To krok w dobrą stronę, jednak nie spowoduje na rynku większych zmian — tak branża motoryzacyjna ocenia decyzję Ministerstwa Finansów o podwyższeniu akcyzy na używane samochody i obniżeniu na nowe.
Ministerstwo Finansów podjęło decyzję o zmianie podatku akcyzowego na samochody importowane do Polski. Obniżono akcyzę na samochody nowe, sprzedawane w salonach, a podniesiono podatek na samochody sprowadzane z zagranicy. Te działania mają zahamować nadmierny — zdaniem krajowych producentów i dealerów — napływ tanich pojazdów z zagranicy i ożywić rynek nowych modeli.
I tak, akcyza na samochód z silnikiem o pojemności do 2,0 l wyniesie 3 proc., a nie jak do niedawna 6 proc. Na samochody z silnikami powyżej 2,0 l podatek obniżono z 15 do 12 proc.
Na zmianie przepisów najwięcej powinni zyskać dealerzy samochodów. Dzięki obniżeniu akcyzy na nowe auta będą mogli obniżyć ceny pojazdów w salonach. Wielu z nich liczy na wyraźne zwiększenie obrotów.
Jednak, zdaniem Stefana Bielińskiego, prezydenta Polskiej Izby Motoryzacji i dealera Fiata, nie należy się spodziewać kolejek w salonach. Decyzja MF powinna zarazem nieco poprawić sytuację na rynku.
— Spodziewam się lekkiego ożywienia. Szczególnie widoczne będzie ono w segmencie aut tanich, gdzie dla klienta każdy tysiąc złotych to znacząca kwota. Jednak gwałtownego zwrotu nie będzie — informuje Stefan Bieliński.
— Podwyżka akcyzy na samochody używane to zabieg kosmetyczny. Rynek nowych samochodów ruszyłby natomiast wtedy, gdyby zniesiono w ogóle akcyzę. Przy takiej recesji obniżenie o połowę dotychczasowej stawki niewiele zmieni — mówi Krzysztof Bołtowicz, dealer warszawskiego salonu Alfa Romeo.
Zdaniem Wojciecha Drzewieckiego z firmy Samar, zajmującej się badaniem rynku samochodowego, dzięki nowym przepisom import używanych aut powinien osiągnąć poziom 100 tys. pojazdów rocznie.
— Nie wiadomo jeszcze, ile używanych pojazdów wjechało do Polski w pierwszych miesiącach roku. Jednak przepisy, które zaproponowało Ministerstwo Finansów, z pewnością zmniejszą tę liczbę w kolejnych miesiącach — mówi Wojciech Drzewiecki.
Jest też druga strona medalu. Wprowadzenie nowych przepisów prawdopodobnie spowoduje spore zamieszanie w środowiskach zajmujących się handlem używanymi samochodami. Sprzedawcy takich aut już teraz zapowiadają protesty przeciwko wprowadzeniu niekorzystnych dla nich przepisów.
— Oczywiście, że sprowadzanie złomu powinno być ograniczone. Jednak kilkanaście tysięcy osób żyje z handlu używanymi samochodami. Przywozi się głównie samochody dobre, które można szybko sprzedać. Często czteroletni samochód kupiony na przykład w Niemczech jest znacznie lepszy i nowocześniejszy niż to, co proponują nam polskie fabryki — twierdzi pragnący zachować anonimowość przedstawiciel firmy związanej z handlem samochodami.