NWR bardzo zależy na przejęciu kopalni w Polsce. Fundusze mówią: nie oddamy
Dobra strategia, świetne perspektywy i kompetentny zarząd — oto argumenty zarządzających. Czesi nie mają mocniejszych.
Zdenek Bakala, jeden z najbogatszych Czechów, zamarzył o przejęciu najlepszej polskiej kopalni. Kontrolowane przez niego New World Resources ogłosiło wezwanie na Lubelski Węgiel Bogdanka. Chce przejąć minimum 75 proc. spółki, płacąc 100,75 zł za akcję. O tym, czy marzenie się spełni, zdecydują polskie instytucje finansowe. W ich rękach jest blisko 65 proc. akcji. Cztery są powyżej progu 5 proc., a największy Aviva OFE kontroluje niemal 15 proc. akcji. Ten sam fundusz jest największym finansowym akcjonariuszem w NWR (ma 1,67 proc. akcji). W sumie krajowe instytucje mają blisko 9 proc. akcji czeskiego koncernu. Ale pierwsze reakcje nie zostawiają naszym sąsiadom wiele nadziei — fundusze w przejęciu nie pomogą.
— Cena jest zdecydowanie za niska. To najlepszy moment na przejęcie Bogdanki, bo w ciągu kilku najbliższych lat znacząco zwiększy wydobycie i zyski. Ten i przyszły rok jeszcze będą średnie, ale za trzy-cztery lata spółka powinna wypracowywać nawet 0,5 mld zł zysku. I NWR doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Ale fundusze nie mają się co ze sprzedażą Bogdanki spieszyć, bo za kilka lat jej wartość będzie zdecydowanie wyższa — mówi Sebastian Buczek, zarządzający Quercus TFI.
Bez premii
Cena w wezwaniu jest o 13,1 proc. wyższa od rynkowej i nieznacznie wyższa od ostatnich wycen analityków (patrz tekst obok).
— Cena jest mało atrakcyjna. NWR chce przejąć spółkę, nie płacąc premii za kontrolę. Obecna wycena Bogdanki stwarza pole do wzrostu. Na miejscu zarządu Bogdanki nie obawiałbym się, że wezwanie po tej cenie dojdzie do skutku — mówi Piotr Rzeźniczak, zarządzający Legg Mason TFI.
Niektórzy zarządzający przyznają, że oferowana cena jest bliska ich wycenie. Ale na dziś. NWR nie płaci ekstra za perspektywę dynamicznego rozwoju. Prognozowane wskaźniki cena/zysk za dwa-trzy lata są jednocyfrowe, a powinny być dwucyfrowe.
— To jedna z najlepszych kopalń w Polsce. Spółka jest stabilna, ma jasną strategię zwiększania produkcji, jest konkurencyjna kosztowo. Zarząd jest wiarygodny, publikuje prognozy. Jeśli ktoś chce przejąć taką spółkę musi zapłacić premię, tymczasem cena w wezwaniu jest minimalnie wyższa niż średnia wycen domów maklerskich — mówi Grzegocz Zubrzycki, członek zarządu PTE Allianz.
— Można odpowiedzieć na wezwanie, ale na pewno nie po tej cenie. To raczej oferta wstępna, spodziewam się podwyższenia. Inaczej NWR nie ma co liczyć na powodzenie — dodaje anonimowo inny zarządzający.
Czesi chcą przejąć ulubieńca funduszy. Ze słów zarządzających jasno wynika, że nie palą się do rozstania ze spółką.
— Spółka rozwija się bardzo dobrze. Nie wymaga wiele namysłu, trudnych dyskusji. Zarząd dobrze sobie radzi samodzielnie, jest kompetentny, wie, czego chce, ma wyznaczony cel i wie, jak do niego dojść, dobrze komunikuje się z funduszami — mówi Grzegorz Chłopek, wiceprezes ING OFE, które kontroluje 9,6 proc. akcji.
Zakup ma sens
Ekspertów nie dziwią za to zamiary NWR.
— Pod względem biznesowym przejęcie Bogdanki przez NWR spina się znakomicie. Bogdanka jest przecież efektywna, również w skali europejskiej. W ciągu kilku lat powinna podwoić wydobycie węgla, ponadto ma jeszcze wolne zasoby i inwestycje w planach. Jeśli chodzi o potencjalne efekty synergii, to można się ich spodziewać choćby w obniżeniu kosztów zakupu stali niezbędnej do wydobycia, które są gigantyczne — zauważa Paweł Puchalski, analityk DM BZ WBK.
Szef NWR spotkał się wczoraj z zarządem Bogdanki. Przekonywał, że dzięki przejęciu powstanie środkowoeuropejski lider na rynku węgla, dysponujący złożami na 658 mln ton i mocami produkcyjnymi na poziomie 25 mln ton rocznie. Analitycy sugerują, że na decyzję Czechów wpływ mają plany resortu skarbu.
— Jeszcze niedawno mówiło się, że 2011 r. będzie rokiem prywatyzacji polskiego węgla, ale ostatnio ta koncepcja ucichła, nie bez związku zapewne z niedawnymi burzliwymi zmianami w zarządach tych firm. W tej sytuacji NWR może nie chcieć czekać na powrót do tych planów. Woli już teraz kupić dobrą spółkę z perspektywami — dodaje Paweł Puchalski.
Analitycy: cena jest za niska, premia symboliczna
Inwestorzy muszą zadecydować: sprzedać akcje z zyskiem czy poczekać na wzrost po zakończeniu inwestycji.
Specjaliści z Ipopemy mieli nosa. Kilka dni temu podwyższyli wycenę akcji Bogdanki do 100 zł. To 75 groszy mniej od ceny, jaką zaproponował w wezwaniu NWR. Wobec kursu cena z wezwania oznacza 13-procentową premię.
— Mało — mówi Tomasz Duda, analityk Ipopemy.
— Cena jest zbyt niska, premia symboliczna — zgodnie dodaje Krzysztof Zarychta z Beskidzkiego DM.
Analitycy zwracają uwagę, że Bogdanka to spółka wyjątkowa — zarabia i będzie zarabiać coraz więcej. Według zarządu, w tym roku zysk ma przekroczyć 200 mln zł. W swoich rekomendacjach radzą kupowanie i akumulowanie akcji spółki. Trzymanie akcji zaleca ING Securities.
— Wartość Bogdanki będzie rosła. To pewne — mówi Krzysztof Zarychta.
Wobec takich komentarzy, inwestorzy giełdowi powinni poczekać ze sprzedażą akcji.
— To może być dopiero początek negocjacji — mówi analityk Beskidzkiego DM.
— Inwestorzy muszą odpowiedzieć sobie na pytanie, czy 13-procentowa premia jest satysfakcjonująca. Rok temu dali spółce pieniądze na przeprowadzenie poważnego programu inwestycyjnego. Jego efekty będą widoczne za jakiś czas i oczywiście nie są jeszcze uwzględnione w wycenie akcji — przekonuje Tomasz Duda.
Bogdanka jest ulubieńcem funduszy, szczególnie emerytalnych. W marcu OFE odkupiły od skarbu 46,7 proc. akcji, płacąc 70,5 zł. Bez zgody inwestorów finansowych plany NWR spalą więc na panewce.
— OFE budują portfele długoterminowe, uwzględniając na przykład przepływy finansowe związane z dywidendą — zauważa Krzysztof Zarychta.
Plany NWR zaskoczyły rynek.
— Przedstawiciele NWR mówili, że interesują ich kopalnie węgla koksującego, np. Jastrzębskiej Spółki Węglowej, i mogą być zainteresowani udziałem w prywatyzacji. Jak widać, zmienili strategię. To ostatni dzwonek na przejęcie Bogdanki — mówi Tomasz Duda.
— Być może Czesi nie chcieli czekać na kolejne dobre informacje ze spółki [po niedawnej prognozie — red.]. Potencjał będzie większy, kiedy dopięte zostaną umowy na dostawę węgla do elektrowni na Białorusi i w okolicach Pelplina budowanych przez Jana Kulczyka oraz dla Enei. Stanie się to niebawem — mówi Krzysztof Zarychta.