Siedmiodniowy tydzień jako pierwsi usankcjonowali Babilończycy. Ich kapłani połączyli zwyczaj siedmiodniowej rachuby czasu z wiarą w szczęśliwość cyfry siedem oraz faktem możliwości dostrzeżenia na niebie siedmiu ciał niebieskich (Merkury, Wenus, Mars, Jowisz, Saturn, Słońce i Księżyc). Zostały one w ten sposób patronami kolejnych dni, który to zwyczaj rozszerzy się w czasach państw hellenistycznych na inne ośrodki basenu Morza Śródziemnego. W ten sposób starożytni Rzymianie czcili niedzielę jako dzień Słońca (dies Solis), poniedziałek jako dzień Księżyca (dies Lunae), wtorek jako dzień boga wojny Marsa (dies Martis), środę jako dzień boga handlu Merkurego (dies Mercuri), czwartek jako dzień Jowisza (dies Iovis), piątek jako dzień bogini miłości Wenus (dies Veneris), sobota dniem Saturna (dies Saturni). Jak nietrudno zauważyć, wiele z nich zachowało swoje echa w dzisiejszych nazwach dni tygodnia m.in. w języku angielskim.

Rzymski tydzień, trwał jednak nie siedem, ale dziewięć dni, przy czym pierwszy i ostatni były dniami targowym wolnymi dla urzędników, a całość jako miara nazywana była nundinae. Aby bardziej skomplikować sytuację, ostatni dzień jednego nundinae, był jednocześnie pierwszym kolejnego.
Siedmiodniowy tydzień jest, jak się wydaje, rozwiązaniem optymalnym, a jego uświęceniu sprzyjała m.in. tradycja żydowska. Zgodnie z Pięcioksięgiem Bóg Jahwe stworzył świat w ciągu siedmiu dni, przy czym ostatniego odpoczywał. Nauka tej rachuby opisana została w 16 rozdziale Księgi Wyjścia, w którym czytamy, że Bóg przez sześć dni zsyłał Izraelitom mannę z nieba, ale przez pięć zakazywał robić zapasów, zresztą manna się szybko psuła. Dopiero ta zesłana dzień przed szabatem zdatna była do przechowywania na dzień następny, kiedy nie występowała. Dla żydów dniem świętym jest do dziś sobota, następująca wraz z piątkowym zachodem słońca.
Chrześcijanie w pierwszych wiekach rozwoju religii uznawali za najważniejszy dzień niedzielę, ponieważ wtedy (zgodnie z Nowym Testamentem) Chrystus zmartwychwstał i wstąpił do Nieba. Był to dzień święty, powstrzymania się od prac zbędnych, dzień radości, w którym zabroniony był smutek a przynajmniej jego okazywanie. Zbieżność z dniem rzymskiego kultu Słońca była dla chrześcijan opatrznościowym znakiem łączenia pogańskich dotąd symboli z nowym znaczeniem chrystusowej wiary. I tak, zmartwychwstanie Jezusa odczytywano na nowo w symbolu Słońca, które po nocy wstaje zza horyzontu.
Zwyczaj nowej religii, coraz silniejszej w cesarstwie, został prawnie usankcjonowany 7 marca 321 r., kiedy Konstantyn Wielki wprowadził niedzielę jako pierwszy dzień siedmiodniowego tygodnia. Od tej pory olbrzymie znaczenie w kwestii kalendarza nabrały wytyczne Kościoła Katolickiego, który nadzorował poprawność rachuby ze względu na konieczność precyzyjnego obliczania daty świąt (np. Wielkanocy wypadającej w pierwszą niedzielę po pierwszej wiosennej pełni księżyca).
Wpływ Kościoła na kalendarz był tak wielki, że stawał się niekiedy elementem walki politycznej. W okresie reformacji niektóre państwa protestanckie nie przyjęły nowego kalendarza gregoriańskiego, lecz z czasem musiały uznać jego zalety (ostatnie dopiero w XIX wieku). Tydzień starały się reformować również wielkie rewolucje społeczne: francuska i październikowa. Pierwsza usiłowała narzucić obywatelom dziesięciodniowy tydzień, druga zaś najpierw pięcio, a następnie sześciodniowy. Jak łatwo się domyślić, próby te nie zakończyły się sukcesem.
