Na świecie coraz częściej zwraca się uwagę na nowe modele filantropii, np. venture philanthropy, w którym wsparcie traktowane jest jak inwestycja mająca przynieść długofalowe efekty społeczne. Ta tendencja jest widoczna także w Polsce, ale rodzimym firmom daleko do standardów światowych – uważa Przemysław Pohrybieniuk, w przeszłości m.in. dyrektor zarządzający Kulczyk Foundation, współtwórca i lider m.in. programów „Podziel się posiłkiem” i „Mleczny Start”.
Aspiracje i potrzeby
Jego zdaniem wiele zmieni pokolenie, która właśnie przejmuje rodzinne firmy zakładane w latach 90.
– Sukcesorzy myślą bardziej długofalowo niż założyciele firm. Choć w Polsce działa ponad 100 tys. organizacji pozarządowych, wiele osób nie wie, które z nich są wiarygodne i gdzie szukać wsparcia w ocenianiu ich skuteczności. Często fundacje powstają bez jasno sprecyzowanego celu społecznego – opisują go bardzo ogólnie. Dla fundatorów najważniejsza jest odpowiedź na pytanie, w jaki obszar społeczny, środowiskowy czy religijny chcą się zaangażować, ile chcą przeznaczyć na filantropię, jak bardzo chcą się angażować i na ile są gotowi oddać część decyzji operacyjnych. Od tego zależy skuteczność i tempo rozwoju fundacji – twierdzi Przemysław Pohrybieniuk.
Z jego obserwacji wynika, że prezesom i właścicielom firm często brakuje cierpliwości.
– Pogodzenie osobistych aspiracji z rzeczywistymi potrzebami społecznymi jest dużym wyzwaniem. Przedsiębiorcy często zakładają, że sukces, jaki osiągnęli w biznesie – mierzony kapitałem i dynamicznym rozwojem firmy – automatycznie przełoży się na sukces fundacji. W rzeczywistości wygląda to inaczej. Komunikacja i rozwiązywanie problemów społecznych wymaga pokory, nauki, dostosowywania się i otwartości na nową rzeczywistość – mówi Przemysław Pohrybieniuk.
Apeluje: nie sprowadzajmy filantropii czy dobroczynności do przekazania 1,5 proc. PIT na organizację pożytku publicznego.
– W porównaniu z krajami, w których filantropia rozwijała się przez pokolenia, a tradycja dobroczynności liczy setki lat, w Polsce jest to zjawisko stosunkowo młode, jeśli chodzi o skalę. Wierzę jednak, że każdy może być filantropem. Do pomagania nie są potrzebne wielkie pieniądze, choć oczywiście do rozwiązania problemów społecznych potrzeba znacznych nakładów – mówi Przemysław Pohrybieniuk.
Fundacyjne know-how
Najczęściej popełnianym błędem przy zakładaniu fundacji jest brak jasno sprecyzowanych celów – uwidacznia się to, zwłaszcza gdy fundacja działa w wielu obszarach.
– Celem programu „Podziel się posiłkiem” było zmniejszenie skali niedożywienia dzieci w Polsce. Wspólnie z Polską Akcją Humanitarną, Bankami Żywności, Caritasem i Fundacją Polsat określiliśmy skalę problemu i obszary, w których będziemy działać. Po latach udało się wykazać, że miliony posiłków trafiły do najmłodszych, a niedożywienie dzieci w Polsce zmniejszyło się w tym czasie o około 2 proc. – wspomina Przemysław Pohrybieniuk.
Mierzenie efektów społecznych wymaga czasu i odpowiednich narzędzi, dlatego jest to złożony proces.
– Przykładem organizacji z dobrze zdefiniowanymi celami jest Kulczyk Foundation, która w szerokim wspieraniu kobiet koncentrowała się początkowo na kwestiach związanych z menstruacją, a od niedawna zajmuje się także menopauzą. Jej działania obejmują nie tylko wsparcie społeczne, lecz także inicjatywy legislacyjne, np. dotyczące urlopów wynikających z fizjologii kobiecej – dodaje Przemysław Pohrybieniuk.
Dobrze działających fundacji jest oczywiście więcej.
– Ostatnio inspiruje mnie działalność Fundacji PKO BP, która ogłosiła konkurs grantowy, przeznaczając 15 mln zł na wsparcie instytucjonalne organizacji pozarządowych. Problemem nie jest brak grantów na konkretne działania, lecz ograniczone środki na rozwój instytucjonalny i pokrycie kosztów funkcjonowania. W tym wypadku fundacja banku wspiera mniejsze organizacje w budowaniu kompetencji i lepszym zarządzaniu, by wzmacniać ich niezależność i siłę. Ważnym elementem jest fundraising, którego częścią jest zdobywanie grantów, współpraca z darczyńcami instytucjonalnymi i prywatnymi – filantropami – oraz rozwój pracowników fundacji. To jak dać wędkę, a nie rybę – tłumaczy Przemysław Pohrybieniuk.
Innym inspirującym przykładem jest według niego Ashoka.
– To międzynarodowa organizacja non-profit wspierająca innowatorów społecznych, tzw. Ashoka Fellows. Jej celem jest tworzenie świata, w którym każdy może wprowadzać pozytywne zmiany. Taką innowatorką jest Dominika Szaciłło, twórczyni inicjatywy „Uwaga, śmieciarka jedzie”. Oprócz instytucji i firm Ashokę wspierają też osoby prywatne, by umożliwiać finansowanie tzw. zmieniaczy świata, których oddolne działania społeczne można skalować na cały kraj i międzynarodowo. Uznaję to za dobry przykład filantropii – mówi Przemysław Pohrybieniuk.
Niezbędny element układanki
Jego zdaniem częstym błędem jest przekonanie, że własny pomysł i finanse wystarczą, by samodzielnie wprowadzać zmiany społeczne. Ważna jest jednak umiejętność współpracy i cierpliwość, ponieważ zmiany społeczne wymagają czasu.
Fundatorzy mają swobodę w decydowaniu, jak wykorzystywać pieniądze przeznaczone na działania fundacji, ale mogą też powołać Radę Fundacji jako organ nadzorczy. Fundacja może działać dyskretnie, bez rozgłosu, ale również przy pełnej komunikacji, co pozwala jednocześnie budować markę osobistą fundatora.
– Niektórzy pomagają w ciszy, inni publicznie, by pokazać, że pomaganie jest możliwe. Obie postawy są w porządku, jeśli działania są zgodne z prawem i poszanowaniem praw człowieka, a ich długoterminowy efekt społeczny jest pozytywny – mówi Przemysław Pohrybieniuk.
Działalność filantropijną nieco inaczej prowadzą przedsiębiorstwa, a inaczej przedsiębiorcy.
– W pierwszej grupie działania społeczne realizowane są dwojako. Mogą być prowadzone w ramach struktur firmy – działów PR, relacji zewnętrznych czy CSR – i koncentrują się na społecznej odpowiedzialności biznesu i wizerunku firmy. Alternatywnie firmy decydują się na powołanie własnej fundacji korporacyjnej, która rozwija się jako samodzielna instytucja, otrzymując finansowanie od firmy założycielki. Działają bezpośrednio i pośrednio w obszarach związanych z profilem przedsiębiorstwa, np. fundacje banków zajmują się edukacją ekonomiczną lub wspierają konkursy matematyczne, reagując na niski poziom wiedzy w tej dziedzinie. Drugą grupę stanowią fundacje przedsiębiorców. Oni indywidualnie wybierają obszar zainteresowania i działania filantropijnego. Często sami zarządzają fundacją lub włączają do działania członków rodziny. Od niedawna działalność filantropijna zaczyna być realizowana w ramach powstających fundacji rodzinnych – mówi współtwórca programu „Podziel się posiłkiem”.
Według niego działania filantropijne nie zdejmują z państwa odpowiedzialności za rozwiązywanie problemów społecznych, ale mogą się przyczynić do poprawy jakości życia mieszkańców kraju.
– Nie traktuję fundacji czy innych organizacji społecznych jako podmiotu działającego za państwo, lecz raczej jako inicjatywę, która pomaga lepiej organizować sprawy społeczne. Rośnie poczucie podmiotowości w sektorze pozarządowym – wielu problemów społecznych państwo nie jest w stanie rozwiązać samodzielnie z powodu ograniczonych funduszy lub braku skutecznych narzędzi. Dlatego tak ważne jest oddolne działanie organizacji i współpraca. Marzy mi się, by fundacje filantropijne patrzyły szeroko i długofalowo i wspierały przede wszystkim mniejsze organizacje, dając im paliwo do działania – mówi Przemysław Pohrybieniuk.