Co dalej z rodzinną firmą, gdy brakuje sukcesora

Sylwia WedziukSylwia Wedziuk
opublikowano: 2021-09-23 20:00

Wielu właścicieli familijnych biznesów nie ma potomka, który chciałby kontynuować działalność. Ich dzieci boją się ciężkiej pracy albo mają inne plany.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • Ilu sukcesorów nie planuje przejąć rodzinnego biznesu?
  • Dlaczego młodzi nie chcą przejmować rodzinnych firm?

Proces sukcesji, czyli przekazania firmy, jest jednym z największych wyzwań, z jakimi muszą mierzyć się obecnie spółki rodzinne. Aż 35,5 proc. właścicieli takich firm mówi, że ich dzieci nie chcą przejąć firmy po rodzicach, a kolejne 28 proc. nie wie, czy ich potomkowie w przyszłości będą mieli takie plany – wynika z badania przeprowadzonego w ramach inicjatywy Urodzeni Przedsiębiorcy. Do przejęcia firmy po rodzicach najczęściej zniechęca młodych wizja ciężkiej pracy – blisko 56 proc. przedsiębiorców wskazało, że dzieci nie chcą pracować tak dużo jak ich rodzice. Natomiast 40 proc. potomków przedsiębiorców woli robić karierę w innej branży, a 19 proc. twierdzi, że atrakcyjniejsza jest dla nich praca u kogoś na etacie niż prowadzenie własnej działalności.

Są jednak także sukcesorzy, których nie zraża ciężka praca, ale zamiast przejmować funkcjonującą już firmę wolą zacząć budować coś własnego od zera (11 proc.). Co istotne, 8 proc. badanych obawia się nadzoru rodziców i konfliktów rodzinnych po przejęciu firmy. Niechęć dzieci do przejmowania sterów rodzinnej firmy wynika czasem również ze stereotypów. Młodzi ludzie boją się, że będą oceniani z tego powodu przez rówieśników.

Weź udział w “I Forum na Wzgórzach - Biznes Rodzinny”, 30 września - 1 października, Hotel SPA Dr Irena Eris w Ostródzie >>

Katarzyna Gierczak-Grupińska, prezes Fundacji Firmy Rodzinne i członek rady programowej inicjatywy Urodzeni Przedsiębiorcy, zwraca uwagę, że sukcesja to trudne zadanie.

– Nestorzy często obawiają się drastycznych zmian, które planują ich następcy, a sukcesorzy nie chcą powielać wcześniejszego modelu rozwoju firmy. Bez skutecznego dialogu i opracowania wspólnej drogi dla obu stron konflikt jest tylko początkiem kłopotów – przestrzega Katarzyna Gierczak-Grupińska.