W XXVIII debacie "Strategie rynkowe TFI" zorganizowanej przez PAP Biznes udział wzięli przedstawiciele TFI PZU, Opoka TFI, Pekao TFI, NN TFI i Skarbiec TFI.
Radosław Cholewiński, członek zarządu Skarbca TFI, powiedział, że nie da się wygrać z inflacją, mając w portfelu tylko bezpieczne aktywa.
"Jeśli chodzi o tych inwestorów, którym zależy na bezpieczeństwie, to teraz najrozsądniejszym rozwiązaniem są fundusze obligacji krótkoterminowych. Jeśli mamy stopy procentowe najwyższe od dwudziestu lat, to trzeba z tego korzystać. Jeżeli ktoś chce bezpieczeństwa – fundusze inwestujące w rozwiązania krótkoterminowe. Jeśli ktoś jest gotowy na większe ryzyko, to oprócz obligacji krótkoterminowych, w portfelu należy mieć akcje zdywersyfikowane – zagraniczne i polskie, różne segmenty. Jeśli chodzi o obligacje długoterminowe, to ich czas jeszcze nadejdzie, ale w najbliższym czasie możemy mieć do czynienia ze zmiennością (...) Może teraz przyjdzie moment dla długoterminowych obligacji, które w ciągu ostatnich dwóch lat były pod znaczącą presją, ale trzeba uważać na falstart. By ogłosić ten moment, potrzebowałbym zmiany w polityce banków centralnych" - powiedział.
"Na rynku obligacji kryzys energetyczny spowodował inflację, a przynajmniej jest jedną z jej istotnych przyczyn. Pewnie tak długo, jak nie nastąpi rozładowanie tego kryzysu, w postaci trwałych spadków do poziomów niższych niż rok temu, to trudno mówić o szansie na zmianę trendu na rynku stopy procentowej. Ta zmiana może nastąpić za kilka miesięcy, ale rozładowanie konfliktu energetycznego jest niezbędnym warunkiem rozładowania napięcia na rynku długu (…) Moim zdaniem ilekroć na rynkach akcji i długu spadała premia za ryzyko, to wychodził bank centralny, najczęściej Fed, z komunikacją tak jastrzębią, że nadzieje na wzrosty na giełdach i spadki rentowności obligacji po prostu pryskały" - dodał.
Bartłomiej Chyłek, dyrektor zespołu analiz NN Investment Partners TFI, wskazywał, że w krótkim terminie zaleca defensywny portfel.
"W ostatnich rekomendacjach zmniejszyliśmy ekspozycję na rynek surowcowy na alokacji 10 proc. portfela. W dalszej części mamy komponent obligacji krótkoterminowych z dużą ekspozycją na zmienny, rosnący WIBOR, rzędu 20-30 proc.. Reszta portfela w fundusz stabilnego wzrostu (…) W dłuższym horyzoncie komponent surowcowy zwiększylibyśmy do 20-25 proc., komponent funduszu stabilnego wzrostu zamienilibyśmy na fundusz zrównoważony, a obligacje krótkoterminowe na długoterminowe" - powiedział.
"Na koniec sierpnia nastąpiło ochłodzenie na rynku po wystąpieniu prezesa Fedu Jerome’a Powella w Jackson Hole. Ostatnie wystąpienie po posiedzeniu Fedu też było bardziej jastrzębie, niż rynki akcji i długu, się spodziewały. Widzieliśmy gigantyczne ruchy na 10-letnich obligacjach USA. W ostatnich kilkunastu latach Fed obserwował reakcję rynkową, więc teraz jest pytanie, czy bankierzy nie uznają, że trochę przesadzili z agresywną komunikacją. Dopóki takie komentarze się nie pojawią się na rynku, to jest ryzyko, że dolar będzie się umacniał do innych walut" - dodał.
Według Piotra Dmochowskiego, wiceprezesa TFI PZU, podejście pasywne polecane jest dla mniej zaawansowanych inwestorów.
"Dłuższy termin jest determinantą przy strategii aktywnej. Natomiast dla inwestorów mniej zaawansowanych rozsądniejsze jest pasywne podejście, z takim przemodelowaniem portfela, który nie tylko bierze pod uwagę standardowe podejście 60/40. Być może warto jest doważyć surowce i inflacyjne obligacje jako zabezpieczenie przed inflacją. (...) Obligacje długoterminowe również są elementem portfela, który powinien stanowić w długim terminie jego znaczącą część. Warto przypominać inwestorom, że trudno jest w tym momencie trafiać w punkt, jeśli chodzi o inflacje lub dołek na giełdach. Warto próbować grać na długofalowych trendach, w które wierzymy" - powiedział.
"To, na co czekamy, to moment, gdy banki centralne skapitulują w pewnym sensie i wskażą, że jednak ta głęboka recesja nie jest akceptowalna. (...) Możemy sobie wyobrazić sytuację, że cena surowców energetycznych będzie wysoka, a mimo wszystko długofalowy trend napływu aktywów i związany z zieloną transformacją, czy szerzej ESG, będzie również podnosił wycenę tych aktywów" - dodał.
Według Macieja Pieloka, dyrektora ds. strategii inwestycyjnej Pekao TFI, przy inwestowaniu w warunkach niepewności, warto mieć poduszkę bezpieczeństwa, zbudowaną na trudniejsze czasy.
"Ku takiemu podejściu mogą się nadawać fundusze dłużne krótkoterminowe, ale też lokaty, konta oszczędnościowe, obligacje detaliczne indeksowane inflacją – to są świetni kandydaci, by w takim portfelu się znaleźć. Nie żyjemy jednak tylko tu i teraz, ale dążymy do celów finansowych w dłuższym terminie, gdzie widziałbym akcje globalne, gdzie zawiera się już 10 proc. akcji z rynków wschodzących, a także obligacje globalne - korporacyjne i skarbowe" - powiedział.
"Trudno wyobrazić sobie sytuację, by z długoletnią inflacją poradzić sobie tylko z obligacjami długoterminowymi w portfelu. Akcje z domieszką surowcową wydają mi się niezbędne, aby rozmawiać o długoterminowym pomnażaniu swoich oszczędności powyżej stopy inflacji" - dodał.
Zdaniem Tomasza Tarczyńskiego, prezesa Opoka TFI, w ostatnich trzech miesiącach nastąpiło dostosowanie na głównych klasach aktywów, z których najatrakcyjniej wyglądają obligacje skarbowe.
"Krótkoterminowo mamy do czynienia z tak gwałtownym zachowaniem rynków na walutach i obligacjach, że do krótkoterminowego przesilenia mamy naprawdę niedaleko. Jesteśmy w otoczeniu inflacyjnym, ono powoduje niestabilność. Jesteśmy też w bessie na różnego rodzaju aktywach finansowych. W długim terminie uważamy, że ten trend jeszcze się nie kończy, ale w krótkim sądzimy, że jesteśmy blisko przesilenia" - powiedział.
"Przy dyskontowaniu recesji, aktywa, które w długim terminie lepiej sobie poradzą zaczynają mieć lepszą cenę. Dlatego trzeba wybrać sobie określone aktywa długoterminowe, które nam się podobają i systematycznie je dokupować. (...) Na rynku surowców spadek cen jest zauważalny, ale to nie zmienia naszej tezy, że trend długoterminowy będzie wzrostowy. Natomiast wydaje nam się, że trend póki co jest spadkowy" - dodał.