Rynki finansowe ucieszyły się, że Portugalia dała za wygraną i przyjęła zewnętrzną pomoc
Inwestorzy znowu udowodnili, że nie warto wierzyć w zapewnienia polityków. Ale Hiszpanii na razie ufają.
Rynki finansowe z ulgą przyjęły wiadomość, że Portugalia przyjmie pomoc finansową od Unii Europejskiej. Mimo że w praktyce rząd w Lizbonie ogłosił niewypłacalność, większość europejskich giełd poszło wczoraj w górę. Najmocniej zyskały portugalskie banki. Banco Espirito Santo i Banco Comercial Portuguese podrożały wczoraj o 5 proc. Inwestorzy ucieszyli się, że Portugalia przestaje z uporem zaklinać rzeczywistość.
W zaparte
— Rynki były przekonane, że konieczność ratowania Portugalii jest nieunikniona. To była tylko kwestia czasu, kiedy rząd wystąpi o wsparcie
— tłumaczy Julian Callow, główny ekonomista Barclays Capital na Europę.
Unijni przywódcy naciskali na rząd Jose Socratesa od wielu miesięcy. Tłumaczyli, że ucięłoby to spekulacje na temat kondycji finansowej Portugalii i oszczędziłoby strefie euro wielu niepokojów.
— Powinni wystąpić o pomoc już jesienią. Mamy powody do ostrej krytyki Portugalczyków. Postawili siebie i Europę w bardzo trudnej sytuacji — stwierdził Anders Borg, minister finansów Szwecji.
Jose Socrates, premier Portugalii, przyznał w środę wieczorem w telewizyjnym przemówieniu, że jego rząd nie jest już w stanie regulować zobowiązań. Chodzi przede wszystkim o konieczność wykupu do końca maja obligacji rządowych za 9 mld EUR.
— Przez ostatni rok broniłem się przed przyjęciem zewnętrznej pomocy finansowej. Teraz musimy jednak o nią poprosić, aby nie pogorszyć sytuacji kraju — przyznał premier Jose Socrates.
Nie wiadomo jeszcze, jakie będą szczegóły programu pomocowego — jaka będzie wartość wsparcia, jak oprocentowana i na jak długi okres. Szacuje się jednak, że Portugalia dostanie 75 mld EUR, oprocentowane średnio na około 3-4 proc. rocznie. Grecja płaci 3,5 proc. odsetek, a Irlandia zdołała wynegocjować 5,8 proc.
— Ustalenie warunków programu ratunkowego zajmie dwa-trzy tygodnie — oświadczył Wolfgang Schaeuble, minister finansów Niemiec.
Teraz oczy inwestorów zwrócone są na Hiszpanię. Jeśli UE będzie musiała ratować jakiś rząd przed bankructwem, będzie to właśnie rząd w Madrycie.
— Hiszpania nie wystąpi o pomoc finansową. To absolutnie wykluczone — powiedziała wczoraj Elena Salgado, hiszpańska minister finansów.
Długie nosy
Problem w tym, że tak samo stanowcze deklaracje składali tuż przed przyjęciem wsparcia przywódcy wszystkich trzech państw — Grecji, Irlandii i Portugalii. Jose Socrates z takim stanowiskiem uczestniczył nawet w szczycie przywódców UE pod koniec marca. Ewentualna niewypłacalność Hiszpanii byłaby dla pozostałych państw strefy euro poważnym zagrożeniem, bo PKB Grecji, Irlandii i Portugalii to zaledwie połowa PKB Hiszpanii. Program ratunkowy przekraczałby najprawdopodobniej 0,5 bln EUR. Na szczęście tym razem rynki są nieco bardziej spokojne, że Hiszpanii jednak się uda.
— Nie oczekujemy, aby którykolwiek czwarty kraj strefy euro potrzebował wsparcia finansowego — uważa Francesco Garzarelli, strateg Goldman Sachs.
Spokojny o los Hiszpanii wydaje się też Europejski Bank Centralny (ECB). Choć już dotychczas rząd w Madrycie płacił wysokie odsetki od długu, od dziś będzie płacił jeszcze wyższe. ECB w obawie przed wzrostem presji inflacyjnej podniósł stopy procentowe o 0,25 pkt proc. do 1,25 proc.
Puste deklaracje
"Żaden kraj nie będzie płacił za nasze długi. Jest to kwestia honoru i dumy".
Jeorios Papandreou, premier Grecji, 27 02 2010 r.
Te słowa premier Grecji wypowiadał w lutym ubiegłego roku, a w maju sięgnął po 110 mld EUR wsparcia.
"Irlandia ma wystarczające środki i nie potrzebuje zewnętrznej pomocy".
Brian Cowen, premier Irlandii, 16 11 2010 r.
Miesiąc po tym oświadczeniu premiera Irlandia była zmuszona przyjąć 85 mld EUR pomocy.
"Nie potrzebujemy pomocy finansowej. Sami rozwiążemy nasze kłopoty".
Jose Socrates, premier Portugalii, 01 03 2011 r.
Jeszcze miesiąc temu Portugalia uparcie twierdziła, że nie będzie następna po Grecji i Irlandii. Od środy wieczorem już jest.
"Hiszpania nie wystąpi o pomoc finansową. To absolutnie wykluczone".
Elena Salgado, minister finansów Hiszpanii, 07 04 2011 r.
Hiszpański rząd zapewnia, że nie będzie czwartym bankrutem strefy euro. Doświadczenie trzech poprzednich pokazuje, jak niewiele warte są takie deklaracje.