Bez Grada lepiej nie będzie

Agnieszka Berger
opublikowano: 2009-08-19 00:00

Opozycja żąda głowy ministra skarbu. Zdaniem ekspertów, odwoływać go nie ma powodu, ani sensu.

Opozycja żąda głowy ministra skarbu. Zdaniem ekspertów, odwoływać go nie ma powodu, ani sensu.

Za blisko dwa tygodnie przekonamy się, czy zapowiedź premiera o dymisji ministra skarbu w razie porażki prywatyzacji stoczni to realna groźba. Plan odwołania Aleksandra Grada popiera opozycja.

— Grad ma już na koncie tyle niewypałów, że wystarczyłoby do odwołania nie jednego, ale dwóch ministrów — uważa Marek Suski, poseł PiS.

Do grzechów szefa MSP zalicza m.in. nierozwiązany spór z Eureko, za co koalicja krytykowała poprzedników. Jednak niektórzy eksperci wskazują, że właśnie ze względu na sprawę PZU byłby to zły moment na dymisję. Rozmowy z Eureko mają potrwać do 30 września, a 28 sierpnia walne PZU ma otworzyć drogę do wypłaty megadywidendy.

Tylko resztówki na plus

Zdaniem Marka Suskiego, inna wpadka dotyczy KGHM.

— Sprzedaż akcji spółki w takiej formule, jaką przyjął rząd, to czysta strata dla skarbu państwa — uważa poseł PiS.

W opinii opozycji, kolejne grzechy ministra to m.in. niedotrzymanie słowa w sprawie odpolitycznienia spółek skarbu państwa i lekceważenie sejmowej komisji skarbu.

— Minister chyba od roku nie pojawia się na naszych posiedzeniach, a sejm nie jest informowany, co się dzieje. Jedyne, za co można go pochwalić, to chęć pozbycia się resztówek — dodaje Marek Suski.

Zdaniem Andrzeja Czerwińskiego, również członka komisji skarbu, ale z ramienia PO, współpraca ministra z posłami jest bez zarzutu.

— O wszystkim jesteśmy informowani. Rzetelność Grada jest wysoka, skuteczność również, jeśli mierzyć ją postępem prywatyzacji. Minister stosuje jasne procedury i jednoznaczne kryteria oceny ofert — mówi Andrzej Czerwiński.

Zdaniem posła PO, decyzję o ewentualnej dymisji Grada powinna poprzedzić dogłębna analiza procesu prywatyzacji stoczni.

— Ocena należy oczywiście do premiera, ale na wyciągnięcie konsekwencji personalnych, co byłoby najłatwiejszym posunięciem, jest jeszcze czas. Najpierw niech sytuacja stoczni się wyjaśni. Ja oceniam działalność ministra pozytywnie — dodaje przedstawiciel PO.

Ekonomiści też wypowiadają się o ministrze ciepło.

— Nie jest to wprawdzie minister, który nie popełnia błędów, ale na tle poprzednika — Wojciecha Jasińskiego — może uchodzić za gwiazdę. Klimat wokół prywatyzacji jest fatalny, a to, co zostało do sprywatyzowania, nie sprzedaje się łatwo. Dla jednych spółek trudno znaleźć inwestora, inne są uznawane za strategiczne. Przeszkodę stanowią też absurdalne procedury. W tych niesprzyjających okolicznościach Grad wykonuje mrówczą pracę — sprzedaje resztówki, próbuje uruchamiać aukcje — mówi Grażyna Majcher-Magdziak, ekspert BCC.

Źle by się stało, gdyby premier odwołał ministra.

— Nawet jeśli przy prywatyzacji stoczni popełniono jakieś błędy, czego na razie nie wiemy, trzeba spojrzeć prawdzie w oczy: stocznie diamentem nie były, a Grad — wskutek zaniedbań wielu poprzednich rządów — został z kukułczym jajem — dodaje ekspert BCC.

Minister bez mandatu

Według prof. Jana Winieckiego z Towarzystwa Ekonomistów Polskich, na plus należy zapisać Gradowi inicjatywę przyspieszenia prywatyzacji. Problem w tym, że bez poparcia politycznego minister skarbu nic nie zdziała. A solidnego mandatu nie miał żaden od czasów Emila Wąsacza.

— W takich warunkach ministrów powołuje się i odwołuje ze względów taktyczno-politycznych. Dlatego zmiana na tym stanowisku nic nie wniesie — dodaje Jan Winieck

Agnieszka Berger

Organizator

Puls Biznesu

Autor rankingu

Coface

Partner strategiczny

Alior

Partnerzy

GPW Orlen Targi Kielce