Niektóre firmy deweloperskie dostrzegły szansę na ekspansję zagraniczną.

— Zachęciła nas do tego bardzo dobra koniunktura na rynkach mieszkaniowych Niemiec i Szkocji. Jednakże do aktywności zagranicznej podchodzimy rozważnie, a projekty, nad którymi pracujemy, mają charakter pilotażowy. Na takich niewielkich budowach, znacznie mniejszych od naszych krajowych przedsięwzięć, chcemy poznawać specyfiki tych rynków — mówi Nikodem Iskra, prezes Murapolu.
Grupa Murapol wyszła z działalnością poza granice Polski w 2016 r. Obecnie przygotowuje projekty w Berlinie i położonym 40 km na południe Zossen, a także dwie inwestycje w stolicy Szkocji Edynburgu. Projekt w Berlinie przy Am Luckefeld to 9 kameralnych budynków (126 mieszkań), a w Zossen — 230 lokali. W Edynburgu przedsięwzięcia deweloperskie przy Ferry Road i London Road obejmują 60 mieszkań. Również MLP — polski deweloper działający w segmencie nieruchomości magazynowych — postawił na inwestycje za Odrą.
Korzyści i wyzwania
— Biznesowe parametry prowadzenia działalności na rynku niemieckim, m.in. średnia długość najmu, czynsze, stopy zwrotu, bariery wejścia na rynek, są atrakcyjniejsze niż w Polsce. Niewątpliwie konieczna jest znajomość specyfiki tego rynku, ale stworzyliśmy tam lokalny zespół, który świetnie sobie radzi — podkreśla Radosław T. Krochta, prezes MLP Group.
Również zdaniem prezesa Grupy Murapol wejście na rynki zagraniczne musi być poprzedzone ich dogłębnymi analizami, zarówno procedur administracyjnych związanych z przygotowaniem i realizacją inwestycji, jak i potrzeb i preferencji nabywców mieszkań. Na przykład głównymi ich nabywcami w Niemczech są fundusze inwestycyjne i organizacje zarządzające pieniędzmi samorządowymi. Z kolei w Szkocji odsetek klientów indywidualnych jest większy. W Edynburgu najbardziej popularne są kawalerki i lokale 2- i 3-pokojowe. W Niemczech najchętniej kupowane są lokale 3- i 4- pokojowe w przedziale 56-75 mkw.
Grupa Murapol ma już pozwolenia na budowę inwestycji przy Am Luckefeld w Berlinie. Na zaawansowanym etapie jest także procedowanie formalności administracyjnych w szkockich inwestycjach.
— Dokonane inwestycje pozytywnie oceniamy z punktu widz enia doświadczenia, które zbieramy, i wzrostu wartości nieruchomości. Nabyte w 2016 r. grunty, po „uzbrojeniu” w pozwolenia na budowę, w czym uczestniczą architekci z naszej pracowni MAD, wykazują dzisiaj znaczne zwyżki w stosunku do cen nabycia — podsumowuje Nikodem Iskra.
Według Katarzyny Kuniewicz, partnera w firmie Reas, kierującej zespołem badań i analiz rynku, decyzja o wejściu na rynek zagraniczny jest zwykle podyktowana chęcią zdywersyfikowania działalności, co pozwala lepiej się chronić przed ryzykiem kryzysu.
— W tym kontekście rozszerzenie działalności na kolejne rynki w Polsce nie jest rozwiązaniem, ponieważ nie ma istotnej różnicy między poszczególnymi polskimi miastami — mówi Katarzyna Kuniewicz.
Z perspektywy lat
W poprzednich dziesięcioleciach polscy deweloperzy również podejmowali próby ekspansji. Przykładem udanej dywersyfikacji terytorialnej jest GTC, która — jako firma z polskim kapitałem — już w 1998 r. rozszerzyła działalność na Czechy, Rumunię i Węgry.
— Rozwój na rynku rumuńskim był jednym z najbardziej kształtujących doświadczeń dla naszej firmy, ponieważ braliśmy udział w przekształceniu prowincjonalnego krajobrazu miejskiego we współczesne centrum biznesowe. W Bukareszcie powstał pierwszy zagraniczny biurowiec GTC, America House, jedna z najbardziej przełomowych inwestycji dla rynku biurowego rumuńskiej stolicy. Przez następne lata inwestowaliśmy w kolejne kraje Europy Środkowo-Wschodniej ze stosunkowo słabo rozwiniętymi rynkami nieruchomości, w których dostrzegliśmy duży potencjał długoterminowego wzrostu — mówi Thomas Kurzmann, prezes GTC.
Natomiast Echo Investment, które w latach 2008-13 próbowało sił na rynku rumuńskim i węgierskim (retail) oraz na Ukrainie (biura), postanowiło zmienić strategię.
— Koncentrujemy się na polskim rynku, gdzie mamy ponad 1,1 mln mkw. biur, mieszkań i centrów w budowie i przygotowaniu. Działki zagraniczne wystawiliśmy na sprzedaż. Realizacja tamtejszych projektów przeciągała się z przyczyn administracyjnych, zmieniających się oczekiwań najemców i samorządów, zmian prawnych i wielu innych perturbacji, których przez lata nie brakowało — tłumaczy Paweł Słupski, koordynator ds. PR Echo Investment.