Comperia z energią na podróże

Karol JedlińskiKarol Jedliński
opublikowano: 2014-10-20 00:00

Porównywarka ofert banków zaczyna intensywną mutację. Na tapetę trafią ceny prądu, wycieczek czy internetu.

Gdzie chce być Comperia, która właśnie znalazła się na drugim miejscu rankingu Deloitte, obejmującego najszybciej rozwijające się innowacyjne firmy w regionie? Wystarczy wpisać w przeglądarkę internetową adres: MoneySuperMarket.co.uk.

To spółka, która zarabia niemal 50 mln GBP rocznie przy kapitalizacji blisko 1,1 mld GBP. Polska Comperia idzie w jej ślady, co jakiś czas odrabiając swoje lekcje na lokalnym rynku. Ostatnia kampania telewizyjna biznesu wyrosłego na porównywarce produktów bankowych pochłonęła 0,8 mln zł, jednak Bartosz Michałek, prezes spółki, już wie, że w najbliższym czasie na mały ekran nie wyda ani grosza.

— Wzrost odwiedzin naszej strony w czasie emisji reklam wynosił do 100 proc. Mniej, niż zakładaliśmy. Policzyliśmy, że telewizja daje nam długofalowe korzyści wizerunkowe, ale reklama w internecie na krótką metę będzie efektywniejsza — tłumaczy Bartosz Michałek.

Działająca od 7 lat Comperia na razie nie gromadzi wielkiej widowni na swojej stronie internetowej, lecz szatkuje widownię na setki mniejszych i większych serwisów korzystających z jej wtyczek. Odpuściliśmy sobie on-line — takie stwierdzenie w ustach prezesa internetowej spółki brzmi zadziwiająco. Comperia, podobnie jak m.in. Rankomat (jego rozwój pochłonął około 10 mln zł), modyfikuje model biznesowy w segmencie porównywarek ubezpieczeniowych. Tak jak porównywarka usług finansowych on-line działa w najlepsze, tak ubezpieczenia to wciąż biznes bardziej off-line — rynek sprzedaży direct w zeszłym roku spadł.

— W segmencie ubezpieczeń mamy własne call center i sieć agentów korzystających z naszej autorskiej aplikacji. Koncentrujemy się jednak na wdrożeniach aplikacji w multiagencjach, zrzeszających nawet po kilka tysięcy agentów w każdej z organizacji — mówi Bartosz Michałek. Aplikacja pozwala agentowi porównywać ubezpieczenia w trybie on-line, a także korzystać z innych ofert Comperii.

Największe agencje za każde wdrożenie płacą poniżej 100 zł miesięcznie, a giełdowa spółka dzięki temu jest już na urządzeniach 3 tys. agentów. To jednak nic w porównaniu z 8 mln decyzji, które rocznie podejmują Polacy w związku ze zmianą lub przedłużeniem abonamentu na komórki. Tu centrum przyciągania do porównywarki ofert telekomów ma być zakupiony niedawno za 2,55 mln zł Telepolis.pl.

Ponadmilionowa widownia Telepolisu ma być kuszona kolejnymi porównywarkami. Osią przychodów Comperii będzie bliskość z sektorem bankowym. Według informacji „PB”, Comperia przy akcji marketingowej wartej niecałe 2 mln zł jest w stanie w kilka tygodni zebrać z rynku ponad 100 mln zł depozytów na lokatach w promowanym banku. Obecnie prowadzi wartą 2,3 mln zł kampanię dla Meritum Banku.

Jednak Telepolis też ma swoje ambicje.

— W niedalekiej przyszłości na Telepolis będziemy mogli dodać zakładkę do porównywania np. ofert dostawców telewizji czy internetu. Dążymy do tego, by pojawiły się też tam promocje dostępne tylko z poziomu naszych serwisów — mówi Bartosz Michałek.

Kolejnymi krokami będą porównywarki cen energii (dotychczas cała para dostawców prądu idzie w fizyczną akwizycję) czy nawet… wycieczek zagranicznych. Przywoływany MoneySuperMarket porównuje nie tylko ceny energii czy podróży, ale także sprzętu IT oraz ubrań, tym samym krok po kroku wchodząc nieco w buty klasycznych porównywarek cen i sklepów internetowych. Tu jednak trzeba mieć pieniądze na marketingowy przytup: MoneySuperMarket reklamuje się w brytyjskiej telewizji spotem z raperem Snoop Doggiem. Comperia na razie będzie śpiewać ciszej. Byle bez fałszu.