Podczas gdy belgijska grupa finansowa KBC wciąż walczy o spłacenie państwu — bagatela — 6,5 mld EUR ratunkowej pożyczki udzielonej w kryzysie, szef polskiej filii KBC Securities wie, na czym stoi. Nie ma mowy o sprzedaży firmy.
— Nasza centrala jasno deklaruje, że pozostaje w biznesie brokerskim w Polsce. Nadal będziemy aktywni we wszystkich dotychczasowych segmentach — mówi zdecydowanie Kojo Asakura, dyrektor generalny KBC Securities Polska, które podlega bezpośrednio pod centralę grupy KBC w Belgii.
Trudno sprzedać oddział…
A spekulacji na temat potencjalnej sprzedaży nie brakowało. By spłacić państwowy dług, grupa KBC wystawiła przecież na sprzedaż potężne aktywa w Polsce — Kredyt Bank i ubezpieczeniową Wartę. Wartę kupił już niemiecki ubezpieczyciel Talanx, za 770 mln EUR, a dla Kredyt Banku nie wybrano jeszcze nabywcy. W Polsce w rękach KBC został więc głównie dom maklerski KBC Securities, Żagiel (zajmujący się pośrednictwemkredytowym) i KBC TFI. Aktywa relatywnie małe, więc pytanie o sens ich zatrzymania padały często.
— Nasz biznes był i jest zupełnie różny od biznesu bankowego i ubezpieczeniowego KBC, które skoncentrowane są na rynku lokalnym. U nas kluczowe są aspekty ponadregionalne. Obsługujemy nie tylko klientów polskich, ale również dużych graczy instytucjonalnych z zagranicy, którzy potrzebują platform dających dostęp do regionu — argumentuje Kojo Asakura. Sprzedaż brokera byłaby też trudna operacyjnie. KBC Securities, jako oddział, nie ma polskiej licencji, tylko belgijską, a działa na bazie tzw. paszportu europejskiego. Opiera się też na systemach IT grupy KBC. Kupiec musiałby mieć zatem zarówno własną licencję (lub ją zdobyć), jak i własny system (lub zainwestować w jego opracowanie). Kłopotliwe.
…ale można zmniejszyć sieć…
Sprzedaż Kredyt Banku zaowocuje jednak koniecznością zmiany miejsc niektórych biur KBC Securities. Broker wynajmuje powierzchnię w oddziałach banku, więc teraz pracuje nad przeniesieniem niektórych placówek. Przy tej okazji zajął się strukturą sieci punktów obsługi klienta.
— Przykładowo, zamiast czterech punktów w Warszawie będzie tylko jeden — obok dotychczasowej placówki dla VIP. Zamierzamy też stworzyć centralne call center i przesunąć tam ludzi. To poprawi efektywność biznesu — uważa Kojo Asakura.
Istotnych zwolnień nie przewiduje, a do niektórych działów będzie szukać ludzi.
— Zamierzamy wzmocnić dział analiz — zaznacza Kojo Asakura. Jeśli chodzi o handel akcjami, to KBC Securities zamierza utrzymać pozycję wśród najaktywniejszych brokerów na GPW. W 2011 r. był szósty, z udziałem w rynku na poziomie 5,6 proc. W kontraktach był piąty (5,9 proc.). — Jesteśmy realistami, więc nie celujemy np. w pierwszą trójkę, bo te miejsca zdobywają silne instytucje dysponujące wsparciem międzynarodowym lub lokalnym — twierdzi Kojo Asakura.
…i liczyć na powrót ofert
Z kolei dział corporate finance nadal będzie doradzać m.in. przy przejęciach na rynku niepublicznym, ale ma też w portfelu sporą kolejkę oczekujących projektów upublicznienia firm polskich i zagranicznych, m.in. z Ukrainy. Szef KBC Securities nie podejmuje się jednak prognozowania koniunktury na warszawskiej GPW w tym roku.
— Ale nie jestem przesadnym pesymistą. Spodziewam się, że w tym roku otworzy się wreszcie okno dla ofert publicznych — konkluduje Kojo Asakura.