Debata prezesów organizowana przez „Puls Biznesu” na zakończenie trwających przez kilka miesięcy badań jakości obsługi bankowej i produktów Złoty Bankier już na stałe weszła do kalendarza ważnych wydarzeń sektora finansowego. Z każdym rokiem lista uczestników jest dłuższa. W tym roku do rozmowy zasiadło ośmioro prezesów. Byłoby ich więcej, gdyby nie fakt, że tego samego dnia nadzorcy rynku zaprosili przedstawicieli banków na spotkanie, co wpłynęło na frekwencję oraz czas trwania debaty. Udało się jednak omówić najważniejsze tematy, jakimi żyje sektor, oraz porozmawiać o wyzwaniach i trendach. Nad debatą cieniem kładła się oczywiście kwestia frankowa i spodziewany 15 czerwca wyrok TSUE w sprawie wynagrodzenia za kapitał. Temat zdominował rozmowę, w trakcie której padło wiele bardzo interesujących uwag, spostrzeżeń i kilka ważnych tez.

Główne wyzwania sektora
Zacznijmy jednak od początku — od pytania o główne wyzwania dla sektora w krótkiej i dłuższej perspektywie. Brunon Bartkiewicz, prezes ING BSK, za najważniejszą rzecz, z którą sektor już musi się zmierzyć, uważa oczywiście problem frankowy. W średnim terminie jest to kwestia przejścia rynku ze wskaźnika WIBOR na WIRON.
— Długoterminowo to chyba zmiana fundamentów technologicznych sektora — powiedział Brunon Bartkiewicz.
Leszek Skiba, prezes Pekao, także zwrócił uwagę na technologiczne wyzwania, szczególnie związane z rozwojem sztucznej inteligencji.
— W krótkim terminie są to franki, które z kolei będą miały wpływ i mogą istotnie utrudnić realizację długofalowego programu finansowania gospodarki — stwierdził Leszek Skiba.
Michał Gajewski, prezes Santander Banku Polska, zwrócił uwagę na inny długofalowy skutek tendencji zapoczątkowanych w związku ze sprawami frankowymi — contract risk, czyli brak przewidywalności i pewności podpisanych umów z klientami. Podkreślił, że pogłębiający się regulacyjny trend, zmierzający do zdjęcia ryzyka z klienta detalicznego z tytułu podejmowanych przez niego decyzji finansowych, stanowi poważne zagrożenie dla działalności bankowej.

Elżbieta Czetwertyńska, prezes banku Citi Handlowy, przywołała lekcję z kryzysu bankowego w USA z ostatnich miesięcy, w trakcie którego doszło do gwałtownego odpływu depozytów bankowych.
— W czasach dostępu do banku 24/7 wyzwania z zakresu utrzymania stabilności systemu nabierają innego znaczenia — powiedziała Elżbieta Czetwertyńska.
Dariusz Szwed, p.o. prezes PKO BP, do listy zadań do wykonania poza frankami i WIBOR/WIRON dorzucił jeszcze Ukrainę i plany jej odbudowy ze zniszczeń wojennych oraz rolę Polski i sektora bankowego w tym procesie.
Wątek wojny na Wschodzie podjęła również Beata Daszyńska-Muzyczka, prezes BGK, podkreślając jej fundamentalny wpływ na nasze myślenie o przyszłości — bez pokonania Rosji nie może być mowy o ułożeniu globalnego ładu ekonomicznego, dlatego tak ważna jest pomoc finansowa dla Ukrainy, a także Mołdawii.
Przemek Gdański, prezes BNP Paribas Banku Polska, jest zwolennikiem holistycznego spojrzenia na problemy, które jego zdaniem mają charakter systemowy i sprowadzają się do kwestii jakości, przewidywalności i stabilności otoczenia regulacyjnego.
— Co chwilę pojawia się nowa inicjatywa, czasem znienacka, która istotnie zaburza funkcjonowanie sektora finansowego — powiedział Przemek Gdański.
Z nieco innej, bo klientowskiej perspektywy na wyzwania sektora finansowego patrzy Marta Życińska, dyrektor generalna Mastercard Polska.
— Klient bardzo się zmienia. Uważnie obserwujemy zachowanie klientów, nastroje społeczne i wydatki przeciętnego Polaka. Podstawowym wyzwaniem wydaje się zaspokojenie potrzeb klienta, kompleksowe zaspokojenie — stwierdziła Marta Życińska.

Interpretacja prawa idzie za daleko
Debata prezesów odbyła się dwa tygodnie przed spodziewanym wyrokiem TSUE. Jakie są oczekiwania bankowców co do kształtu rozstrzygnięcia w Strasburgu?
— 75 proc. wyroków TSUE jest zgodnych ze stanowiskiem rzecznika generalnego. Gdyby także tym razem orzeczenie trybunału miało być zbieżne, to nie jest dobre rozwiązanie dla sektora i niewłaściwe z punktu widzenia sprawiedliwości społecznej — powiedział Michał Gajewski.
Podkreślił, że rozpatrując konsekwencje takiego wyroku, nie można myśleć tylko o kosztach bezpośrednich i rezerwach, trzeba brać pod uwagę także długofalowe skutki dla umów zawieranych z klientami.
— Prowadzenie działalności bankowej przy tej interpretacji prawa w obszarze detalu będzie niezwykle trudne — stwierdził szef Santandera.
Przemek Gdański, niepoprawny optymista, przyznał, że stanowisko rzecznika generalnego było nader wyraziste, jednak nadzieję trzeba mieć do końca. Nie jest ona pozbawiona podstaw, gdyż po wystąpieniu rzecznika TSUE głos zabrało wiele ważnych instytucji, wskazując na zbyt daleko idącą interpretację prawa, co być może zostanie wzięte pod uwagę przez sędziów trybunału. Wskazał też na pewne sygnały płynące z polskiego systemu sądowniczego o zmianie podejścia do spraw frankowych.
— Jest coraz więcej pozytywnych dla banków rozstrzygnięć popartych zdroworozsądkowym uzasadnieniem. Pojawiła się nawet myśl, że środowisko sędziowskie snuje głębszą refleksję: że unieważnianie umów bez kosztów kapitału na rzecz banku jest sprzeczne z poczuciem sprawiedliwości społecznej — zasugerował Przemek Gdański.
Podkreślił, że w razie niekorzystnego wyroku TSUE rezerwy będą wielomiliardowe, co osłabi zdolność finansowania gospodarki przez banki i sprawi, że kredyt hipoteczny będzie jeszcze bardziej toksycznym produktem.

Na franki potrzebna jest ustawa
Dariusz Szwed również mówił o dalej idących konsekwencjach przegranej w Strasburgu, które mogą mieć skutek w postaci kolejnych roszczeń klientów i podważania umów. Przekonywał, że najlepszym sposobem rozwiązania problemu jest ugoda.
— Powinniśmy mieć krajowe rozwiązanie, które jednoznacznie wspiera rozwiązania problemu kredytów denominowanych. Najgorszy scenariusz to miliardy odpisów, bo w ten sposób sami sobie wiążemy pętlę. Jako bank rozwojowy sami nie będziemy w stanie ruszyć gospodarki — powiedziała szefowa BGK.
Także Brunon Bartkiewicz uważa, że problem należy „przenieść na grunt rozwiązań ustawowych”.
— Państwo powinno określić, co uznajemy za sprawiedliwe, a co nie — stwierdził prezes ING BSK.
Zgodził się z tezą Dariusza Szweda, że sposobem wyjścia z problemu, skoro nie udało się go dotychczas rozwiązać w inny sposób, jest daleko idący kompromis i przewalutowanie kredytów według zasady, że od początku był to kredyt złotowy.
— Ale w drodze ustawy — podkreślił Brunon Bartkiewicz.
Szef ING BSK przyznał, że „nie do końca wierzy” w racjonalność wyroków sądowych, bo one odnoszą się do zgodności z zapisami prawa.
— W efekcie tam, gdzie nie ma prawnej jasności lub pojawiają się sprzeczności, odwoływanie się do służb sądowniczych kończy się tym, co obecnie obserwujemy. Teraz za klauzulę abuzywną uznawany jest sam fakt, że umowa wyrażona jest we frankach szwajcarskich — powiedział Brunon Bartkiewicz.
To jest tak daleko idący skrót myślowy oraz przejaw tego, że wraz z upływem czasu tracimy kontekst, w jakim kredyty walutowe były udzielane. Obraz rzeczywistości sprzed lat zaczyna się wykrzywiać i efekt jest taki, że powstaje narracja o banksterach, którzy zarabiają na oszukiwaniu klientów.
— Dotykamy cywilizacyjnego fundamentu, na podstawie którego funkcjonujemy. To prowadzi do niejasności, rozchwiania i poczucia niesprawiedliwości społecznej. Kredyty frankowe brały osoby lepiej zarabiające, więc przyjmowanie zasady, że mają mieć kredyt w pewnym stopniu za darmo, nie godzi się z poczuciem sprawiedliwości — stwierdził Brunon Bartkiewicz.

Sektor bankowy jest nierentowny
Leszek Skiba wskazał na jeszcze inne skutki nierozwiązanego problemu frankowego, dotyczące ograniczenia roli banków we wspieraniu gospodarki oraz atrakcyjności sektora bankowego dla inwestorów.
— Czy może istnieć rozwinięta gospodarka bez sektora bankowego? Nie, bo przestaje być rozwinięta — podkreślił Leszek Skiba.
Gospodarka nie może być rozwinięta bez nowoczesnego sektora bankowego. Polskie banki takie są, zaliczają się do czołówki europejskiej pod względem zaawansowania technologicznego, co jest efektem wielu lat inwestycji pokrywanych z zysku. To oznaczało, że inwestorzy rezygnowali z części zysku na rzecz rozwoju.
— Właściciele muszą dostawać stopę zwrotu, żeby byli zainteresowani inwestycjami w polski sektor bankowy. Przy tak dużych stratach na frankach banki nie będą w stanie wygenerować zysku — przestrzegał Leszek Skiba.
Jego zdaniem przy dużych potrzebach finansowych firm ograniczona podaż pieniądza przez banki zadziała jak gigantyczny hamulec dla gospodarki. Dla inwestorów będzie to kolejny sygnał, że nie warto inwestować w banki, które nie przynoszą zwrotu.
— W ostatnich latach pod względem ROE znajdowaliśmy się w ogonie Europy, a były czasy, gdy byliśmy w czołówce. Niski zwrot nie wynika z tego, że banki są niesprawne, źle zarządzane, jest skutkiem podatku bankowego i innych obciążeń. Saga frankowa kosztowała 30 mld zł, wakacje kredytowe 13 mld zł. Jeśli do tego doliczyć ryzyko związane z WIBOR-em, małą przewidywalność i niską jakość otoczenia regulacyjnego, to trzeba mieć dużą determinację, że by wybrać Polskę na miejsce inwestycji — stwierdził Przemek Gdański.

Od dekady inwestorzy wycofują się z rynku
Brunon Bartkiewicz przypomniał, że od 10 lat mamy do czynienia z trendem wychodzenia inwestorów bankowych z polskiego rynku, a chętnych, by tu zainwestować, nie ma.
— To jest już pełna dekada, która potwierdza, że jesteśmy sektorem nisko rentownym — powiedział Brunon Bartkiewicz.
Podkreślił, że wartość kredytów w stosunku do PKB spadła poniżej 40 proc., a kiedyś były oczekiwania, że wyniesie 100 proc.
— VeloBank będzie testem atrakcyjności sektora. Banki są nieinwestowalne i taki stan będzie trwał dopóty, dopóki nad sektorem będą ciążyły takie rodzaje ryzyka, o których rozmawiamy — stwierdził Michał Gajewski.
Leszek Skiba zwrócił uwagę, że nierozwiązanie problemu frankowego w praktyce uniemożliwia wycenę portfeli frankowych. Bo czy można przyjąć, że wyrezerwowany portfel o wartości 1 mld zł jest wart zero? Niekoniecznie, ponieważ nie ma pewności, czy posiadacze kredytów już spłaconych nie wystąpią z roszczeniami wobec banków. W efekcie polskie banki są niehandlowalne, a to z kolei ma taki skutek, że opcja wzrostu nieorganicznego, przez przejęcia jest obecnie zablokowana.
Michał Gajewski dodał, że brak atrakcyjności polskiego rynku bankowego widać po obligacjach „mrelowskich”. Zdarzają się emisje nieudane albo ze względu na cenę emitent rezygnuje z transakcji.
Elżbieta Czetwertyńska podniosła jeszcze jeden wątek, który im bliżej wyroku TSUE, tym bardziej niepokoi bankowców: poderwanie zaufania do banków. Kryzysy w USA i Szwajcarii pokazały, do czego prowadzą informacje o problemach jakiegoś banku.
Skoro zatem tylko ustawą można przerwać chocholi taniec w sprawie frankowej, to jakie są szanse na jej uchwalenie i kiedy może się pojawić?
— Miesiąc po wyborach — odpowiedział krótko Brunon Bartkiewicz.
— Im szybciej po wyborach, tym lepiej, bo chodzi o to, żeby przywrócić stabilność sektora — dodał Przemek Gdański.

Trendy: nowy standard obsługi klienta
Na koniec debaty uczestnicy podzielili się opiniami o najbardziej wyrazistych trendach na rynku bankowym. Marta Życińska za jeden z głównych uważa zmiany w postawach i oczekiwaniach klientowskich. To klient decyduje o tym, który bank jest dla niego najodpowiedniejszy, a przy wyborach kieruje się oczekiwaniem, że bank zaspokoi wszystkie jego potrzeby.
— Są trzy główne potrzeby klienta: wygoda, bezpieczeństwo, personalizacja. Istnieją rozwiązania wygodne i bezpieczne oraz częściowo zapewniające personalizację, ale nie ma jednego, które odpowiadałoby na wszystkie potrzeby — powiedziała dyrektor generalna Mastercard Polska.
Leszek Skiba również wspomniał o nowym standardzie obsługi klienta, w ramach którego bank będzie musiał wyjść poza dotychczasową formułę obsługi.
— Banki będą musiały odnaleźć się w świecie, w którym klient oczekuje od nich więcej niż tylko przetrzymywania pieniędzy. Banki zaczną myśleć odważniej o tym, co zaoferować klientowi, patrzeć nie tylko na bilans korzyści, zysków, ale także relacji z klientem ileś lat naprzód — stwierdził Leszek Skiba.
Dariusz Szwed podkreślił, że ceny produktów i usług bankowych są podobne, a klient wybierze rozwiązania, które są dla niego atrakcyjniejsze.
Placówki bankowe będą istniały i wielokanałowy model obsługi będzie jeszcze z nami, ale cyfryzacja usług to jest trend numer jeden — powiedział Dariusz Szwed.

Trendy: ESG i bezpieczeństwo
Przemek Gdański wskazał na trend coraz wyraźniejszy na Zachodzie, który także u nas przybiera na sile: wpływ ESG na wybory klientów. Dla nich ma znaczenie, czy bank wspiera środowisko, czy ma w ofercie rozwiązania promujące odpowiedzialny biznes.
Elżbieta Czetwertyńska za rzecz najważniejszą na rynku uznała bezpieczeństwo klientów i ich pieniędzy oraz przeciwdziałanie przestępczości.
— Bezpieczeństwo również w wymiarze czysto fizycznym — dodała Beata Daszyńska-Muzyczka.
Ponownie przypomniała, że za granicą trwa wojna, która wymaga dużych nakładów na uzbrojenie, tymczasem niewiele banków chce je finansować.
Michał Gajewski podkreślił, że słabość kapitałowa polskich banków przełoży się na spadek potencjału finansowania gospodarki.
— Jeśli nie uda się zmienić tego trendu, to dostępność do finansowania będzie mała dla dużych firm, których potrzeby będą zaspokajały banki działające na podstawie paszportu, czyli takie, które nie płacą tutaj podatków — stwierdził Michał Gajewski, dodając, że już spotyka się z taką konkurencją przy dużych projektach.
Brunon Bartkiewicz podkreślił, że przede wszystkim pogłoski o śmierci banków są daleko przedwczesne.
— Przetrwamy, ale będziemy drożsi, nie będziemy tak atrakcyjni ani tani — powiedział Brunon Bartkiewicz.
Jego zdaniem nie ma już jednego pojęcia „klient”, ale jest bardzo wiele profili i podprofili już nie tak prostych jak podział na generację X, Y — jest ich znacznie więcej.
Za kluczowy czynnik uważa zaufanie do banków. Dlatego narracja w kontekście klauzul abuzywnych, że banki okradają klientów, przypomina podkładanie ognia pod zbiornik z paliwem.
— Zaufanie to również wszystkie elementy ESG. Ludzie chcą, żeby ich pieniądze nie służyły do niszczenia planety, mówiąc najprościej — stwierdził Brunon Bartkiewicz.
I wreszcie bezpieczeństwo, które również ma wiele wymiarów, ale sprowadza się do tego, że klienci lubią banki, które mają taki zwrot na kapitale, że na pewno przetrwają.
