W kwietniu 2012 r. prezesem Polskich Kolei Państwowych (PKP) został Jakub Karnowski. Reprezentant rynków finansowych szybko zaczął ściągać do państwowej spółki osoby spoza kolei. W listopadzie 2012 r. dyrektorem zarządzającym ds. nieruchomości PKP został Jarosław Bator, wieloletni pracownik Ernst & Young (obecnie EY). Wszczęto postępowanie mające wyłonić dewelopera, który pomoże PKP postawić nowy dworzec w zamian za możliwość wybudowania przy nim powierzchni typowo komercyjnych. W sierpniu 2013 r. wpłynęły oferty Echo Investment, Ghelamco, HB Reavis, Immobela, Marvipolu i Penty Investments.
— Teraz mamy nieco ponad miesiąc na ocenę tych koncepcji pod kątem opłacalności, terminów realizacji, doświadczenia deweloperów oraz jakości samego projektu. Z wybranymi podmiotami podejmiemy rozmowy, a umowę inwestycyjną chcemy podpisać w I kw. 2014 r. — mówił wtedy „PB” Jarosław Bator.
Nadal podtrzymuje, że termin jest realny. PKP informują teraz, że na stole mają trzy oferty: Ghelamco, Immobel i Penta Investments.
Marvipol dzierżawi…
Z naszych informacji wynika jednak, że plany PKP próbuje pokrzyżować dwóch graczy. Pierwszy to Marvipol, który — wraz z Echo i HB Reavis — na przełomie września i października 2013 r. został wykluczony z dalszych negocjacji. Tyle że w 1996 r. Marvipol zawarł z PKP 30-letnią umowę dzierżawy jednej z działek, na których ma być zrealizowana inwestycja.
— To jest kluczowa działka dla całego projektu. Bez niej inwestycja teoretycznie jest możliwa, ale z punktu widzenia logiki biznesowej nie ma sensu — twierdzi Mariusz Książek, prezes Marvipolu. — Inwestycję można zrealizować bez tej działki — uważa Jarosław Bator.
— PKP w ogóle nie rozmawiały z Marvipolem, a bez jego zgody nic nie da się zrobić. Myśleli, że zmuszą Marvipol do dogadania się z wybranym przez nich deweloperem — twierdzi nasze źródło. Szef giełdowej spółki przedstawia to nieco inaczej. — Jakieś rozmowy były, ale niekonkretne — zaznacza Mariusz Książek. Inaczej sprawę widzi Jarosław Bator. — Jesteśmy w sporze z Marvipolem. Będzie on rozstrzygnięty przez arbitraż.
W tej sytuacji ciężko się układać — mówi przedstawiciel PKP.
…ktoś inny kupuje
Tymczasem do gry włączył się jeszcze ktoś. Niedawno okazało się, że 30 września znajdującą się na terenie inwestycji stację transformatorową kupiła od RWE Stoen Operator firma Sparkhill Investment (której właścicielem jest spółka prawa holenderskiego Rets-See), za którą ma stać inny deweloper zainteresowany inwestycją.
— Nie mam takiej informacji. Gdyby do takiej transakcji doszło, to oceniłbym, że deweloper zachował się nieetycznie. Nasze obiekty nie są jednak zasilane z tej stacji — podkreśla Jarosław Bator. Zaznacza, że cały proces wyboru dewelopera jest prowadzony transparentnie, a pełen opis stanu prawnego objętych nim nieruchomości był zawarty w memorandum informacyjnym przekazanym wszystkim zainteresowanym.
— Samo uruchomienie projektu Warszawa Gdańska przy tak nieuregulowanym stanie prawnym zakrawa na sprzedaż Inflantów przez Onufrego Zagłobę — ocenia nasze źródło. Co na to EY, doradca PKP przy tym projekcie? — Nie wypowiadamy się na tematy dotyczące projektów i klientów — ucina Anna Pawliszewska z EY.