Czarna prawda o Biel Capital

Dawid Tokarz
opublikowano: 2009-01-08 00:00

Biel Capital miał wchodzić

PB" ostrzega przed przestępcami Biel Capital to firma doradcza powszechnie znana na rynku kapitałowym. Niewielu wie jednak, że jej właściciele to skazani przez sąd oszuści.

Z kim na giełdę? Takie pytanie dwukrotnie zadał "Parkiet", organizując ranking doradców finansowych, pomagających spółkom przy ofertach publicznych. W styczniu 2008 r. Biel Capital (BC) uplasował się na II miejscu. Pół roku później był już na czele, razem z renomowanym BRE Corporate Finance.

Zatem z BC na giełdę? W trosce o reguły, jakie powinny obowiązywać na rynku kapitałowym: odradzamy. Jak wynika z naszego dziennikarskiego śledztwa, krakowska firma jest de facto bankrutem, a kontrolujący ją małżonkowie Tomasz Biel z żoną to skazywani prawomocnymi wyrokami oszuści, unikający spłacania długów. Dość powiedzieć, że rok temu komornik zlicytował nawet ich mieszkanie…

Długi, długi, długi

— BC miał nam pomagać przy wejściu na GPW, ale ostatecznie wycofaliśmy się z tego pomysłu. Tomasz Biel zamówił jednak u nas sprzęt komputerowy za ponad 30 tys. zł. I do dziś nie zapłacił! A choć i jego, i żonę wpisaliśmy do rejestru dłużników, oni wciąż działają — oburza się Andrzej Koncewicz, prezes Computer Plus Kraków.

Oburzonych jest więcej. Choćby Beef San, któremu BC doradzał przy jednej z emisji akcji. Po jej uplasowaniu Tomasz Biel pożyczył od giełdowej spółki 20 tys. zł i do dziś ich nie spłacił.

Na pieńku z małżeństwem Bielów mają też administratorzy budynków, w których mieściły się siedziby ich spółek.

— Pan Biel zwinął majdan w nocy i uciekł nie płacąc. Ostatnio dzwonił, że przyjedzie i osobiście ureguluje zaległość. Czekałam do późnego wieczoru. Na marne — narzeka Ewa Mirota-Kowanek z krakowskiego Cechu Rzemiosł Różnych, które wynajmowało biura dla BC po uruchomieniu firmy w 2004 r.

Skłonność do luksusu

Jak ustaliliśmy, państwo Biel wyprowadzali się, nie płacąc czynszu, także z innych miejsc, w których mieściły się ich firmy oraz sklepy z odzieżą. Z długami zostawili też obsługujących ich prawników.

— Ponad rok próbujemy odzyskać kilkanaście tysięcy złotych. Bez skutku, bo i spółki państwa Biel, i oni sami rzekomo nie mają majątku. A tymczasem widziałam ich w ekskluzywnym nadmorskim hotelu ze SPA — słyszymy w jednej z krakowskich kancelarii.

Ekskluzywne hotele Tomasz Biel lubi od czasu założenia pierwszej firmy: Grupy Retro.

— Kiedy okazało się, że bez wiedzy pozostałych wspólników wydaje pieniądze spółki na hotele, szybko z niej wyszedłem — wspomina Adam Chłobowski, krótko udziałowiec Grupy Retro.

Inny niezadowolony kontrahent był tak zdeterminowany, że w 2002 r. zamieścił w internecie podpisaną notkę: "Ostrzegam jeszcze raz drukarnie, naświetlarnie, studia DTP przed oszustem. Nazywa się Tomasz Biel, działa razem z żoną Beatą Kwaśniak-Biel. Nie znam aktualnej nazwy firmy, ponieważ kiedy tylko narobi długów, nie zapłaci za druk itp., to natychmiast zmienia nazwę (…)".

Sądowy maraton

Oszust? Nie za mocne słowo? Nie. Udało nam się ustalić, że Tomasz Biel pierwszy raz skazany został już w 1995 r.: przez sąd w Tarnowie — za tzw. zagarnięcie mienia społecznego — na 450 zł grzywny. W 2000 r. zaś (z tego samego paragrafu: za realizowanie czeków bez pokrycia na szkodę jednego z banków) — na rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata i 1 tys. zł grzywny. Dwa lata później oszustwo na szkodę innego banku (założył w nim rachunek, zrobił debet na prawie 13 tys. zł i go nie spłacił) kosztowało go osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata i 800 zł grzywny. W 2006 r. z kolei dostał 1500 zł grzywny za udaremnianie inspekcji pracy (odmawiał stawiania się na wezwania Państwowej Inspekcji Pracy). W tym samym roku razem z żoną skazani też zostali za oszustwo polegające na tym, że na przełomie 2003 r. i 2004 r. wzięli od jednej z firm wyroby gastronomiczne (głównie ryby) za ponad 13,5 tys. zł i… nie zapłacili. Dostali po 3 tys. zł grzywny. Przy tej okazji Tomasz Biel mógł trafić za kratki, bo sąd miał prawo odwiesić wcześniejszy wyrok za inne oszustwo. Nie zrobił tego, bo — jak ustaliliśmy — dysponował jego nieaktualną tzw. kartą karną.

Zarówno o te perypetie z prawem, jak wiele innych spraw chcieliśmy Tomasza Biela zapytać. Mimo początkowych obietnic — definitywnie odmówił nam udzielenia jakichkolwiek informacji czy komentarzy.

O bankrucie, który chciał na giełdę

Biel Capital miał wchodzić

na New Connect.

A jest bankrutem, którego

majątek jest ponad dziesięć razy mniejszy niż długi!

Takie przynajmniej wnioski płyną ze sprawozdania nadzorcy wyznaczonego przez sąd rozpatrujący wniosek giełdowego Cash Flow (CF) o upadłość Biel Capital (BC). Zgodnie z dokumentem, do którego dotarliśmy, już na koniec sierpnia 2008 r. majątek Biel Capital (BC) był wart jedynie 213,6 tys. zł, a zobowiązania aż 2,43 mln zł. Choć nadzorca stwierdził, że "dalsza działalność gospodarcza spółki, prowadzona w oparciu o jej majątek oraz zgodnie z przepisami prawa wydaje się niemożliwa", sąd nie ogłosił upadłości BC. Powód? Krakowska spółka nagle spłaciła około 40 tys. zł, jakie była winna CF.

Tak samo zrobiła kilka lat wcześniej, kiedy o pieniądze upominali się Andrzej Przewoźnik i Paweł Sobkiewicz, dziś prezes i wiceprezes Domu Maklerskiego Capital Partners. Jako osoby fizyczne pracowali dla BC przy dwóch projektach — i nie dostali wynagrodzenia. Kiedy egzekucja okazała się nieskuteczna, złożyli wniosek o upadłość BC. I od razu pieniądze otrzymali.

Kolejny raz manewr polegający na spłacie tego wierzyciela, który wystąpi o upadłość, może się już jednak BC nie udać. Konta spółki są zajęte przez komornika: ten, w imieniu kilkunastu wierzycieli, próbuje odzyskać kilkaset tysięcy złotych. BC od miesięcy nie odprowadza też składek ZUS i podatków: PIT za pracowników, VAT i CIT (w sumie zaległości te to około 1 mln zł). Nie tworzy też rezerw, co — zdaniem nadzorcy sądowego — jest naruszeniem ustawy o rachunkowości. Długów nie regulują też firmy, w których BC ma udziały: Biel Audyt i Biel Public Relations.

To te trzy firmy miały być podstawą holdingu firm, zaprojektowanego przez małżeństwo Biel i zajmującego się doradztwem kapitałowym, usługami księgowymi i PR. Tomasz Biel w mediach zapowiadał dynamiczny ich rozwój, rozważał nawet wejście na New Connect. Tyle że BC co rok miała ujemny kapitał własny, a akta rejestrowe wszystkich trzech spółek roiły się od pism od komorników i wierzycieli.

Na sytuację BC duży wpływ miały dwie decyzje małżonków Biel. W grudniu 2007 r. przegłosowali na walnym, że — poza pensjami — będą dostawać wynagrodzenia "z tytułu powołania do pełnienia funkcji": żona Tomasza Biela — 120 tys. zł, a on sam — 96 tys. zł rocznie. W marcu 2008 r. Tomasz Biel podpisał zaś z BC wartą 1 mln zł umowę czteroletniego najmu znaku towarowego "Biel". Zaliczkę (wartą 550 tys. zł) spółka zapłaciła zaraz po podpisaniu umowy. I to ją ostatecznie pogrążyło. Kosztem niezaspokojonych wierzycieli.

Kariera długami pisana

Z CV, które przedstawia Tomasz Biel, wynika, że w latach 1992-97 jako dziennikarz ekonomiczny był związany m.in. z "Gazetą Krakowską" i "Gazetą Bankową". Potem przez prawie dwa lata doradzał zarządowi Domu Maklerskiego BGK. Jednocześnie wraz z kilkoma osobami założył Grupę Retro, zajmującą się m.in. drukowaniem raportów rocznych dużych spółek. Już w 1999 r. firma ta przestała regulować długi i stanęła na skraju bankructwa. Choć na papierze istnieje do dziś, de facto nie działa od lat.

Podobnie jak założona w 2000 r. — już razem z żoną — Expertia. Faktycznie prowadziła działalność rok; później jej aktywność ograniczyła się do płacenia grzywien za nieskładanie w sądzie rocznych sprawozdań finansowych.

Niewiele lepiej skończyły sklepy z odzieżą, które prowadzili państwo Biel.

— Wzięli towar i nie zapłacili... Nie odzyskaliśmy ani pieniędzy, ani towaru, bo ten został zajęty przez właściciela nieruchomości, któremu też nie płacili. Egzekucja trwa pięć lat i z ponad 40 tys. zł uzyskaliśmy kilkaset złotych — mówi menedżerka jednej z pokrzywdzonych firm odzieżowych, do których dotarliśmy (wśród nich są m.in. giełdowe LPP i Masters).

Mimo tych niepowodzeń małżonkowie Biel spróbowali jeszcze raz, zakładając w 2004 r. Biel Capital, a dwa lata później — Biel Audyt i Biel Public Relations. I znów pozostają z długami.

Dawid

Tokarz