Ostatnio o odzieżowym Tatuum słychać było w 2015 r. z okazji zmian właścicielskich — większościowym udziałowcem firmy Kan, właściciela marki, został Paan Capital, fundusz private equity, którym kieruje Paweł Kapłon, przed laty prezes z branży — bo były zarządzający Simple Creative Products. Teraz, po trzech latach restrukturyzacji Tatuum, może pochwalić się wynikami.

Imponująco
— We wrześniu i październiku, gdy spółki z branży, przede wszystkim te giełdowe, narzekały na wysokie temperatury i tłumaczyły tym niższą dynamikę sprzedaży, my zwiększaliśmy sprzedaż LfL [czyli w porównywalnych salonach — red.] o 20-25 proc. Zresztą ponad 20 proc. dynamikę LfL notujemy nieprzerwanie od 8 miesięcy, co nie jest proste biorąc pod uwagę również bardzo wysokie wzrosty LfL w 2017 r. — mówi Paweł Kapłon, przewodniczący rady nadzorczej Kan, który do zeszłego roku był prezesem przejętej spółki.
Ten rok Tatuum ma zakończyć obrotami równymi blisko 150 mln zł i z 15 mln zł wynikiem na poziomie EBITDA. Pod względem marży brutto jest powyżej osiągnięć spółek publicznych — mówi o ponad 60 proc. i deklaruje utrzymanie takiego wyniku w następnych latach. Adrian Górniak, analityk rynku akcji z Domu Maklerskiego BDM, zwraca uwagę, że odzieżówka to bardzo mocno konkurencyjna branża z agresywnymi promocjami cenowymi.
— Na tym tle wyniki na poziomie 60 proc. marży brutto (dla porównania, LPP ma średnią historyczną marżę na poziomie 55 proc.) i 20 proc. wzrostu LfL wyglądają imponująco. Pytanie — jak długo je można utrzymać. Takiemu mniejszemu graczowi na pewno będzie pomagać zwiększanie skali, np. w poprawieniu warunków zakupowych, ale też wzrost skali nie jest nieograniczony — polski rynek uznawany jest za bardzo nasycony i najwięksi skłaniają się już raczej do zamykania salonów, często zastępując je zwiększaniem powierzchni istniejących sklepów — komentuje analityk.
Paweł Kapłon tłumaczy, że to efekt głębokich zmian wprowadzonych w spółce, w szczególności w obszarze produktu.
— Całkowicie przebudowaliśmy kilkadziesiąt sklepów, wdrożyliśmy spójną strategię marketingową, w tym cenową, ale przede wszystkim dopasowaliśmy portfolio dzięki szczegółowej analityce. Dokładnie słuchamy czego, tydzień po tygodniu, oczekują klienci, mierzymy wszystko — również temperatury. Wiemy, że rok w rok wrzesień bywa ciepły i nie należy wtedy wprowadzać większej liczby cięższych produktów. Zrezygnowaliśmy z podziału na kolekcje wiosna/lato i jesień/zima — nowe kolekcje wchodzą do salonów co 2 tygodnie, w systemie ciągłym, a produkty z kolejnych okresów do siebie pasują — można je łączyć kolorystyką i stylem — opowiada Paweł Kapłon.
Gotowi do ekspansji
Kan zamknął też część salonów — dziś ma ich tyle, ile w momencie przejęcia, czyli 90. Z Rosji, jednego z trzech rynków, w których miał placówki, wycofał się od razu trzy lata temu. W efekcie w wyniku otwarć i zamknięć z kilkunastu zagranicznych salonów zostało mu osiem — pięć na Węgrzech i trzy w Czechach. Łącznie nowy właściciel zainwestował dotąd w spółkę 30 mln zł.
— Zrobiliśmy gruntowne porządki i jesteśmy gotowi do ekspansji. Widzimy miejsce na 10-20 sklepów w Czechach i podobną liczbę na Węgrzech. Chcemy też zbudować sieć salonów w Rumunii i kusi nas powrót do Rosji — tu jednak szukamy lokalnego partnera — mówi Paweł Kapłon.
W kraju Tatuum widzi docelowo 150 swoich placówek. W przyszłym roku otworzy minimum 20. Przyszły rok upłynie spółce również na intensywnych inwestycjach w e-sklep.
— Dziś sprzedaż przez internet odpowiada za około 8 proc. naszych obrotów, ale jest to jeszcze mocno przez nas niedopracowany kanał sprzedaży. W ciągu małych kilku lat ten udział powinien się zwiększyć do 20 proc. Stworzymy zupełnie nowy sklep online, obsługujący każdy z krajów UE — tłumaczy przewodniczący rady nadzorczej Kan.
Przyznaje, że pojawiają się dość często propozycje akwizycji w branży, ale na razie nie było wśród nich marki „o zbliżonym potencjale do Tatuum”.