W dobie pandemii koronawirusa – ale nie tylko z jej powodu – wiele spółek z ograniczoną odpowiedzialnością czy akcyjnych, a także innych podmiotów gospodarczych, traci zdolność finansową i możliwość regulowania zobowiązań. Dla firm znajdujących się w kłopotach z przyczyn niezwiązanych (albo związanych w niewielkim stopniu) z COVID-19 wsparcie z tarcz antykryzysowych nie jest dostępne. W niejednym przypadku nie pozostaje nic innego, jak ogłosić bankructwo, czego prawo wręcz wymaga, gdy firma staje się niewypłacalna. Niedopełnienie tego obowiązku wiąże się z sankcjami.

„Kto, będąc członkiem zarządu spółki albo likwidatorem, nie zgłasza wniosku o upadłość spółki handlowej, pomimo powstania warunków uzasadniających według przepisów upadłość spółki, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku” – brzmi art. 586 Kodeksu spółek handlowych. Eksperci firmy doradczej Lege Advisors zwracają uwagę, że sąd może dodatkowo zakazać prowadzenia działalności gospodarczej osobie zobowiązanej do złożenia wniosku o ogłoszenie upadłości, która się od tego uchyla.
Anna Białek, ekspert Fundacji Centurion, przypomina natomiast, że jeżeli upadłość ogłasza osoba prawna, wniosek może złożyć każdy, kto jest uprawniony do reprezentowania jej interesów.
Błąd obarczony karą
Do wszczęcia postępowania nie jest uprawniona wyłącznie niewypłacalna firma, czyli dłużnik, ale też każdy z jego wierzycieli. Prawo upadłościowe wyznacza dłużnikowi konkretny termin, w jakim musi złożyć wniosek o upadłość do sądu gospodarczego. Powinien to zrobić najpóźniej w ciągu 30 dni od dnia, w którym wystąpiła podstawa do ogłoszenia upadłości, czyli gdy firma stała się niewypłacalna.
– Przekroczenie terminu jest jednym z częstszych błędów przedsiębiorców narażających ich na odpowiedzialność odszkodowawczą, a w skrajnych przypadkach również karną – mówi Anna Białek.
Nie zawsze zwlekanie z pójściem do sądu wynika z błędu. Niektórzy obawiają się, że nie stać ich na proces albo oceniają siebie za zrujnowanych w tak wysokim stopniu, że wątpią w jakiekolwiek szanse na ogłoszenie upadłości.
– O tym decyduje sąd. Prawdą jest, że odrzuci on wniosek, jeżeli stan majątkowy dłużnika okaże się zbyt mały, aby mógł pokryć koszty postępowania sądowego. Celem ogłoszenia upadłości jest bowiem przede wszystkim zaspokojenie wierzycieli. Posiadanie nikłego majątku z góry przesądza o braku takiej możliwości – przyznaje ekspertka Fundacji Centurion.
Prawo upadłościowe stanowi: „Sąd oddali wniosek o ogłoszenie upadłości, jeżeli majątek niewypłacalnego dłużnika nie wystarcza na zaspokojenie kosztów postępowania lub wystarcza jedynie na zaspokojenie tych kosztów”. Jeśli więc nie ma szans na spełnienie w choćby minimalnym stopniu roszczeń wierzycieli, w interesie których jest wszczynane postępowanie upadłościowe, to faktycznie może się wydawać, że nie ma sensu prowadzenie takiego procesu. Nie przyniesie on bowiem rezultatów, którym ma służyć.
Im później, tym gorzej
– Z naszych doświadczeń wynika, że szacunkowa wartość nieobciążonego majątku, jakim powinna dysponować spółka, składając wniosek o upadłość, to minimum kilkadziesiąt tysięcy złotych. Warto też wiedzieć, że w wielu sytuacjach koszty postępowania i inne zobowiązania, które będą musiały być pokryte z masy upadłości, na przykład wynagrodzenia pracowników zatrudnionych w momencie ogłoszenia upadłości, mogą być znacznie wyższe i sięgać setek tysięcy, a nawet milionów złotych – wylicza Norbert Banaszek z Lege Advisors.
Eksperci tej firmy zauważają jednak, że wniesienie wniosku o upadłość, mimo świadomości, że może zostać oddalony, wcale nie jest pozbawione sensu. To jest nawet szczególnie istotne z uwagi na sytuację organu reprezentującego spółkę i jego odpowiedzialność za podejmowane (lub nie) działania.
Zgodnie z Prawem upadłościowym podstawą ogłoszenia upadłości jest niewypłacalność dłużnika, czyli gdy utraci on zdolność do wykonywania wymagalnych zobowiązań pieniężnych. Według przepisów z taką sytuacją mamy do czynienia, jeżeli opóźnienie w wywiązaniu się z tych płatności przekracza trzy miesiące lub gdy przewyższają one wartość jej majątku i stan ten trwa dłużej niż 24 miesiące. Eksperci Lege Advisors zwracają uwagę, że gdy sytuacja finansowa firmy pogarsza się od dłuższego czasu, oddalenie wniosku o upadłość z powodu niewystarczającego majątku może być uznane za niezłożenie wniosku na czas ze wszystkimi tego konsekwencjami. Bywa jednak, że firmy znajdują się w stanie niewypłacalności na skutek incydentalnego, niezależnego od nich zdarzenia. Wtedy tym bardziej należy pójść do sądu, oczywiście z zachowaniem ustawowego terminu, aby uniknąć odpowiedzialności za jego niedochowanie.
– Trzeba wiedzieć, że badając odpowiedzialność zarządu sąd każdorazowo powinien ustalić właściwy termin na złożenie wniosku, uwzględniając sytuację indywidualną spółki – wyjaśnia Norbert Banaszek.
Roszczenia wierzyciela
Dotrzymanie ustawowego terminu ma znaczenie także z innych powodów, wynikających z Kodeksu spółek handlowych.
– Według jego przepisów członkowie zarządu spółki z o.o. odpowiadają solidarnie za jej zobowiązania, gdy egzekucja przeciwko niej okaże się bezskuteczna. Członek zarządu może jednak uwolnić się od odpowiedzialności, jeżeli wykaże, że we właściwym czasie zgłoszono wniosek o ogłoszenie upadłości lub w tym samym czasie wydano postanowienie o otwarciu postępowania restrukturyzacyjnego albo o zatwierdzeniu układu – mówi Szymon Mojzesowicz z Lege Advisors.
Natomiast w spółce osobowej odpowiedzialność wspólników za jej zobowiązania jest solidarna. Jeżeli egzekucja z majątku firmy okaże się bezskuteczna, wierzyciel może prowadzić ją z majątku wspólnika. Podmioty te są bowiem objęte nieograniczoną odpowiedzialnością dłużnika, podobnie jak osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą.
Niedotrzymanie terminu wszczęcia postępowania upadłościowego może być po prostu kosztowne – zarówno z uwagi na wspomniany art. 586 Kodeksu spółek handlowych, jak i na jego przepisy o odpowiedzialności władz spółek czy wspólników za zobowiązania. Ze złożeniem wniosku o ogłoszenie upadłości nie ma co zwlekać ani tym bardziej z tego całkowicie rezygnować.
– Niewątpliwie należy iść do sądu, kiedy jeszcze firma dysponuje majątkiem na przeprowadzenie postępowania. Samo złożenie wniosku, który zostaje przez sąd oddalony ze względu na niewystarczający majątek, nie zapewnia ochrony przed odpowiedzialnością karną i cywilną, co potwierdza orzecznictwo sądów – podkreśla Norbert Banaszek.
Wyjaśnia, że z zaliczki wpłacanej przy składaniu wniosku pokrywane są koszty wynagrodzenia tymczasowego nadzorcy sądowego, który sporządza dla sądu sprawozdanie o majątku i możliwości przeprowadzenia upadłości. Z kwoty tej jest opłacane ogłoszenie w Monitorze Sądowym i Gospodarczym. Czasami zdarza się, że zostaje kilkaset złotych i te pieniądze są zwracane wnioskodawcy.
