Czy model liberalny wciąż jest najlepszy?

Stanisław Albinowski
opublikowano: 2001-10-26 00:00

Po obu stronach Atlantyku toczy się od kilku lat batalia propagandowa, która zmierza do narzucenia Staremu Kontynentowi przekonania o „wyższości” amerykańskiego, liberalnego systemu rynkowego nad europejskim modelem społecznej gospodarki rynkowej.

W minionych dekadach spór między zwolennikami gospodarki socjalistycznej i rynkowej obracał się wokół pytania: co jest lepszym regulatorem gospodarki — plan czy rynek. Obecnie prawa rynku działają niemal wszędzie, ale z różnymi wynikami. W dobie globalizacji siła robocza i kapitał są mobilne. Zakłada się więc milcząco dominujący wpływ sfery instytucjonalnej na gospodarkę, a pytanie brzmi: jaki model instytucji życia gospodarczego i społecznego zapewnia większy ekonomiczny sukces (performance).

Literatura przedmiotu obejmuje już wiele pozycji, ale wywody te, prowadzące z reguły do wniosku o wyższości systemu amerykańskiego nad europejskim, nie zostały poparte badaniami empirycznymi. Innymi słowy: są to tylko hipotezy, których zasadności nikt nie zweryfikował. I tego właśnie zadania podjął się profesor Thomas Gries z Uniwersytetu w Paderborn, który w obszernej rozprawie („Wirtschaftsdienst”, 2001 nr 8) analizuje, jak w trzech podokresach ostatnich 40 lat kształtowało się pięć standardowych wskaźników sukcesu ekonomicznego w dwóch parach krajów: Stany Zjednoczone i Kanada z jednej oraz Niemcy i Austria z drugiej strony. Badania te uzupełnia weryfikacja efektów „instytucjonalnej rewolucji”, przeprowadzonej w Wielkiej Brytanii przez premier Margaret Thatcher w latach 1979-1990.

W oparciu o ogromny materiał statystyczny profesor Gries dowodzi, że Stany Zjednoczone i Kanada mają przewagę nad Niemcami i Austrią jedynie pod względem wielkości produktu krajowego brutto na jednego mieszkańca w całym badanym okresie, a pod względem dynamiki produktu — tylko w latach 1995-1999. W sferze bezrobocia Stany Zjednoczone w ostatnich pięciu latach były „lepsze” niż Niemcy, natomiast Austria cały czas ma tu przewagę nad Amerykanami. W zakresie trzech pozostałych wskaźników — godzinowa wydajność pracy, jej dynamika i stopa inflacji — Niemcy i Austria są wyraźnie lepsze od USA i Kanady. Wniosek: Stany Zjednoczone nie stanowią w żadnym razie jedynego „modelu sukcesu” w systemie gospodarki rynkowej. A ponieważ to nie różnice instytucjonalne decydują o sukcesie lub niepowodzeniu — nie ma żadnych podstaw, by jakiemuś krajowi zalecać przejmowanie systemów instytucjonalnych, które powstały w innych krajach i innych warunkach.

Podział dochodów nie stanowi wykładnika „performance”, ale na pewno jest istotnym warunkiem trwałości sukcesu gospodarczego: zarówno spłaszczony rozkład dochodów (urawniłowka), jak i nieuzasadniona ekonomicznie nierówność podziału dochodów wywierają, choć w różny sposób, niekorzystny wpływ na gospodarkę i na konsolidację społeczną. Profesor Thomas Gries wykazuje, że rozmiary nierówności dochodów, generowane przez liberalne systemy Stanów Zjednoczonych i Kanady, są wiele większe od tych, które istnieją w społecznych gospodarkach rynkowych Niemiec i Austrii.

Powtórkę liberalnej rewolucji pani Margaret Thatcher w Polsce profesor Jan Winiecki zalecał Leszkowi Millerowi jeszcze przed wyborami. Z treści wczorajszego exposé w Sejmie wynika, że premier zignorował tę radę. Wykres ukazuje efekty eksperymentu „żelaznej damy” w kraju tak bogatym, jak Wielka Brytania. Czy ktokolwiek może sobie wyobrazić, że brytyjskim wzorem stopa bezrobocia w Polsce, przez następne 15 lat, mogłaby być dwukrotnie wyższa od obecnej?!