Firmy szkoleniowe prześcigają się w wymyślaniu nowych opakowań dla produktów lekko zatęchłych. Ze zdumieniem odkryłem, że coaching to zespół metod, których można się nauczyć. W pewnym sensie tak, ale przypomnijmy, że coach to po angielsku trener. A trener to osoba doświadczona w swojej dziedzinie (np. w piłce nożnej), przekazująca — po latach indywidualnych sukcesów i nabierania doświadczenia — swoją wiedzę adeptom. Ma zatem wiedzę, ale przede wszystkim doświadczenie. Trudno wyobrazić sobie trenera piłkarskiego tylko z teoretyczną znajomością piłki nożnej.
Na rynku jest wiele kursów tzw. life coachingu. Mają uczyć (czasem bardzo młodych ludzi) doradzania, jak można zmienić swoje życie. Kilka książek, kilkanaście dni zajęć i już jest nowy life coach. Także tzw. business coach, czyli doradca rozwoju zawodowego, może nie mieć żadnych doświadczeń zawodowych, by uzyskać dyplom i prowadzić szkolenia. To byłoby dość wesołe, gdyby nie było przerażające. Drogi rozwoju zawodowego i osobistego mają wskazywać ludzie z wiedzą teoretyczną, bez praktyki, którą można uzyskać jedynie dzięki życiowym dokonaniom. Absurd.
Nie lepiej jest z mentoringiem. Mentor, kiedyś zwany mistrzem, ma być wzorem, niemalże guru, dla ucznia, pobudzającym go do refleksji nad jego życiem, poszerzającym świadomość, zachęcającym do samodzielnego myślenia, kierowania się rozumem i sercem. Ale do tego — znowu — potrzebne są doświadczenia życiowe i zawodowe oraz dorobek w postaci publikacji, które zweryfikowali czytelnicy i recenzenci. Nie miałbym odwagi nazwać siebie mentorem, choć mam za sobą lata pracy w biznesie na wysokich stanowiskach, wieloletnie doświadczenie jako terapeuta, trener rozwoju osobistego i zawodowego, a także autor trzech wysoko ocenionych przez czytelników i fachowców książek.
Na szczęście dzisiaj najważniejszy jest głos klienta, a ten coraz częściej chce wiedzieć, z kim pracuje. Czy z człowiekiem świeżo po studiach, z nikłym doświadczeniem, nie najlepiej radzącym sobie z sobą samym, czy też z doświadczonym mentorem. Dojrzewamy i papierek z pieczątką nawet znanej szkoły przestaje nam wystarczać. Kiedyś „chęć szczera” czyniła oficera, potem dyplom kursu lub uczelni kreował mędrca. Dziś nie dajemy się nabrać na te sztuczki. Szukamy rzeczywistych autorytetów.
Mirosław Słowikowski
współzałożyciel zespołu niezależnych trenerów i doradców TiM Training Poland