Jeden z najsłynniejszych aferzystów III RP ponownie ma problemy z prawem. Prokuratura Okręgowa w Warszawie przesłała do sądu akt oskarżenia, w którym zarzuca mu stworzenie piramidy finansowej. Chodzi o wielokrotnie opisywaną na łamach „PB” aferę brytyjskiej spółki Digit Serve (DS), która od grudnia 2005 r. do sierpnia 2007 r., mamiąc klientów wizją wysokich zysków(52 proc. rocznie) z rynku forex, zebrała od około 170 inwestorów 33,5 mln zł.
Powtórka z przeszłości
Z Bogusławem B. na ławie oskarżonych usiądzie Maciej G., były prezes powiązanej z DS spółki Ceng Polska, a na początku lat 90. dyrektor departamentu gospodarki rynkowej w Art-B. Dla obu podejrzanych nie będzie to pierwszy proces karny. Bogusław B. w październiku 2000 r. skazany został na 9 lat więzienia, 5 tys. zł grzywny i zakaz pełnienia stanowisk w spółkach przez 5 lat. Sąd uznał go za winnego zagarnięcia 424 mln zł (dzięki tzw. oscylatorowi), wręczenia 6 łapówek, kradzieży mienia Art-B za 113 mln zł, złożenia nieprawdziwego oświadczenia i działania na szkodę Art-B. Maciej G. był współoskarżonym w tym procesie, jednak jego sprawa została ostatecznie umorzona. W przypadku DS w prokuraturze obaj nie przyznali się do winy i odmówili składania zeznań.
Śledczy jak żółwie
Decyzja prokuratury to pierwszy efekt postępowania, które zaczęło się w lipcu 2007 r. od zawiadomienia Komisji Nadzoru Finansowego w sprawie prowadzenia przez DS nielegalnej działalności maklerskiej.Potem, także po licznych tekstach „PB”, śledztwo znacznie się rozrosło. I strasznie się ślimaczyło. Już w sierpniu 2009 r. w „PB” na podstawie wyciągów bankowych przedstawiliśmy dowody na to, że DS działał jak piramida finansowa Bernarda Madoffa. Na samym początku działalności spółki pieniądze wpłacane przez klientów rzeczywiście były inwestowane na rynku forex. Potem jednak wypłaty „zysków” dla klientów, którzy zainwestowali wcześniej, pochodziły głównie z wpłat tych, którzy decydowali się na inwestycję później. Choć prokuratura też dysponowała tą wiedzą, akt oskarżenia powstał dopiero teraz. Żółwie tempo pracy prokuratury umożliwiło Bogusławowi B. i jego współpracownikom zacieranie śladów. Najpierw zlikwidowane zostały polskie spółki zbierające pieniądze dla DS, czyli Ceng Polska i ECashing, a potem też szwajcarski Ceng i sama brytyjska DS. Dokumentacja tej ostatniej trafiła przy tym na brytyjskie Wyspy Dziewicze. Mimo tych utrudnień po wysłaniu aktu oskarżenia prokuratura zapowiada dalsze śledztwo w sprawie działalności DS.