Unii Europejskiej — ocenia Paweł Puchalski.
W czwartek wyniki kwartalne podała też Netia. W samym III kw. spółka miała 356 mln zł przychodów (spadek o 4,5 proc.) przy 103 mln zł skorygowanego zysku EBITDA (spadek o 3,9 proc.). To wyniki nieco lepsze od oczekiwań analityków.