Długi Argentyny rosną szybciej niż w czasie kryzysu

Marek WierciszewskiMarek Wierciszewski
opublikowano: 2015-06-08 15:17

Populistyczna prezydent Argentyny Cristina Fernandez de Kirchner porzuciła dyscyplinę budżetową przed tegorocznymi wyborami, donosi agencja Bloomberg.

W marcu tzw. pierwotny deficyt budżetowy (czyli deficyt bez uwzględnienia kosztów obsługi zadłużenia) sięgnął w Argentynie 17,4 mld pesos. To niepokojące, bo w tym okresie deficytu nie notowano od 2002 r., czyli okresu bezpośrednio po ogłoszeniu przez kraj niewypłacalności. Choć gospodarka południowoamerykańskiego kraju znajduje się obecnie w lepszej kondycji niż w czasie głębokiego kryzysu z przełomu wieku, to jednak prezydent Cristina Fernandez de Kirchner porzuciła dyscyplinę budżetową przed październikowymi wyborami prezydenckimi.

- Sytuacja, w której przychody rosną w tempie o 20 punktów procentowych wolniejszym niż wydatki, jest nie do utrzymania. Prędzej czy później trzeba będzie zapełnić tą lukę – powiedział w rozmowie z agencją Bloomberg Belen Olaiz, ekonomista argentyńskiego ośrodka badawczego Abeceb.com.

Na nieszczęście dla Argentyny skok wydatków zbiegł się w czasie z recesją w tym kraju, zauważa Bloomberg. Koniec boomu surowcowego w globalnej gospodarce wywiera presję na przychody Argentyny z eksportu płodów rolnych i innych surowców, a to przekłada się na przychody budżetu centralnego. Argentyna płynności nie może podreperować również emisją obligacji. Dostęp kraju do finansowania z rynków pozostaje ograniczony przez ciągnący się od kryzysu argentyńskiego spór sądowy z obligatariuszami, którzy nie uznali cięcia wartości posiadanych przez siebie papierów rządu w Buenos Aires.

Kibic reprezentacji Albicelestes (fot. Bloomberg)
Kibic reprezentacji Albicelestes (fot. Bloomberg)
None
None