Dr Gerard wchodzi do Indonezji. Polskie słodycze powalczą o azjatycką klasę średnią

Sylwia WedziukSylwia Wedziuk
opublikowano: 2025-11-20 14:34

Producent słodyczy z Podlasia wysłał pierwsze kontenery na 270-milionowy indonezyjski rynek. Liczy na rosnącą klasę średnią, niższe podatki i tanią logistykę. Wspierana przez hiszpańskiego właściciela spółka inwestuje w linie produkcyjne i zapowiada, że wkrótce eksport przyniesie jej ponad połowę z prognozowanych 700 mln zł przychodów.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • dlaczego zaistnienie w Indonezji jest trudne
  • jak to się udało marce Dr. Gerardowi
  • jakie inne plany eksportowe ma Dr Gerard
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Latem tego roku do Indonezji popłynęły pierwsze produkty firmy Dr Gerard.

— To dla nas nowy kierunek, który ma duży potencjał. Jeśli współpraca będzie się rozwijać zgodnie z planem, Indonezja może stać się dla nas ważnym partnerem w regionie Azji Południowo-Wschodniej — mówi Jarosław Zawadzki, prezes Dr. Gerarda.

Skomplikowana rejestracja, ale potencjał duży

Wejście na indonezyjski rynek to niełatwe zadanie głównie z powodu odmiennej kultury i barier rynkowych. W przypadku Dr. Gerarda praca nad eksportem trwała trzy lata, a tylko rejestracja produktów nieco ponad rok.

— Nauczyliśmy się to robić i po pierwszej wysyłce otworzyliśmy drzwi do głębszej współpracy. Kolejne zamówienia są toku. Szacujemy, że do Indonezji popłynie co najmniej kilka kontenerów rocznie — mówi Joanna Kalamajka, menedżerka eksportu w Vici Group, firmie, która odpowiada za dystrybucję produktów marki Dr Gerard na indonezyjski rynek.

Choć rejestracja jest trudna, sprzedaż do Indonezji się opłaca.

— Indonezyjczycy lubią słodycze, a klasa średnia dopiero się tworzy. Zyski też są obiecujące — na wyższe marże pozwalają choćby dużo niższe podatki niż w naszym kraju, gdzie VAT sięga 23 proc. Mimo odległości logistyka nie jest horrendalnie droga. Na razie jest spora dysproporcja w ruchu kontenerowym między Azją a Europą. Z Azji jedzie do nas dużo pełnych kontenerów. Taki transport jest drogi, bo wolnych miejsc niewiele, natomiast na trasie z Europy do Azji kontenery często są puste, dlatego przewóz można kupić taniej. Wszystko jednak zależy od wolumenu – im więcej wysyłamy, tym transport będzie tańszy — tłumaczy Ireneusz Ozga, prezes Vici Group.

Jedną z największych zalet Indonezji jest ogromny rynek zbytu.

— Ma ponad 270 mln mieszkańców, dynamicznie rosnącą klasę średnią i coraz większy popyt na przekąski w zachodnim stylu — mówi Jarosław Zawadzki.

Indonezja to czwarta co do wielkości populacji i siódma pod względem wielkości PKB gospodarka na świecie, a według prognoz OECD do 2060 r. będzie czwarta. Polskich firm wciąż jest tam niewiele. Z danych GUS wynika, że od stycznia do września tego roku eksport w Polski do Indonezji wyniósł 430 mln zł. W 2024 r. było to 748 mln zł, a w 2023 r. 624,7 mln zł.

Połowa przychodów z eksportu

Zdaniem prezesa Dr. Gerarda w Azji rośnie popyt na europejskie słodycze.

— W przyszłości chcemy zaistnieć w Wietnamie i na Filipinach. Na oku mamy również Arabię Saudyjską — mówi Jarosław Zawadzki.

Firma działa już na 40 rynkach. Wysyła produkty do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Izraela i kilku krajów Afryki Północnej. Do tej pory skupiała się na Europie, gdzie największym odbiorcą jest Polska, ale bardzo ważne dla niej są także Rumunia i Węgry, gdzie ma własne spółki.

— Naszymi głównymi rynkami pozostają państwa Europy Środkowo-Wschodniej, m.in. Rumunia, Węgry, Czechy, Słowacja i kraje bałkańskie. Coraz mocniej rozwijamy sprzedaż w Europie Zachodniej, zwłaszcza we Francji, Wielkiej Brytanii i Niemczech. Chcemy też zwiększyć rozpoznawalność poza Europą i udział eksportu w sprzedaży — mówi Jarosław Zawadzki.

Na razie eksport odpowiada za 40-45 proc. przychodów, ale w najbliższym czasie firma chce, by przekroczył ich połowę.

Większa produkcja, lepsze wyniki

Marka stawia też na inwestycje, szczególnie od kiedy w 2023 r. przejęła ją hiszpańska grupa Adam Foods.

— Dzięki temu inwestujemy w innowacje i rozwój oraz nowe technologie — mówi Jarosław Zawadzki.

W ostatnim czasie firma zmodernizowała i rozbudowała zakłady produkcyjne w Radzyniu Podlaskim i Międzyrzecu Podlaskim oraz uruchomiła nowy magazyn logistyczny w Bedlnie Radzyńskim. W Radzyniu działa już nowa linia do produkcji wafli oraz do oblewania czekoladą małych produktów, takich jak kostki czy draże. W Międzyrzecu trwa montaż jednej z największych w Europie linii do formowania

czekoladowych aplikacji do ciastek oraz do produkcji wafli. Niedługo ruszy linia do pakowania.

— Zakładamy, że dzięki nowym inwestycjom w perspektywie kilku lat produkcja wzrośnie o około 30 proc. rocznie. W podobnym tempie będą rosły przychody — mówi prezes.

Firma pracuje też nad nowymi produktami.

— Wkrótce pojawią się u nas produkty z portfolio Adam Foods — mówi Jarosław Zawadzki.

To wszystko pomimo, że rynek słodyczy w Polsce stawia dziś przed producentami sporo wyzwań – rosną ceny surowców i energii, pojawiają się nowe regulacje, takie jak podatek cukrowy, a oczekiwania konsumentów co do prostych i naturalnych składów rosną.

- Trzeba być elastycznym, reagować na potrzeby i wdrażać innowacje – mówi Jarosław Zawadzki.

Dr Gerard zatrudnia 1,1 tys. osób. Na koniec 2024 r. przychody wyniosły 615 mln zł, zysk operacyjny 58 mln zł, a zysk netto 41,8 mln zł. W tym roku sprzedaż firmy ma przekroczyć 700 mln zł.

Trudny rynek, ale wart zachodu
Cezary Filipek
kierownik Zagranicznego Biura Handlowego Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu w Dżakarcie

Wielu przedsiębiorców znad Wisły coraz śmielej spogląda na bardziej odległe rynki. Indonezja może być dla nich kusząca, ponieważ to rynek z 284 mln konsumentów, notujący średnioroczny wzrost na poziomie 5 proc. To kraj, który otwiera drzwi do całego rynku ASEAN-u obejmującego aż 680 mln potencjalnych odbiorców.

Kiedy sześć lat temu zaczynałem pracę w Dżakarcie, polskich firm w Indonezji było jak na lekarstwo. Choć polskich marek na tym rynku nadal jest niewiele, ich liczba wzrosła z trzech w 2019 r. do ponad 25. Działają m.in. w branżach FMCG, kolejowej, IT, edtech, medycznej oraz maszynowej. Na indonezyjskich półkach można już znaleźć produkty firm Sante, Kupiec, Farmona, Hortex, Bogutti, Bakalland, Lactima czy Inglot. Kolejne są w trakcie rejestracji.

Trzeba jednak pamiętać, że wejście na indonezyjski rynek nie jest łatwe. Wyzwaniem jest odmienna kultura biznesowa oraz silna konkurencja z wielu krajów. Ponadto Indonezja nakłada wiele barier pozataryfowych, m.in. w zakresie certyfikacji halal, SNI czy rejestracji produktów w urzędzie BPOM, co wiąże się z rozbudowaną dokumentacją. Nasze biuro podejmuje wiele działań i zapewnia programy wparcia polskich firm oraz marki made in Poland m.in. w ramach cyklicznego flagowego projektu Poland Festival Indonesia. Większe szanse i konkurencyjność otwierają zakończone niedawno negocjacje w sprawie kompleksowego partnerstwa gospodarczego (CEPA EU-RI), które po zakończeniu procesu ratyfikacji w 2027 r. zniosą cła na 97 proc. towarów.