W procesie Marka Kubali państwo gra nieczysto. Chce odebrać mu 22 mln zł odszkodowania

Jarosław KrólakJarosław Królak
opublikowano: 2025-11-19 12:00

Prokuratoria Generalna przedstawiła sądowi niekorzystną dla przedsiębiorcy prywatną opinię biegłych, którzy nawet nie zapoznali się z aktami sprawy. Z pieniędzy podatników zarobili 75 tys. zł. Sytuacja jest skandaliczna — twierdzą prawnicy.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak działa Prokuratoria Generalna w procesie o wielkie odszkodowanie dla Marka Kubali
  • dlaczego opinia biegłych z SGGW nie powinna być uznana przez sąd
  • czy za fałszywą opinię mogą trafić za kratki
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Zbliża się koniec procesu sądowego, w którym Marek Kubala, były diler Seata, walczy o odszkodowanie za zniszczenie jego firmy przez organy państwa. W pierwszej instancji w Sądzie Okręgowym w Sieradzu były przedsiębiorca uzyskał odszkodowanie w łącznej wysokości około 22 mln zł. Gdyby wyrok się uprawomocnił, byłoby to najwyższe odszkodowanie wypłacone przez państwo za zniszczenie firmy. Tego scenariusza za wszelką cenę chce uniknąć broniąca interesów skarbu państwa Prokuratoria Generalna (PG). W tym celu na finiszu procesu w Sądzie Apelacyjnym w Łodzi zagrała w sposób wątpliwy etycznie i prawnie.

Biegli z SGGW się nie popisali

W sprawie Marka Kubali akta sądowe liczą 48 tomów (kilkadziesiąt tysięcy stron). Zawierają wiele dokumentów dotyczących działalności jego firmy, takich jak np. umowy z bankami, z kontrahentami, przepływy finansowe, dane o aktywach i pasywach, zeznania świadków.

Batalia trwa o ustalenie przyczyn upadku dilerskiej firmy (Kubala był jednym z najlepszych sprzedawców marki Seat w kraju). Przedsiębiorca uważa, że przyczyną zniszczenia firmy było jego niesłuszne aresztowanie. Reprezentująca skarb państwa PG uważa natomiast, że firma padła z powodu wysokiego zadłużenia i kiepskiej sytuacji finansowej. Obie strony starają się przekonać sądy do swoich argumentów. W kwietniu 2024 r. przyznając odszkodowanie Kubali, Sąd Okręgowy w Sieradzu oparł wyrok na opinii Pawła Cygańskiego, biegłego sądowego z zakresu wyceny przedsiębiorstw i due diligence. Biegły stwierdził, że główną przyczyną upadku firmy było aresztowanie przedsiębiorcy, natomiast gdyby do niego nie doszło, to jej wartość wyniosłaby, na dzień wyceny, 162 mln zł. Sąd uznał tę opinię za wiarygodną, ale państwo nie zamierzało płacić i sprawa trafiła do sądu apelacyjnego.

W drugiej instancji trwa bitwa na biegłych. PG chcąc zdyskredytować opinię Cygańskiego zleciła wydanie prywatnej opinii swoim biegłym — trójce naukowców z Instytutu Ekonomii i Finansów SGGW w Warszawie. Błyskawicznie, bo w dwa miesiące (wliczając w to okres Świąt Bożego Narodzenia), wydali opinię, że Kubali odszkodowanie się nie należy, ponieważ firma upadła z powodu kiepskiej sytuacji finansowej. Ich opinia trafiła do Sądu Apelacyjnego w Łodzi w styczniu 2025 r. Sąd postanowił jednak zweryfikować opinię naukowców z SGGW, prosząc o to Pawła Cygańskiego. Jego ocena po półrocznej pracy nad dokumentami jest miażdżąca dla opinii naukowców z SGGW. Przede wszystkim biegły stwierdził, że błędnie ocenili i źle przypisali rozmaite kwoty w zakresie kredytów firmy, gwarancji bankowych, błędnie uznali niektóre wielkie kwoty za zobowiązania wobec banków, błędnie przedstawili listę wierzytelności, nie mieli wiedzy w zakresie sporządzania bilansów firm, zaniżyli aktywa, zawyżyli długi wobec banków, a Marka Kubalę próbowali przedstawić jako nieudacznika, który „jedynie generuje straty”.

— Z analizy Pawła Cygańskiego wynika, że prywatni biegli w opinii na zlecenie Prokuratorii Generalnej dopuścili się manipulacji, przekłamań, a wręcz fałszerstw w celu świadomego wprowadzenia w błąd sądu apelacyjnego — mówi Marek Kubala.

Sąd rozstrzygnie, kto ma rację.

Podatnicy zapłacili za ekspertyzę z sufitu

Taktykę PG z prywatną opinią naukowców z SGGW może pokrzyżować pewien istotny fakt podany przez jedną z osób ją wydających. Dr Justyna Franc-Dąbrowska, szefująca zespołowi z SGGW, w piśmie do sądu z 13 października 2025 r. przyznała, że przy sporządzaniu opinii ze stycznia 2025 r. nie zapoznała się z aktami sprawy. „Chciałabym podkreślić, że zgodnie z informacją podaną przez J. Kozioła [radca PG — red.] nie miałam dostępu do akt sprawy, nie znałam uzasadnienia i ustaleń wyroków (…)” — czytamy w jej piśmie, które znajduje się w aktach sprawy.

Zapytaliśmy dr Justynę Franc-Dąbrowską drogą mejlową o to, na jakiej podstawie zdyskredytowała ustalenia biegłego Cygańskiego, skoro nie oparła się na materiale źródłowym, czyli dokumentach finansowych firmy Kubali zgromadzonych w aktach sprawy, od jak dawna współpracuje z PG przy sporządzaniu opinii prywatnych oraz ile ich dotychczas napisała. Odpowiedzi nie uzyskaliśmy — poza sugestią zwrócenia się z pytaniami do PG.

Umowę z biegłymi z SGGW na wydanie opinii podpisał Jacek Szerer, prezes Sądu Okręgowego w Świdnicy (ten sąd jest głównym pozwanym przez Kubalę przedstawicielem skarbu państwa), którego reprezentuje PG. Zapytaliśmy go drogą mejlową o to, czy wiedział, że jego zleceniobiorcy sporządzili opinię bez zapoznania się z aktami sprawy. Biuro prasowe sądu w Świdnicy odpisało nam, że czynności procesowe podejmuje PG i to ona zdecydowała, w jakim zakresie i na podstawie jakich materiałów opinia ekspertów z SGGW miała być sporządzona.

Wysłaliśmy więc pytania do biura prasowego PG. Dostaliśmy odpowiedź, że PG ma tzw. akta podręczne w tej sprawie, w której znajdują się wszelkie istotne dokumenty. „Opinia prywatna została przygotowana w oparciu o wszelkie istotne w sprawie dokumenty. Nieuprawniona jest więc teza, że brak dostępu do akt sądowych ma wpływ na jakość merytoryczną opinii” — czytamy w odpowiedzi PG.

Jest jednak mały, ale bardzo ważny szczegół podkopujący to tłumaczenie. Mianowicie dr Justyna Franc-Dąbrowska w piśmie z 13 października podkreśliła, że przy sporządzaniu opinii i tu cytat: „bazowałam jedynie na przedstawionych mi do oceny dwóch opiniach”. To oznacza, że nie miała dostępu nawet do akt podręcznych PG.

— W aktach sądowych sprawy nie ma śladu, żeby ktokolwiek z Prokuratorii Generalnej robił kopie akt, więc nie ma ona dokumentów finansowych mojej firmy. Radca PG może mieć w aktach podręcznych jedynie pisma procesowe, które standardowo sąd przesyła stronom. Chcę podkreślić, że biegły Paweł Cygański przed przystąpieniem do pisania opinii wypożyczył z sądu kilkadziesiąt tomów akt i przez pół roku z nich korzystał. To pokazuje, kto z biegłych rzetelnie wykonał swoją robotę — mówi Marek Kubala.

Prezes Sądu Okręgowego w Świdnicy zapłacił za ekspertyzę naukowców z SGGW.

— Koszt opinii wyniósł 75 tys. zł. Każdy z trzech jej współautorów otrzymał po 25 tys. zł — informuje PB Agnieszka Połyniak, rzeczniczka prasowa sądu.

— Jestem w szoku, że tak duża kwota z kieszeni podatników poszła na nierzetelną ekspertyzę. Prokuratoria Generalna, instytucja państwowa, o tym wiedziała. Działając nie fair i przedłużając postępowanie, generuje coraz wyższe koszty dla skarbu państwa — mówi Marek Kubala.

To skandaliczna sytuacja

Zapytaliśmy prawników, jak oceniają fakt, że PG przedstawiła sądowi opinię prywatną, której autorzy nawet nie zajrzeli do akt sprawy.

— Taka opinia absolutnie nie powinna zostać uznana za dowód w postępowaniu sądowym. Sąd powinien ją zdyskwalifikować. Biegły ma obowiązek zaznajomić się z aktami sprawy, a już szczególnie z dokumentami finansowymi firmy, jeśli ma wskazać przyczyny jej upadku. Za taką opinię biegły nie powinien otrzymać wynagrodzenia. Mamy do czynienia ze skandalem — mówi Zbigniew Ćwiąkalski, adwokat, partner w kancelarii prawnej SPCG, były minister sprawiedliwości.

Usprawiedliwienia dla metod działania PG nie ma jej wieloletni prawnik.

— Nie mogę uwierzyć, że państwowa instytucja, w której pracowałem wiele lat, dopuszcza się takich praktyk. Nie można sporządzić rzetelnej i wiarygodnej opinii bez pracy z aktami sprawy. Biegły powinien zwrócić się do sądu o dostęp do akt, zapoznać się z nimi i napisać fachową opinię. To skandaliczna sytuacja — mówi rozmówca PB proszący o zachowanie anonimowości.

W październiku PG wystąpiła o wyłączenie biegłego Pawła Cygańskiego ze sprawy. Sąd jeszcze nie rozpatrzył wniosku.

Rząd pracuje nad projektem ustawy o biegłych sądowych, która ma ucywilizować także tzw. prywatne opinie biegłych.

Historia upadku

Marek Kubala zaczął działać jako diler Seata w Wałbrzychu 1 stycznia 2000 r. Tylko w pierwszym roku sprzedał 300 samochodów. Według niego państwowe służby dokonały nalotu na jego firmę po donosie. Były zainteresowane jego wcześniejszym biznesem, z drugiej połowy lat 90., którym był import pojazdów z USA i Kanady. 13 grudnia 2000 r. Straż Graniczna skuła go w kajdanki, a prokuratura postawiła wiele zarzutów, m.in. przemyt aut, korupcję, posługiwanie się fałszywymi badaniami technicznymi pojazdów, zaniżanie wartości celnej oraz udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Skarb państwa miał stracić na tym 450 tys. zł. Marek Kubala trafił za kratki na ponad dwa tygodnie. Banki wypowiedziały kredyty, kontrahenci się odwrócili, z salonu zniknęły samochody. Firma szybko upadła. Po 11 latach procesów Marek Kubala został uniewinniony od wszystkich zarzutów.

Biegłym prywatnym nie grozi odpowiedzialność karna
Jarosław Chałas
radca prawny, partner zarządzający w kancelarii prawnej Chałas i Wspólnicy
Biegłym prywatnym nie grozi odpowiedzialność karna

W procesach sporządzane są zazwyczaj opinie biegłych sądowych, czyli powołanych z listy biegłych. Są one bardzo często kluczowymi dowodami w sprawie. Nierzadko mamy też do czynienia z tzw. prywatnymi opiniami biegłych, czyli zlecanymi i przedstawianymi sądowi przez stronę postępowania. Opinie prywatne wchodzą w skład materiału dowodowego i są oceniane przez sąd tak jak inne dowody. Opinie biegłych muszą być rzetelne i wiarygodne, tzn. opracowane zgodnie z jak najlepszą wiedzą profesjonalną biegłego z danej dziedziny. Rzetelnych opinii, szczególnie w wieloletnich i skomplikowanych sprawach gospodarczych czy odszkodowawczych, nie da się sporządzić bez gruntownego zaznajomienia się z aktami sprawy. W przeciwnym razie takie opinie mogą być uznane za próbę oszukania sądu i to sąd ostatecznie decyduje, czy dać wiarę opinii biegłego czy nie. Biegli muszą pamiętać, że za fałszywą opinię grozi odpowiedzialność karna, potencjalnie nawet wieloletnie więzienie. Sąd może zawiadomić prokuraturę o popełnieniu przestępstwa przez biegłego, czyli przedstawienie fałszywej opinii. Ta odpowiedzialność dotyczy jednak wyłącznie biegłych sądowych. Biegli prywatni nie ponoszą na gruncie obowiązujących przepisów takiej odpowiedzialności.