Dlaczego warto zainwestować w Ukrainie, nie czekając na rozejm

Sylwia WedziukSylwia Wedziuk
opublikowano: 2025-12-14 13:00

Wiele polskich firm wciąż obawia się inwestować w kraju frontowym, nie warto jednak zwlekać zbyt długo, bo konkurencja nie śpi - twierdzą eksperci. Potwierdzają to przedsiębiorcy znad Wisły, którzy już zaangażowali się w odbudowę Ukrainy.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • Dlaczego teraz jest najlepszy moment na inwestycje w Ukrainie?
  • Co z ryzykiem wojny?
  • Jakie polskie firmy inwestują w Ukrainie, nie czekając na rozejm?
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Potrzeby Ukrainy związane z odbudową sięgają 524 mld USD — szacuje Bank Światowy. To duża szansa dla polskich firm. W teorii przedsiębiorcy mają wielkie plany inwestycyjne. W praktyce, dopóki trwa wojna, wstrzymują się z decyzjami. Nie wszyscy - i słusznie.

Ryzyko jest duże, wiele polskich firm ucierpiało

– Nie widzimy kolejki polskich firm chętnych do inwestowania w Ukrainie. Co innego eksport, którego łatwo podejmują się nasi przedsiębiorcy. Mocno jednak się wahają, jeśli chodzi o bezpośrednią obecność w tym kraju. A warto wykorzystać ten moment. Robią to już firmy z krajów zachodniej Europy – Niemiec czy Francji. Ryzyko dla wszystkich jest takie samo, a my mamy podobne instrumenty wsparcia jak inne kraje. Zdejmują one z firm sporą część ryzyka – mówi Agnieszka Falkowska, dyrektorka departamentu międzynarodowych instrumentów rozwojowych w Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK).

Kwietniowy raport Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej (PUIG) pokazuje jednak, że z polskimi inwestycjami w Ukrainie nie jest tak źle - od początku wojny inwestorzy ze 100 krajów założyli tam ponad 3 tys. firm. Polska znalazła się pod tym względem na 3. miejscu (ok. 300 firm), wyprzedzając Niemcy, USA i Wielką Brytanię. Natomiast pod względem skumulowanej wartości inwestycji nasz kraj zajął 10. miejsce. Centrum analityczne Gremi Personal podaje, że działalność w Ukrainie prowadzi ponad 3,6 tys. spółek z polskim kapitałem, z których ponad 3 tys. - według ukraińskiego rządu - aktywnie uczestniczy w odbudowie kraju.

Jacek Piechota, prezes PUIG, tłumaczy jednak, że większe inwestycje polskich firm w Ukrainie to w dużej mierze efekt moratorium, które obowiązywało przez dwa lata i zakazywało transferowania zysków z Ukrainy. Działające tam spółki musiały je więc reinwestować na miejscu.

- Podobnie ze spółkami z kapitałem zachodnim, którego było więcej niż polskiego. Dlatego zachodnie firmy wykazują dzisiaj dosyć wysoki poziom inwestycji jak na warunki wojny – mówi Jacek Piechota.

Jego zdaniem generalnie firmy czekają jednak z decyzjami.

- Zainteresowanie jest duże, ale decyzji brak. O nowych inwestycjach nie słychać. Cenne jest natomiast to, że ci, którzy już tam są, nie ograniczyli aktywności – mówi Jacek Piechota.

W Ukrainie od lat działa wiele polskich firm, które zapuściły tam już korzenie i trwają, a nawet rozwijają biznes mimo konfliktu zbrojnego. Niektóre przeszły trudne próby. W lipcu 2025 r. rosyjskie drony uderzyły w fabrykę grupy Barlinek w Winnicy. Z kolei w 2023 r. atak rakietowy zniszczył fabrykę Fakro we Lwowie, powodując straty o wartości 30 mln zł.

Najlepszy czas na inwestycje jest teraz

Zdaniem prezesa PUIG inwestować warto już teraz.

- Wiele firm z różnych krajów interesuje się inwestycjami w Ukrainie. Kto będzie tam pierwszy, ten najwięcej skorzysta – mówi Jacek Piechota.

Polskie firmy mają o tyle łatwo, że w Ukrainie są dobrze przyjmowane i postrzegane. Ukraińcy wciąż pamiętają nasze zaangażowanie w pomoc w 2022 r.

Ponadto inwestowanie w czasie wojny jest dobrze wynagradzane. Oleh Rudenko z Centrum Analitycznego Gremi Personal zwraca uwagę, to właśnie rynki wysokiego ryzyka oferują często wyższą rentowność. Według obliczeń Banku Światowego inwestycje w krajach objętych konfliktem generują średnio o 8-10 proc. wyższe zyski niż na stabilnych rynkach. Dlatego inwestowanie w czasie wojny się opłaca.

- Kto wchodzi pierwszy, zyskuje nie tylko przychód, ale też długoterminową przewagę konkurencyjną – mówi Oleh Rudenko.

Co prawda inwestycję na wypadek ryzyka wojny można już ubezpieczyć, ale dla wielu firm koszt jest zaporowy. Działają już preferencyjne instrumenty wspierające polskie inwestycje w Ukrainie, ale wciąż nie ma podpisanej umowy między BGK a KE w sprawie największego programu wsparcia inwestycji w Ukrainie – Ukraine Facility.

- Jej podpisanie może wpłynąć na decyzje polskich firm wstrzymujących się z inwestycjami w Ukrainie – mówi Jacek Piechota.

Karol Kubica, kierownik biura Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu (PAIH) w Kijowie i Lwowie, już teraz jednak zauważa coraz większy ruch w polskim biznesie w Ukrainie.

- Firmy otwierają przedstawicielstwa i rejestrują działalność, w szczególności w obwodzie lwowskim i kijowskim. Chcą być gotowe, żeby działać na tym rynku i brać udział w przetargach, kiedy tylko pojawią się takie możliwości To przede wszystkim przedsiębiorstwa działające w sektorze budowlanym, energetycznym i medycznym – mówi Karol Kubica.

Do odbudowy Ukrainy przygotowuje się Grupa PFR i działający w jej ramach Fundusz Ekspansji Zagranicznej (FEZ).

- Widzimy duże zainteresowanie inwestycjami wśród polskich firm, które sukcesywnie się do nich przygotowują, choć dopóki trwa wojna, ostrożnie podejmują decyzje. Nam udało się już zrealizować pierwszy projekt z grupą Euvic. Jesteśmy gotowi zwiększyć skalę inwestycji w Ukrainie. Teraz rozmawiamy z firmami, które chcą realizować kontrakty budowlane, myślą o przejęciu konkurentów albo wejściu na większościowy pakiet udziałów w ukraińskich spółkach z branży przemysłu i nowych technologii. Rozmawiamy też z firmą, która chce zbudować zakład przemysłowy i prowadzimy przygotowania do realizacji dużego projektu związanego z logistyką – mówi Marek Buczak, dyrektor departamentu zarządzania FEZ w PFR TFI, zarządzający FEZ 2 FIZ AN.

Fundusz może wspierać polskie firmy poprzez współfinansowanie projektów zagranicznych. Jest też zainteresowany joint ventrues, w których poza polskimi przedsiębiorstwami jest miejsce dla partnerów z innych krajów.

- Rozmawiamy z firmami amerykańskimi, japońskimi i koreańskimi, które często nie dysponują odpowiednim potencjałem wykonawczym i doświadczeniem niezbędnym do prowadzenia działalności w Ukrainie. W tym aspekcie atrakcyjna jest dla nich współpraca z polskim biznesem – mówi Marek Buczak.

Pionierzy z Polski już działają w Ukrainie

W Ukrainie działa już m.in. częstochowska spółka ELQ zajmująca się produkcją rozdzielnic, stacji transformatorowych i magazynów energii. W minionym roku otworzyła biuro w Kijowie.

- Nie ma co czekać na zakończenie wojny. Najlepszy czas na inwestycje w tym kraju jest właśnie teraz. Potrzeby są ogromne, ryzyko ograniczone, bo inwestycje można już ubezpieczyć. Taka okazja zdarza się raz na sto lat – twierdzi Marcin Sołtysiak, prezes ELQ.

Chwali się inwestycjami w Ukrainie związanymi z biogazem, bioetanolem, fotowoltaiką i energetyką wiatrową. Zapowiada też inwestycje w sektorze obronnym.

W Ukrainie działają również firmy z Polskiego Klastra Rehabilitacyjnego, który zrzesza producentów protez oraz innego sprzętu rehabilitacyjnego.

- Tworzymy dwa polskie centra w Ukrainie. Przejęliśmy działkę dawnego sanatorium i ośrodek Caritasu pod Drohobyczem. Tam będziemy lokować polskie technologie – mówi Adam Gramala, reprezentant klastra, wykładowca Politechniki Poznańskiej i współzałożyciel firmy ENforce Medical Technologies produkującej protezy.

Zwraca uwagę, że Ukraina to kraj, w którym są duże pieniądze.

- Ukraińcy lubią dobrą jakość i są gotowi za nią zapłacić nawet kilka razy więcej – mówił Adam Gramala podczas Forum Biznesu PAIH.

Biznes w Ukrainie dostrzegła także zarejestrowana w Pile spółka Pol-Dróg, która we współpracy z ukraińskim samorządem chce odbudowywać mosty i drogi w Ukrainie.

- W Polsce program budowy dróg krajowych i autostrad dobiega końca. Nad Wisłą zaczyna się robić ciasno, więc patrzymy na sąsiada. We wrześniu podpisaliśmy memorandum o współpracy z miastem Winnica. Prowadzimy konsultacje inżynieryjne dotyczące budowy mostu, który jest niezbędny dla rozwoju i dalszego funkcjonowania miasta, i szukamy optymalnego finansowania tej inwestycji – mówi Mateusz Pali, dyrektor ds. rynków zagranicznych w grupie kapitałowej Pol-Dróg.

Podkreśla, że w Ukrainie jest mnóstwo do zrobienia - jest tam największa sieć dróg w Europie, a większość wymaga renowacji.

- Z analiz wynika, że na doprowadzenie dróg do dobrego stanu będą potrzebne astronomiczne sumy – mówi Mateusz Pali.

Wkrótce mogą pojawić się kolejni inwestorzy – ZBH w Kijowie opiniuje dwa polskie projekty inwestycji w Ukrainie na zlecenie KUKE, które miałoby je ubezpieczyć.

Biuro w Kijowie otworzył Budimex. O tym, że chce wziąć udział w odbudowie Ukrainy po zakończeniu wojny, prezes Budimexu mówił już kilka miesięcy temu. Biuro też miało powstać po wojnie, ale ruszyło wcześniej, żeby firma mogła być na miejscu i obserwować rynek z bliska.