Dajcie jeszcze pohandlować

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2022-04-18 20:00

W prawosławnym kalendarzu juliańskim Wielkanoc w Ukrainie i Rosji obchodzona jest tydzień po zachodniej gregoriańskiej.

Na froncie napastniczej wojny Rosji święta naszego obrządku były okresem nieróżniącym się od dni poprzednich. Agresor zawęża obszar działań wojennych do Donbasu oraz wybrzeża Morza Azowskiego, koncentrując siły do ofensywy. Prezydent Wołodymyr Zełenski w kolejnych orędziach do wolnego świata potwierdza, że Ukraina nie wierzy już w żadne deklaracje i papiery, lecz wyłącznie w konkrety – pilne dostawy broni oraz zatrzymanie finansowania Rosji płatnościami za surowce energetyczne. Podczas Wielkanocy przekazał potęgom tworzącym grupę G7 potrzeby budżetu Ukrainy – do choćby załatania niszczone państwo potrzebuje 50 mld USD w tym półroczu.

Również dla Unii Europejskiej święta stały się okazją do zbilansowania pięciu pakietów sankcji. Z jednej strony – restrykcje wobec Rosji oraz wspierającej ją Białorusi rzeczywiście są rekordowe. Z drugiej jednak – wciąż ostrożne, fakultatywne, dziurawe i wchodzące zbyt wolno w życie. Przykładem jest odłożony aż do sierpnia zakaz importowania przez UE rosyjskiego węgla i kopalin stałych, rocznie wartych 8 mld EUR. Obecnie trwają przygotowania do szóstego pakietu. Wśród potencjalnych sektorów bardzo hipotetycznie wymienia się m.in. ropę i gaz. Wymagać to jednak będzie jednomyślności 27 członków UE, w tym m.in. Niemiec oraz uzależnionych od Rosji państw bez dostępu do morza.

U nas w Wielką Sobotę weszła w życie ustawa „o szczególnych rozwiązaniach w zakresie przeciwdziałania wspieraniu agresji na Ukrainę oraz służących ochronie bezpieczeństwa narodowego”. Speckomisarzem obrotu gospodarczego w Polsce stał się nie sąd, nawet nie cały rząd, lecz jednoosobowo Mariusz Kamiński, minister spraw wewnętrznych i administracji. Od wtorku zacznie wpisywać na czarną listę osoby i podmioty, których działalność choćby przez domniemanie może wspierać agresora. Wszystkie ważne poprawki Senatu poszły do kosza. Wpisanie lub ewentualne wykreślenie z listy zależy wyłącznie od łaski/niełaski komisarza w trybie doraźnym i podlega natychmiastowemu wykonaniu. Senat chciał uzupełnienia procedury nadzorem sądowym, i to w szybkim trybie trzydniowym. Władcy uznali jednak takie ucywilizowanie za wraże.

Wśród odrzuconych propozycji Senatu znajdowało się także objęcie zakazem kupowania w Rosji gazu LPG. Tuż przed głosowaniem Sejmu nad tą poprawką rzucił się do kontrataku – oczywiście bez żadnego regulaminowego trybu – wicepremier Jacek Sasin. Przypomniał, że LPG zasila samochody, a także służy w gospodarstwach domowych wszędzie tam, gdzie nie dociera gaz sieciowy. Tylko około 20 proc. LPG produkujemy w kraju, natomiast 65 proc. importujemy z Rosji. Wyeliminowanie tego źródła potrwa miesiące lub wręcz lata – dopiero wtedy zapis ustawowy stanie się realny. W obecnej sytuacji rynkowej zaprzestanie importu uderzyłoby w kilka milionów odbiorców. Dlatego Polska będzie jeszcze zasilała płatnościami Kreml, no może ze stacji znikną hasła reklamowe „LPG dobry, bo z Syberii”. Stanowisko rządu potwierdza, że w kwestii sankcji energetycznych państwa UE w pierwszej kolejności kierują się oczywiście interesami własnych obywateli. Dla rządu niemieckiego nie do przyjęcia jest zaprzestanie dopływu gazu ziemnego bałtyckimi rurami Nord Stream 1, zaś dla polskiego – sprowadzania skroplonego LPG. Jedyną różnicą jest skala finansowa, za płatności niemieckie agresor może kupić oczywiście znacznie więcej rakiet niż za polskie. Bo co do idei – zacytowane w tytule tłumaczenie płynie do Kijowa zarówno z Berlina, jak też z Warszawy.

ZNAK CZASU:
ZNAK CZASU:
Jeszcze niedawno takie hasło o syberyjskim LPG na polskich stacjach paliwowych miało przyciągać klientów podobnie, jak np. sprzedawanie chemii gospodarczej pochodzącej wprost z Niemiec.
Agencja Wschod / Forum