Huty i dystrybutorzy się cieszą, odbiorcy ich wyrobów płaczą. Stal szybko drożeje. Tym razem to nie wina Chin, lecz koniunktury w Europie.
Producenci i dystrybutorzy stali zacierają ręce, bo nadchodzi kolejna fala wzrostu cen wyrobów stalowych. Zapowiadają podwyżki. W piątek taką deklarację złożył ThyssenKrupp. To zły sygnał dla wielu polskich firm z branży motoryzacyjnej, budowlanej czy AGD, bo sporo materiałów kupują za granicą.
— Od kilku miesięcy obserwujemy wzrost cen wyrobów stalowych. Najbardziej skoczyły stawki za pręty zbrojeniowe, ale nie tylko. Ceny rosną z tygodnia na tydzień. Obserwujemy wzrosty rzędu 50 zł za tonę, czyli nawet o 2,5 proc. tygodniowo. Sytuacja powoli zaczyna przypominać tę z 2004 r., kiedy gwałtownie zwiększyły się ceny wyrobów stalowych — mówi Grzegorz Dołkowski, wiceprezes giełdowego Drozapolu Profil.
Jerzy Bernhard, prezes innego dystrybutora — Stalprofilu, dodaje, że obecnie w Polsce cena za tonę prętów zbrojeniowych sięga 480-490 EUR. Wyroby te drożeją także w Europie Zachodniej. Steel Business Briefing, londyńska agencja branżowa, podaje, że za tonę trzeba zapłacić 494 EUR.
Eurospadochron
Na razie spadły (ale niewiele, bo o 5 EUR za tonę) ceny transakcyjne (u producentów) blach gorącowalcowanych oraz zimnowalcowanych. Są one wykorzystywane na przykład w motoryzacji. Za tonę trzeba zapłacić około 492 EUR. Nie ma się jednak z czego cieszyć. Europejscy dystrybutorzy zapowiadają, że w IV kwartale ceny blach wzrosną średnio o 30 EUR za tonę. Czy równie dynamiczny wzrost cen możliwy jest na naszym podwórku?
— Sądzę, że w Polsce wzrost cen w euro może być podobny, a nawet wyższy, choć przy mocnym złotym realnie będzie on mniej odczuwalny — uważa Jerzy Bernhard.
U dystrybutorów europejskich ceny niektórych rodzajów blach mogą dojść nawet do 720 EUR. Zresztą w Niemczech, gdzie polskie firmy kupują najwięcej wyrobów stalowych, niektóre blachy już teraz kosztują nawet 1100 EUR za tonę. Niemiecki Salzgitter podał na przykład, że w tym kwartale osiągnął wzrost cen wyrobów o 60 EUR za tonę. Brytyjski Corus myśli o podwyżkach rzędu 20 funtów za tonę. Plan podwyżek ogłosił również Arcelor. W tyle z pewnością nie pozostanie też Mittal.
Przebudzenie Europy
Czemu stal zaczęła drożeć? Powodów jest wiele. Tym razem, w odróżnieniu od hossy z 2004 r., winą za wzrost cen stali nie można obarczać jedynie Chin, które w ostatnim okresie stymulowały popyt. Obudziła się też Europa.
— W ubiegłym roku światowa produkcja stali wzrosła, ale w Unii spadła. Obecnie jednak w Europie dynamicznie zaczęło rosnąć zapotrzebowanie. Unia importuje coraz więcej wyrobów stalowych. Podobnie jest w Polsce. Magazyny wyrobów stalowych opustoszały. To sygnał, że wzrósł popyt i wzrosną ceny — mówi Andrzej Ciepiela, dyrektor Polskiej Unii Dystrybutorów Stali.
W Polsce wzrost cen i popytu na stal jest w dużym stopniu skutkiem poprawy sytuacji w budownictwie. Na budowach aż furczy, a kredyty hipoteczne nakręcają koniunkturę deweloperom. Coraz więcej fabryk budują też nad Wisłą producenci AGD, zużywający znaczne ilości ton blach stalowych. Wreszcie wielu odbiorców zaopatruje się za granicą. Import w końcu maja wzrósł więc aż o 42 proc. w porównaniu z takim samym okresem 2005 r. i sięgnął 2,1 mln ton stali. Najwięcej polscy odbiorcy kupują w Niemczech, gdzie produkcja i ceny dynamicznie rosną.
Andrzej Ciepiela twierdzi, że ceny stali będą rosły, ale nie tak gwałtownie jak w 2004 r. Jego zdaniem, wejście prywatnych inwestorów i połączenie Arcelora z Mittal Steel ustabilizuje rynek.
— W 2004 r. pojawiały się małe firmy, które chciały szybko zarobić na hossie. Ceny będą wyższe, ale dzięki konsolidacji powinniśmy uniknąć spekulacyjnych wzrostów — pociesza Andrzej Ciepiela.