PKP Polskie Linie Kolejowe (PLK) pobiły w tym roku rekord ogłaszanych przetargów, a w przyszłym będzie istna lawina podpisywanych kontraktów.
Rekordowa wartość przetargów i umów
- Ogłosiliśmy w 2025 r. przetargi inwestycyjne o wartości ponad 27 mld zł, przekraczając nasze pierwotne plany i oczekiwania rynku, który spodziewał się 16 mld zł – mówi Piotr Wyborski, prezes PLK.
Wartość podpisanych w tym roku umów sięga 14 mld zł. Są one głównie efektem postępowań ogłoszonych w 2024 r. W planach jest zawarcie w tym roku jeszcze jednego kontraktu – na modernizację odcinka Gdynia-Chylonia – o wartości prawie 3 mld zł, zatem wartość podpisanych umów sięgnie w sumie 17 mld zł.
W przyszłym roku wartość kontraktacji ma znacznie wzrosnąć.
- W 2026 r. planujemy podpisanie umów o wartości zbliżonej do 30 mld zł. Kwota ta wynika z przetargów tegorocznych oraz ogłoszonych jeszcze w końcówce 2024 r. – dodaje Piotr Wyborski.
Łączna wartość inwestycji będących w trakcie realizacji na zlecenie PLK przekroczy zatem w 2026 r. 50 mld zł. To rekordowa kwota.
Protesty wykonawców opóźniają zawieranie umów
Szef PLK ma nadzieję, że uda się osiągnąć planowane 50 mld zł, choć przyznaje, że przetargi na roboty budowlane coraz bardziej się wydłużają, a główną przyczyną jest składanie protestów w Krajowej Izbie Odwoławczej.
- Okres od ogłoszenia przetargu do podpisania umowy wynosi od dziewięciu do 12 miesięcy. Coraz rzadziej długi czas postępowań jest związany z koniecznością potwierdzenia finansowania przez PLK lub unijne instytucje czy z brakiem pozwoleń administracyjnych. Głównym powodem są działania wykonawców, w tym częste korzystanie przez nich z procedury odwoławczej – mówi Piotr Wyborski.
To zresztą nie tylko problem PLK – z podobnym mierzy się Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.
Są dotacje z KPO, ma być krótszy czas podróży
Zgodnie z planem przebiega natomiast większość bieżących kontraktów wykonywanych na zlecenie PLK. Terminowa realizacja jest istotna zwłaszcza na budowach finansowanych z Krajowego Planu Odbudowy (KPO) - z tego programu na kolejową spółkę przypada 11,5 mld zł dotacji, a prace realizowane za te pieniądze trzeba wykonać do końca przyszłego roku.
Szef PLK zakłada, że termin zostanie dotrzymany. Informuje też, że dzięki inwestycjom z KPO na wielu liniach znacznie poprawi się przepustowość, a pociągi będą mogły jeździć szybciej, dzięki czemu skróci się czas podróży.
- Na liniach z Wrocławia przez Zieloną Górę do Szczecina oraz na trasie Żywiec-Sucha Beskidzka pasażerowie pojadą o 30 minut krócej niż dotychczas, a na krótszych odcinkach, takich jak Szczecin - Świnoujście, Łódź - Częstochowa, Pszczyna - Żory czy Wrocław - Oleśnica -Kluczbork podróż skróci się o 10 minut – wylicza Piotr Wyborski.
Pociągi już mogłyby jeździć szybciej, ale nie jeżdżą
PLK zarządzają już 5 tys. km torów, po których pociągi mogą jeździć co najmniej 160 km/h. Obecnie firma skupia się na rewitalizacjach linii lokalnych i dostosowaniu ich do prędkości 120-160 km/h. W rozkładzie jazdy na lata 2025-26 przewidziano rekordowe zwiększenie prędkości na łącznie 1,7 tys. km torów.
Piotr Wyborski podkreśla, że zdarza się, że przewoźnicy nie wykorzystują parametrów sieci i ich pociągi jeżdżą wolniej niż wynosi dopuszczalna prędkość eksploatacyjna. Wynika to niekiedy z braku taboru. Szef PLK tłumaczy, że sytuacja będzie się zmieniać, a wykorzystanie parametrów torów będzie się poprawiać, bo przewoźnicy zamówili wiele nowych składów.
PLK zamierzają teraz synchronizować prace związane z poprawą parametrów linii z planami zakupowymi przewoźników. Rozmawiają z nimi o ich inwestycjach taborowych i z nimi będą zgrywać swoje plany. Innymi słowy, PLK będą w pierwszej kolejności podnosić prędkość na tych torach, na które przewoźnicy zamierzają kupić tabor i uruchamiać połączenia.
Zarządca infrastruktury będzie przy tym wymagał, by pociągi nie jeździły poniżej prędkości eksploatacyjnej linii. Nacisk na wykorzystywanie parametrów osiągniętych po moderniazacji sieci kolejowej i synchronizowanie z przewoźnikami inwestycji to spora zmiana w działaniu PLK. W poprzednich latach zdarzało się, że spółka realizowała kosztowne modernizacje torów, mimo że ani przewoźnicy, ani organizatorzy transportu nie planowali na nich zbyt wielu połączeń.
Inwestycje na torach zwiększą nie tylko prędkość i przepustowość w przypadku ruchu pasażerskiego. Skorzystają też przewoźnicy cargo. Na 2 tys. km torów PLK już ziększyły dopuszczalny nacisk, dzięki czemu mogą po nich jeździć ciężkie pociągi towarowe i osiągać średnią prędkość handlową 33 km/h, która w poprzednich latach sięgała zaledwie około 20 km/h.
PLK planują rychłe uruchomienie systemu łączności GSM-R, który zwiększy bezpieczeństwo na torach. Jego instalację zakontraktowano w 2018 r., miał być gotowy w 2023 r., ale ze względu na rozmowy z wykonawcami dotyczące m.in. zakresu prac i waloryzacji ceny, od ponad trzech lat nie był realizowany. Wartość projektu sięgała pierwotnie 2,8 mld zł, a na wykonawcę wybrano konsorcjum firm Nokia, Wasco, Pozbud (obecnie Compremum) i Herkules (dwie ostatnie do kontynuowania kontraktu utworzyły spółki celowe, SPC-2 i SPC-3).
Po latach przestoju inwestycja zostanie wznowiona, a wartość kontraktu ulegnie zmianie. W niedawnej aktualizacji Krajowego Planu Kolejowego resort infrastruktury zaplanował na tzw. II fazę prac dodatkowo niemal 935 mln zł.
- Ugoda z wykonawcą została wypracowana, czekamy na opinię Prokuratorii Generalnej oraz zgody korporacyjne. Niezależnie od ugody, od grudnia tego roku do marca przyszłego uruchomimy na stałe łączność GSM-R na prawie 1,5 tys. km linii kolejowych, na których zostały już zainstalowane i sprawdzone urządzenia – mówi Piotr Wyborski.
System miał być zainstalowany w sumie na 13,8 tys. km torów. Piotr Wyborski zapewnia, że po podpisaniu ugody wykonawca GSM-R będzie mógł wznowić pracę na kolejnych liniach. Priorytetem są odcinki, na których jest już zainstalowany ETCS, czyli europejski system sterowania ruchem kolejowym.
