Czas dorzucić surowce do portfela

Jagoda Fryc
opublikowano: 2015-10-25 22:00

Kto po wyborach utworzy w Polsce rząd, przesądzone nie jest. Pewne jest natomiast, że rynek surowców — w odróżnieniu od złotego, obligacji czy akcji — na rezultaty głosowania pozostanie niewzruszony

Rynek, na którym ceny są najniższe od kilku lub nawet kilkunastu lat, jest blisko przesilenia — przekonują niektórzy eksperci. Za tymi radami idą pieniądze inwestorów i decyzje firm zarządzających aktywami.

Miesiąc temu TFI PZU uruchomiło nowy fundusz surowcowy, który zdołał w relatywnie krótkim czasie przyciągnąć do portfela 30 mln zł. Tydzień temu polowanie rozpoczęło także TFI Allianz. Być może zachęcili ich rywale. Bo to, że ropa, złoto czy miedź traciły na wartości, nie oznacza wcale, że nie można było na tym rynku zarobić. W niespełna dwa lata Open Finance Surowcowy FIZ zyskał prawie 24 proc.

Będzie źle, czyli dobrze

Tomasz Wronka, zarządzający funduszami Skarbca TFI, zwraca uwagę, że na większości rynków, zaczynając od ropy, poprzez metale czy zboża nadpodaż ściera się z relatywnie słabym popytem i wysokimi zapasami. Towarzyszy temu spadek w kosztach produkcji oraz deprecjacja walut państw eksportujących surowce, co nie sprzyja szybkiemu dostosowaniu podaży przez producentów. Mimo to specjalista ze Skarbca TFI dostrzega potencjał do zarobku.

— Z poszczególnych surowców w kolejnych kwartałach najlepiej powinna zachowywać się ropa. Utrzymywanie się cen na niskich poziomach automatycznie wymusza zmniejszenie wydobycia na producentach, bazujących na drogich w eksploatacji, niekonwencjonalnych źródłach. Tendencje te widoczne są przede wszystkim w USA, gdzie aktywność tamtejszych producentów ropy spadła dramatycznie. Zakładając umiarkowany wzrost popytu na ropę i utrzymanie wydobycia na obecnych poziomach, oczekiwałbym lepszego zbilansowania w kolejnych kwartałach, co przełoży się na wzrost cen ropy Brent i WTI w kierunku 60-70 USD za baryłkę — prognozuje Tomasz Wronka.

Wtóruje mu Paweł Grubiak, członek zarządu Superfund TFI, który dodatkowo dostrzega też sygnały optymizmu na rynku złota, wywoływane zmniejszającą się szansą na grudniową podwyżkę stóp procentowych w USA.

— Niekorzystna sytuacja w gospodarce światowej oraz gorsze dane z USA to czynniki, które opóźniają decyzję Fedu o zacieśnieniu polityki monetarnej. Taka sytuacja jest korzystna dla kupujących na rynku złota. Istnieje więc duża szansa na to, że zarówno na rynku ropy naftowej, jak i na rynku złota jesteśmy obecnie w przełomowym punkcie — możliwe, że spadki zostały już zakończone — dodaje Paweł Grubiak.

Ekspert zaznacza jednak, że nie oznacza to jeszcze rychłej zwyżki, jednak zwiększa szansę na stabilizację cen i ukształtowanie dna, które w horyzoncie kilkumiesięcznym może stać się bazą pod odbicie. Długoterminowi inwestorzy mieliby więc dobrą okazję do zakupów.

— Podobnie jest z innymi surowcami. Na rynku miedzi przedsiębiorstwa wydobywcze zaczęły ograniczać wydobycie. Na rynku cukru w nadchodzącym sezonie po raz pierwszy od kilku lat ma pojawić się deficyt. Trudniejsza sytuacja jest jednak na rynkach innych towarów rolnych: w przypadku zbóż wciąż mamy do czynienia z dużymi zapasami i zapowiedziami kolejnych dobrych zbiorów, przez co szanse na wzrost maleją. Również ceny kakao czy bawełny mogą spadać ze względu na niekorzystne uwarunkowania fundamentalne — wylicza Paweł Grubiak.

Ile funduszy, tyle strategii

Dla inwestorów, którzy nie mają wystarczająco dużo wiedzy lub czasu, by samodzielnie inwestować w surowce, krajowe i zagraniczne TFI przygotowały zróżnicowaną ofertę — począwszy od funduszy opartych na konkretnym surowcu (np. złocie), skończywszy na produktach inwestujących w szerokie spektrum towarów (surowce energetyczne, metale, towary rolne).

Przed zakupem jednostek warto spojrzeć na benchmark, który podpowie nam, z jakimi surowcami możemy mieć do czynienia. Najpopularniejsze są trzy indeksy: Reuters/Jefferies CRB, S&P Goldman Sachs Commodity i Dow Jones UBS Commodity. W pierwszym z nich dominują surowce energetyczne (70 proc.), ostatni ma największy udział metali szlachetnych i przemysłowych. Każdy z oferowanych produktów różni się też strategią inwestycyjną.

TFI najczęściej kupują akcje spółek surowcowych, wychodząc z założenia, że zyski takich firm powinny podążać za cenami towarów. Przykładem jest Franklin Templeton i PKO TFI. Fundusze kupujące akcje spółek surowcowych, dzięki dźwigni operacyjnej tych firm, mogą przynosić wyższy zysk niż same surowce. Tak się działo w ostatnim miesiącu, kiedy złoto podrożało o 2,6 proc., a PKO Akcji Rynku Złota zarobił prawie 10 proc.

Część zarządzających oprócz akcji inwestuje także w ETF, których celem jest odzwierciedlenie wybranego indeksu rynków towarowych. Tego typu strategię stosują m.in. BPH Globalny Żywności i Surowców oraz Skarbiec Rynków Surowcowych. Najbliżej surowców są jednak ci, którzy wykorzystują kontrakty terminowe. Tu zysk uzależniony jest od tego, czy ceny instrumentu bazowego (np. platyny) poruszają się zgodnie z kierunkiem zajmowanej pozycji.

Fundusz zarabia też na odsetkach od depozytu zabezpieczającego. Nierzadko stopa zwrotu wzmacniana jest dźwignią. Funduszami opartymi na takiej strategii są np. Quercus Gold czy Investor Gold, które w ostatni miesiąc zarobiły odpowiednio 2,9 oraz 3,9 proc. Nowy produkt ze stajni TFI PZU stosuje wszystkie wymienione strategie, a więc kupuje zarówno akcje, wykorzystuje kontrakty terminowe, jak i fundusze ETF. Allianz Surowcowy zapoluje wyłącznie na spółki wydobywające surowce.